Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2013, 19:55   #32
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Skoro kobieta pozowała do aparatu i pisała sms-y chyba czuła się lepiej, a może to była tylko jej metoda na radzenie sobie ze stresem? W każdym razie Val postanowiła zaryzykować próbę uzyskania od niej konkretnych informacji:
- Czego więc potrzebujesz do tego by stworzyć odtrutkę na narkotyk?
- Proszę bardzo.
- Odparła po dłuższym namyśle biolog podając najemniczce papier elektroniczny. - Tu jest lista. - Były tam głównie miejscowe rośliny. - Chociaż wątpię... zresztą nie ważne. - Machnęła ręką i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia, czyli pisania wiadomości.
Shade przebiegła wzrokiem listę, a potem pokazała Kane’owi swoje miejsce dając do zrozumienia, by zamienił się z nią na pozycję. Mimo trudności takiego manewru przeszła do tyłu i usiadła obok pani biolog:
- Zabiłaś kiedyś człowieka?
Jeanne przeniosła spojrzenie na kobietę. Długo wpatrywała się w nią starając się cokolwiek wyczytać z jej twarzy.
- Dlaczego o to pytasz?? - Spytała w końcu niezbyt ufnie.
Twarz najemniczki była nieruchoma, wzrok wpatrzony w horyzont jakby kobieta patrzyła na coś odległego:
- Bo ja zabijałam. Nie raz - zerknęła na Jeanne - nadal jednak nie mogę zapomnieć pierwszego człowieka, którego pozbawiłam życia. To jak piętno, nie wypali go żaden ogień.
Przez chwilę znowu była w zielonym amazońskim piekle i patrzyła z przerażeniem na swoją zakrwawioną dłoń i nóż czerwony od posoki, aż po samą rękojeść. Krew była wszędzie, na jej ubraniu i trawie wkoło. Najwięcej jednak było jej na draniu, który zgwałcił i zabił Acano i na leżącym obok drobnym, martwym ciele. Dziewczynka miała tylko dwanaście lat i była córką ich indiańskiego przewodnika. Była tak pełna radości życia. Poderżnął jej gardło maczetą. Nie słyszał cichych kroków Shade. Jedno szybkie, głębokie pchnięcie w nerkę pozbawiło go całkowicie nie tylko możliwości ruchu ale i krzyku...

Øksendal rzuciła podejrzliwe spojrzenia na pozostałych najemników.
- Nadal nie rozumiem do czego zmierzasz. - Powiedziała wyrywając najemniczkę z okowów wspomnień i sprowadzając z powrotem na somalijską pustynię:
- Do prostego pytania czy jesteś gotowa na odczucia, z którymi będziesz żyła do końca życia. Ten człowiek - niedbale trąciła dłonią związanego murzyna - jest posranym ze strachu szczurem, który nie panuje nad swoimi emocjami. On pewnie nawet nie pamięta, że zabił tę dziewczynę. Jesteś biologiem, wiesz co z ludzkim umysłem robią narkotyki. Myślisz, że jak go zabijesz rozwiążesz problemy tego świata, albo pomożesz tamtym dzieciom? Myślisz, że od tego poczujesz się lepiej?
- Myślę, że o odczuciach, z -którymi trzeba żyć wiem więcej niż ci się zdaje.
- Przekrzywiła głowę przyglądając się krytycznie swojej rozmówczyni. - A co do poczucia się lepiej. -Może. Nie wiem. Nie sprawdzałam. - Wzruszyła ramionami. - A ty czujesz się lepiej robiąc mi psychoanalizę za darmo??
- Może?
- Uśmiechnęła się nieznacznie - To całkiem interesujące odczucie.
Val zastanawiała się przez chwilę czy gdyby elegancka pani biolog dostała do ręki nabitą broń, ograniczyłaby się tylko do zabicia przewodnika, czy wystrzelałaby ich wszystkich jak kaczki. Kto wie co w kim siedzi? Może kobieta była seryjnym mordercą? Zważywszy jak starannie unikała odpowiedzi na proste pytanie, mogła być wszystkim.

Budynek do którego dotarli nie był solidną kryjówką, na wypadek ataku pewnie rozpadłby się od gradu pocisków. Największym jego mankamentem był fakt, że nie było gdzie ukryć samochodu. Shade podzieliła się swoimi wątpliwościami zresztą, wyglądało jednak na to, że przynajmniej na razie nie mieli zbyt wielu alternatyw. Pomogła więc ponownie wypakować rzeczy z wozu, a potem udała się z Kane'em na rekonesans, zabierając ze sobą także pojemniki na wodę. Ku jej zaskoczeniu substancje wypisane przez Jeanne okazały się w miarę łatwo dostępne i tylko za niektóre trzeba było zapłacić tutejszą walutą. Ukryła swoją zdobycz w kieszeni szaty wraz z listą od pani biolog. Zanim przekaże je kobiecie, wolała najpierw rozwiać swoje wątpliwości i uzyskać trochę informacji.

Rozmowa z Irlandczykiem odprężyła ją mimo niezbyt przyjemnych tematów, które poruszyli. Poczucie więzi i wspólnoty bardzo pomagało na takich wyprawach. Tutaj w Mogadiszu mieli tylko siebie i tylko sobie mogli zaufać. Zapracowali na to zaufanie w czasie kilku wspólnych wypraw. Zwłaszcza ostatnia mocno zbliżyła ich do siebie. Posiadanie wspólnego wroga zawsze łączyło ludzi.

Po powrocie do kryjówki porozmawiała z Blue, a potem postanowiła nieco się przespać. Podróż miała dość męczącą, przecież lot z Wysp Marshalla trwał ponad osiem godzin, a sen w samolocie nigdy nie należał do jej ulubionej formy wypoczynku. Do tego dochodziła jeszcze zmiana strefy czasowej i klimatycznej. Ustaliła wartę z mężczyznami, a potem położyła się na wąskiej pryczy w jednym z pomieszczeń. W nocy musiała być sprawna w stu procentach. Być może od jej umiejętności koncentracji i bezszelestnego podejścia mogło zależeć powodzenie akcji bezproblemowego dotarcia do miasta.
 

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 11-05-2013 o 23:03.
Eleanor jest offline