Jan Wymierski
Obaj agenci przez kilka sekund patrzyli w milczeniu na Wymierskiego. w końcu jeden z nich szepnął coś parę słów drugiemu i ten widać niższy rangą zniknął momentalnie we wnętrzu domu. Agent, który pozostał zwrócił sie teraz do Jana :
- Poproszę pańskie papiery... panie generale. Otrzymawszy je zaczął wnikliwie studiować.
- Gdzie pan się zatrzymał w Paryżu, z dokumentów jasno nie wynika, czy jest pan dalej na służbie, czy moze jest pan urlopowany ze względów rodzinnych lub zdrowotnych. Czy jest pan monsieur general przyjacielem, lub znajomym obywatela Pichegru ?
A zatem już nie generał, lecz "obywatel" Pichegru - przemknęło przez głowę Jana. Jednocześnie z domu wyłonila się wysoka, chuda jak tyka postać, wraz z towarzyszącym mu agentem. Teraz obydwaj policjanci wyprężyli się przed nowoprzybyłym. Ten, który trzymał papiery Wymierskiego zbliżył się i zaczął coś cicho wyjaśniać, od czasu do czasu wskazując na Janą ręką. Wysoki rangą, w milczeniu tylko kilkakrotnie skinął głową.
Zbliżył się do Jana.
- Jestem Paul Desmerets zastępca szefa paryskiej prefektury. Czy szedł pan Generał spotkać się z obywatelem Pichegru ? A może ma pan dla niego jakąś wiadomość lub przesyłkę ?
Wyblakłe, jasnoszare oczy chudzielca przewiercały Wymierskiego na wylot, a podłużna iście końska twarz wyrażała upór i zdecydowanie. Widać było, że nie da zbyć się byle czym. |