Zaczerpnęła głęboko stęchłego piwnicznego powietrza. Próbowała wstać, ale związane dłonie niepozwoliły wykonać tego zadania. W ustach czuła metaliczny zapach krwi. Próbowała uwolnić się, ale zmęczone porażone prądem mięśnia niedały rady. Czuła mrowienie w palcach krew nie dochodziła do dłoni. Veronica podniosła ciężką i obolałą głowę rozejrzała się po pomieszczeniu. Piwnica. Do jej nozdrzy dopłynął zapach spalin jakimi przesiąkło jej ubranie, skóra i włosy. Mięśnia karku bolały. Opuściła, więc głowę, zamknęła oczy. Jedyne co jej pozostało to modlitwa. Aniele Boży, stróżu mój, Zaczeła w myślach. Lecz jej Wyobraźnia podsunęła inne obrazy.
Mała olivia wyciąga rączkę do niej. I uśmiecha się. Ty zawsze przy mnie stój.
Wspomniała nawet swojego męża to, jak przez któtki czas była szczęśliwa. Rano, wieczór, we dnie, w nocy
Wtedy pojawiły się wątpliwości, widziała swoje grzeszne życie, awantury jakie robiła mężowi, który chciał jej pomóc wygrać walkę z alkoholem, zabawy w klubach do białego rana. Bądź mi zawsze ku pomocy,
Wspomniała jak zaczął się jej związek z Chrisem. Jak obronił ją w klubie. Strzeż duszy, ciała mego,
Boże, proszę ! Uratuj mnie, mam jeszcze tyle spraw do zrobienia. zaprowadź mnie do żywota wiecznego.
Nie chcę umierać proszę !
Sakramentalne Amen, było jakby prośbą lub błaganiem o spełnienie prośby.
Serce Veronici zabiło mocniej, słyszała kroki oprawców, zbliżali się do niej.
- Proszę...- Szepnęła, a słone łzy popłynęły jej z oczu. |