Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2013, 15:19   #36
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/v/guRDYdqupb0?version=3&hl=pl_PL[/MEDIA]
Maybe I, maybe you...
Are just dreaming sometimes...
But the world would be cold
Without dreamers like you

Aniela

Kiedy wróciła po zakupach do swojego pokoju, pod drzwiami czekał na nią już Mateusz – z tym swoim szelmowskim uśmieszkiem.

- Widzę, że dobrze się pani u nas czuje, skoro postanowiła pani już postarać się o kobiece przyjemności… - mrugnął do niej porozumiewawczo, oferując pomoc przy rozpakowywaniu rzeczy.

- Chciałem pokazać pani salę lekcyjną. Na miejscu omówimy kwestie pomocy naukowych, których by pani mogła potrzebować poza tym, co już znajdziemy na miejscu. Gotowa?

Budynek szkolny był schludny tak samo w środku, jak i na zewnątrz. Korytarze wyglądały typowo – kilka ławek pod ścianami oraz tablice ogłoszeń. Każde drzwi były opatrzone tabliczką z nazwą przedmiotu, który był wykładany w danej sali. Stanęli oczywiście przed tymi, które posiadały zawieszkę „Język angielski”.

Mateusz Koss uchylił drzwi. Aniela poczuła, że robi jej się niedobrze, gdy spojrzały w nią niewidzące oczy wisielca – chłopca w staromodnym mundurku szkolnym.


- Oto pani królestwo… - rzekł Mateusz, przepuszczając ją w drzwiach.

Zamrugała. Chłopiec i szubienica zniknęły.



Adam

Joanna patrzyła na niego przez chwilę, była taka smutna, że w normalnych okolicznościach miałby przemożna ochotę ją przytulić. Podeszła do Adama. Mimochodem zauważył, że rękaw jej kurtki został rozdarty przez jakiś odłamek. Kobieta nie wydawała się tym jednak przejmować. Wyciągnęła dłonie przed siebie i dotknęła nimi skroni mężczyzny. Jej dotyk był przyjemny, uspokajający.

- Zamknij oczy – rzekła proszącym tonem.

Gdy zrobił to, ciemność wokół zawirowała. Nie wiedział ile to trwało. Dotyk Joanny zniknął, Moliński poczuł na obliczu za to powiew powietrza.

Gdy otworzył oczy, znajdował się w kamiennej komnacie rodem z filmu o krzyżakach. Dębowe, ciężkie meble z grubo oheblowanego wskazywały na wysokie urodzenie osoby zamieszkującej to miejsce. Był nią prawdopodobnie mężczyzna, modlący się na pobliskim klęczniku. Kasztanowe pukle zasłaniały twarz.

<stuk, puk>


- Panie, to już czas – dobiegł zza ciężkich, metalowych drzwi głos mężczyzny.

Szlachcic podniósł się z klęczek i teraz Adam rozpoznał w nim... swoje oblicze – nieco starsze, ale bezsprzecznie będące jego własną facjatą.
Mężczyzna wyszedł z komnaty, a pęd powietrza mimowolnie popchnął Adama za nim.

Po kilku minutach marszu przez zimne i ciemne zamkowe korytarze, wyszli na plac przed budowlą. Tu panował spory zamęt skupiony wokół 5 stosów i 5 kobiet nań uwięzionych. Czarownice! Czy na pewno?


Z przerażeniem Adam rozpoznał oblicza Leny, Ewy, Kaśki i… słodki Boże – Marty. Tylko piąta kobieta była mu obca.

Jego alter ego również powiodło wzrokiem po twarzach wycieńczonych kobiet, lecz bez emocji.

- W imię lepszego jutra – szepnął do siebie mężczyzna, po czym rzekł głośno – Podpalać w imię Jezusa Chrystusa, pana Naszego i Oswobodziciela!

Stosy zapłonęły.



Cyprian

- Kto to?
-Ktoś się dobija?
- Mara jakowaś…
- Siła nieczysta chce do nas dostępu…
- Ale nikogo tam nie ma…
- rzekł jakiś mężczyzna, wyglądający przez prowizoryczną okiennicę, mimo iż patrzył prosto na Cypriana.
- Módlmy się bracia i siostry – zarządził guślarz – Tylko tak przepędzimy złego.

Wieśniacy, biorący udział w obrzędzie Dziadów, posłusznie pogrążyli się modlitwie, ignorując dobijającego się mężczyznę. Wkrótce też ich ciche słowa zamieniły się w dziwny szum, który dobiegał z otwartego nieba.

Nagle na twarz i ciało Cypriana runęło stado kruków, dziobiąc go boleśnie i rozszarpując jego skórę. Potworne cierpienie!



Ptaki dopadły jego twarzy, nie umiał się od nich opędzić… Czuł jak jego twarz zmienia się w wielką, krwawiącą ranę…

- Użyj kamienia! – usłyszał chłopięcy głos.

Resztkami przytomności skupił się na wykonaniu polecenia, sięgnął do kieszeni… Ból… ból był niewyobrażalny… Dłoń dotknęła gładkiej powierzchni klejnotu.

Smoliński otworzył oczy, zdziwiony, ze wciąż je posiada. Cierpienie zniknęło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Znów siedział przy swoim biurku, a przed nim laptop popadł w stan uśpienia. Nic się nie zmieniło, nie było ran ani kruków, tylko jego dłoń wciąż tkwiła w kieszeni, zaciskając się na tajemniczym prezencie od brata Franciszka.



Lena

Miała dostać informacje o Majce za kilka dni. Takie działania trzeba w końcu robić ostrożnie, szczególnie jeśli nie chce się budzić zainteresowania kolegów. Poszukiwania w Internecie nie przyniosły też żadnych skutków. Najbliższe skojarzenie znamienia dotyczyło Gwiazdy Betlejemskiej, co było przecież absurdem. Jedynym dobrym aspektem tego wieczora był tylko fakt, że Maja tej nocy spała spokojnie i nie miała żadnych majaków. Lena wzięła ją ze sobą do łóżka i tuląc czule do piersi, również usnęła.

Nie pamiętała, co jej się śniło, dzwonek telefonu wybudził ją gwałtownie. Półprzytomnie odebrała natychmiast, mając nadzieję, że Maja będzie miała głębszy sen niż ona.

- Halo? – zapytała zachrypłym głosem.
- Lencia? Słuchaj… mamy problem – usłyszała w aparacie głos znajomej pielęgniarki – Ten twój pacjent z wczoraj, ten pchnięty nożem… zniknął. I nikt nie wie, co się z nim stało.



Piotr

Obudził się cały zdrętwiały. Ze zdziwieniem stwierdził, ze szpitalna sala zniknęła. Pierwsze skojarzenie: Przewieźli go do kicia?

Paluch rozejrzał się, z trudem unosząc głowę. Był już w kilku aresztach, ale nawet najgorszy nie przypominał lochów średniowiecznego zamku, a chyba w takim miejscu się znalazł!



Nie był skrępowany, jednak żelazne drzwi do jego celi były zamknięte na kłódkę. Tymczasem nad sobą usłyszał szuranie, a przez kratę na górze dostrzegł twarz kobiety, która mu się przyglądała. Było ciemno, więc nie rozróżniał dokładnie rysów.

- Czy pan się obudził? Rozumie mnie pan? - usłyszał jej płaczliwy głos nad sobą.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline