Jan Wymierski
Grupka dyskutujących zamilkła. Generał został bacznie otaksowany i widać wzbudził zaufanie, bo jakaś gruba gospodyni zwróciła się do niego :
- Monsieur co to się działo ?! Najpierw przyjechali agenci i obstawili całą ulicą. Potem żandarmii, ale to piękne chłopaki nieprawda, matko Luizo ? - zwróciła się do równie otyłej matrony trzymającej w ręce iście zbójecki tasak.
- Tak, tak kumo piękne - potwierdziła zapytana - kuzyn mego szwagra, tego wysokiego, Pierra co jest szewcem na rue Pondichery ma syna w żandarmach, taki młody z wąsem, co chodził co córki tej szwaczki na rogu
- Co pani powie ? Do tej małej Marii-Anny ? Ja wiedzialam, że to lepsze ziółko...
Ponieważ szanse uzyskania jakichkolwiek wiarygodnych informacji zmalały praktycznie do zera Wymierski przepchnał się przed tłum. Przeczucie jednak go nie myliło, pod numerem 14 drzwi były wyrwane z framugą, a wejścia pilnowało kilku agentów w cywilu.
Dotknął ręką listu schowanego w kieszeni, musiał szybko podjąć decyzję co robić. |