Faro – US (-10) 90, porażka
Faro – US (-10) 48, porażka
Fabiusowi trzęsły się ręce. Nie spodziewał się, że wszystko może potoczyć się nie tak. Przecież za chwilę mógł tutaj zginąć. W efekcie obie strzały poleciały szeroko, nie wyrządzając nikomu krzywdy. W kołczanie pozostały jeszcze dwie szypy.
K (najemnik) 75 vs K (Abdul) 21, sukces!
Strażnik na palisadzie – US (-10) 19, sukces! Obrażenia 2+3-3=2
Strażnik na palisadzie – US (-10) 28, sukces! Obrażenia 5+4-3=6
Abdul – Zr 52, porażka
Rozpędzony Abdul w końcu oderwał się od goniącego go Relhada i odległość między nimi znacznie wzrosła. Atak jednak nie nastąpił z tyłu, ale z przodu. Strażnicy na palisadzie znaleźli się na tyle blisko, że zaczęli ciskać włóczniami do uciekającego Rusanamani. Faro znajdował się poza ich zasięgiem, gdyż chroniła go ciągle uchylona brama i znajdujący się nad nią dach. Pierwsza celnie rzucona włócznia zraniła Abdula w ramię, jednak biegł dalej. Dopiero drugi celny pocisk, który wbił mu się w nogę, spowodował, że złodziejaszek stracił równowagę i wywrócił się kilka kroków od bramy. Fabius widział w oczach kompana panikę. W jego kierunku zbliżało się dwóch najemników.
Tymczasem z osady zaczęły dobiegać krzyki i kroki zbliżających się, uzbrojonych najemników, którzy w końcu zdecydowali się sprawdzić co spowodowało alarm.
-
To przy bramie! – krzyknął jakiś mocny, tubalny głos. –
Trejanus atakuje! Do broni!
-
Zawiadomcie Ubbę! – krzyczał ktoś inny.
Naim – US (-10 warunki, +10 wielkość celu) 51, porażka
Naim – US 09, sukces! Szansa podpalenia 50% - 22, sukces!
Naim zamoczył przygotowane pociski w płonącym w naczyniu oleju. Materiał zajął się od razu i rozpalił się mocnym płomieniem. Rusanamani podniósł łuk do strzału i wypuścił płonące pociski w ledwie widoczne w ciemności dachy najbliższych domów. Strzały z sykiem przecięły powietrze, ciągnąc za sobą pióropusze czarnego dymu. Jedna strzała ugrzęzła w błocie i zgasła, druga wbiła się w strzechę domu. Naim z niepokojem obserwował dach. Wyglądało na to, że próba podpalenia nie odniosła skutku. I nagle z mokrej słomy buchnęły płomienie, szybko rozprzestrzeniając się pod dachu. Rusanamani odwrócił się i zaczął schodzić po drabinie w kierunku wyjścia z wieży.