Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-05-2013, 22:54   #2
JaTuTylkoNaChwilę
 
JaTuTylkoNaChwilę's Avatar
 
Reputacja: 1 JaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnieJaTuTylkoNaChwilę jest jak niezastąpione światło przewodnie
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=c-4AIHSTywg[/MEDIA]
William wciągnął wilgotne, chłodne już powietrze tak znajomo pachnące solą. Morze. Szkoda, że nie było go widać. Zawsze jest lepiej strzelić sobie w plenerze, niż w takim... miejscu. Rozejrzał się dookoła i kopnął butelkę, która potoczyła się z cichym trzaskiem po betonowej podłodze. W sumie nie było tak źle. Park, z którego tak często korzystali zakochani i menele... Stonowane oświetlenie, delikatny szum liści, coraz bardziej gwałtowny, zapowiadający zbliżającą się burzę... Falujące morze traw, wśród których jak wyspy wystawały śmieci i rachityczne krzaki. Do tego altanka, w której wiele par zostawiło swój ślad. Masa serc wyrytych na trwale w drewnie, kondomy. Czyżby to właśnie była miłość? Chciałby poczuć kiedyś coś takiego. W sumie ma to, na co zasłużył. Poniżenie, strach przed życiem, beznadzieja... Wszystko to zlało się w jednym człowieku, który nie potrafił sobie z tym poradzić i popadł w nałóg. Poczuł skurcz łydki. Chyba już pora. Powoli i jakby z rozmysłem założył kurtkę. Potem, gdy spadnie na niego olśnienie, nie będzie myśleć o czymś takim jak zimno. Za to wizyta w szpitalu z chorymi płucami nie wchodziła w grę. Ciemno jest. Dobrze. Po co miałby ktoś patrzeć na poniżenie jednostki? Jaki jest w tym cel? Nie ma. Już dawno zarzuciłby sobie pętlę na szyję, gdyby nie paniczny strach przed śmiercią. I przed jeszcze większą pustką po niej. Uśmiechnął się ponuro. Będzie co ma być. Może kolejna działka przyniesie olśnienie?
Odchylił rękaw kurtki i otworzył pakunek. Jedna, nabita już strzykawka. Tak, jak w umowie. Zdjął osłonkę z igły, po czym zaciągnął ramię paskiem i wbił igłę w ciało. Przeszedł go dreszcz emocji. Jeszcze chwila, jeszcze moment i oderwie się od tego padołu łez i rozpaczy, by ruszyć na niepoznawalne dla zwykłych śmiertelników ścieżki. Wyrzucił zbędne teraz rekwizyty i oparł się wygodnie o ścianę. Jeszcze chwila, zaraz narkotyk dotrze do serca i ruszy dalej, do neuronów. Synapsy odbiorą irracjonalne uczucie ukojenia, radości...
Zamiast tego poczuł silny ucisk w klatce piersiowej. Ból. Potworny, wszechogarniający, odbierający zdolność logicznego myślenia ból. William chciał podnieść się i uciec z miejsca, gdzie spotyka go tak wiele złego. Nie dał rady. Osunął się powoli na ziemię z cichym stęknięciem. Mógł się spodziewać. Nie on pierwszy i nie on ostatni wykituje w taki sposób. Nie czuł się z tym źle. Gdyby tylko mógł się pożegnać z siostrą i matką. Choć z tą drugą może niedługo się zobaczy. A tak... Rozminą się przy bramie świętego Piotra. On pójdzie w dół, a ona do góry. Daj Panie.
Czuł jeszcze chropowaty chłód betonu pod spodem. O ironio, czyżby ostatnim widokiem konającego miała być zużyta prezerwatywa? William roześmiałby się gdyby krtań nie odmówiła posłuszeństwa. Powoli obraz zaczął się zamazywać...
 
JaTuTylkoNaChwilę jest offline