Wątek: Sędzia
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2007, 14:26   #49
denis
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Krasnold szedł głowną ulicą , w strone targu .
Najwidoczniej miasto juz zrzciło z siebie poranna sennosc i ulica była zatłoczona .
Wiekszoc osób , ktore zobaczyły w pore idacego krasnoluda zchodziły z drogi ... ci którzy nie zauwazyli go dostawali szturchanca lub po prostu byli spychani z drogi . Na niebie słonce stało juz na tyle wysoko ze samopoczucie krasnoluda zaczeło sie pogarszać , a słoneczny blask raził przyzwyczajone do mroku oczy ..
Muran nie zwracał uwagi na chodzacych przechodniów , nie starał się tez ich roztracać ... po prostu szedł rozgladajac sie za jakimś "bratem " . Zdawał sobie sprawe ze musiał by miec duze szczescie , by w tym ludzkim przybytku spotkac jakiegos przedstawiciela krasnoludkiej rasy ...
Gwar rozmow , setki zapachow drazniły go ... wreszcie dotarł na targ ... niestety zadnego krasnoluda nie zobaczył po drodze .
Wielki plac na ktorym swoje stargan rozłozyli kupcy wszelkiego autoramentu , sprzedajac najróżniejsze towary .
Krasnolud zatrzymał sie i z zaczął rozgladac sie , nie zwracajac uwagi na napierajacy zewsząd tłum ludzi zmierzajacych na bazar,
sprawdził tylko czy sakiewka , schowana za pazucha skorzanej koszuli jest wystarczajaco mocno przywiazana do szyji , po czym dziarsko ruszył w kierunku starganow ... widok wielkiego topora , oraz grozny wzrok krasnoluda sprawiał ze miał przed soba odrobine miejsca , jednak gdy wszedł pomiedzy stragany nie widział wiele . Wyzsi ludzie skutecznie zasłaniali mu widok , a głosne rozmowy , ktore prowadzone były jak na gust krasnoluda o wiele za głosno nie pozwalały wyraznie usłyszec nawoływan kupcow .
W koncu dotrał w okolice straganu , ktory sobie upatrzył na poczatku .
Roztracił kilka robiacych zakupy kobiet i krzyknał do gnoma , ktory stał za staraganem
" ILE CHCESZ ZA DWIE KURY I WOREK KARTOFLI ? " . gnom lekko zaskoczony pojawieniem sie "jak spodziemi " krasnoluda na chwile oniemiał ... szeroko otwartymi oczami popatrzył najpierw na topór , potem na posture krasnoluda ... ogledziny zakonczył
na lekko oklapnietym czerwonym czubie , ktory zdobił krasnoludzka głowe ... - I dorzuc dwa pęta kiełbasy -
Po chwili krasnolud ruszył w dalsza droge ... przez chwile zastanawiał sie nad tym w ktoar strone ma isc , podrapał sie w głowe , sprawdził zawartosc sakiewki ... zrobił kilka krokow i głeboko wciagnął powietrze ... oprocz smrodu miasta , niemytych ciał oraz tanich pachnideł wyczół jedyny zapach ktory uwazał za miły ... zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku , ktorym jak mu sie wydawało dochodził zapach . Mineło prawie poł godziny zanim znalazł sie u celu swojej wedrowki ...
Wysokie na dwuch ludzi beczki i luby zapach dobrych napitkow wywołał na twarzy krasnoluda usmiech ...
Po raz kolejny wciagnął powietrze i ryknoł w kierunku sprzedawcy ...
- A GARDŁOGRZMOTA MASZ ?? - niemal wszycy w pomieniu kilkinastu metrow spojrzeli sie w strone niewysokiej postaci .
Kupiec , najwyrazniej nie przygotowany na takie głosne zamowienie , skulił sie troche ...
Niestety obawy Murana okazały sie zasadne ... w tym zatłoczonym , śmierdzaym miejscu trudno o dobry trunek .
Wcisnął wiec do torby solidny bukłak piwa *uprzedni sprobowawszy 3 rodzajow * oraz niewielki dzbanek wodki ( spirytusu tez nie mieli ... cos za miasto !! )

Tak obładowny zaczął przeciskac sie przez tłum by wydostac sie z miasta ... Gdy wyszedł na jedna z ulic zagadnał jednago z przechodniow o droge do wschodniej bramy ... Uzyskawszy dokładny opis drogi dziarsko ruszył ulicą wymijając co bardziej smierdzące kałuże . Był zadowolony ... pogryzajac kiełbase i popijajac małymi łykami piwko podspiewywał sobie cicho

"Wąskodupym kazdy z Nas
chciałby z raz podpalic las
a jak las juz podpalimy
to im wszyskim wpie...dolimy "


Tak nucąc sobie wesoło dotarł do bramy .Pełny zoładek i smak piwa spowodował ze swiatło słonca , ani odór miatsa nie wydawały mu sie juz aż tak drazniace. przeszedł przez potezną brame * przy okazji oceniajac jej konstrukcie jako solidną " wyszedł z miasta.
Rozejrzał sie ,z braku jakis wyrozniajacych sie elemetow krajobrazu postanoiwł nie oddalac sie zbytnio od bramy ...
wyciagnał z tormby niewielki rzemyk do ktorego przywiazał dzbanek i wrzucił go do fosy ...nastpnie rzycił worek z kartoflami na siemie , tuz obok klatke z kurami .. spojrzał w strone bramy czy zaden z jego " towarzyszy " nie pojawił sie przed czasem ...
nikogo nie było ... spokojnie wiec połozył sie . Oparł głowę o torbe i przymknął oczy ... pozwolił by wypite piwo cicho szumiało w głowie ....
 
denis jest offline