Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2013, 11:47   #40
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Fernando + Laura

Ruszyliście jako pierwsi nie czekając na resztę. Sprawdziliście broń i wzięliście po pochodni i ruszyliście za płaczem. Zagłębiliście się w jaskinię stąpając powoli. Ziemia była twarda a płomień pochodni rozświetlał mrok. Płacz stawał się cichszy początkowo lecz po przebyciu pierwszych stu metrów zaczął zamieniać się w szloch. Ruszyliście troszkę szybciej aż znaleźliście się w pierwszej “komorze”. Zaczęliście się rozglądać pierw i dostrzegliście 3 odnogi prowadzące od niej. Sama komora była dość wysoka, bowiem światło pochodni nikło w mroku tak że sufitu nie było widać. W środku panował chłód, który z każdą chwilą przeradzał się w mróz. Waszymi ciałami wstrząsnął dreszcz. Płacz a raczej szloch dobywał się jednak z miejsca gdzie byliście i staliście. Zaczęliście dokładnie się rozglądając szukając kogoś lub czegoś co wydaje te dźwięki. W pewnym momencie wszystko ucichło a wy usłyszeliście kroki...Odwróciliście się i zobaczyliście resztę grupy, która wyłaniała się z korytarza.

Reszta

Pieprzyliście trzy po trzy, aż w końcu zdecydowaliście ruszyć wasze tyłki za Fernandem i Laurą. Wzięliście to co potrzebne i zagłębiliście się w ciemnościach jaskini. Choć ogień rozświetlał drogę to większość z was nie czuła się dobrze. Elfka w szczególności, bowiem ta ciasnota zdawała się ją przytłaczać. Rozglądała się cały czas nerwowo do góry.

Jedynie Galvin uśmiechał się pod nosem, bowiem dostrzegał pewne cechy krasnoludzkiej roboty, ale to musiało być dawno temu. Spoglądając na ziemię, ściany masz pewność że od tygodnia ponad nikt tu nie pracował. Ludzkie ślady wskazywały na to, że ktokolwiek tędy ostatni raz szedł, robił to w lekkim pośpiechu.

W końcu dotarliście do wejścia do “komory” w której stał Fernando i Laura. Cichy płacz, który chwilowo przeradzał się w szloch, momentalnie ucichł. W środku panował chłód, który z każdą chwilą przeradzał się w mróz.

Wszyscy

W środku komory panowała cisza. Byliście pewni, że tutaj nie ma nikogo. Poza Galvinem, ten czuł w kościach że nie jesteście tu sami. Fernando chciał już ruszyć dalej, gdy nagle przez całe pomieszczenie “przeleciał” wiatr. Mroźny, wręcz zlodowaciały wiatr, który na moment zmroził wasze ciała, no może poza Galvinem, który zachowywał kamienną twarz.

Cichy płacz znów dobiegł waszych uszu, by po bardzo krótkiej chwili przerodzić się w głośny szloch a nawet wręcz lament. Rozglądaliście się dookoła coraz bardziej nerwowo lecz niczego nie dostrzegaliście. Estalijczyk zrobił kolejny krok ku kolejnym korytarzom, gdy nagle przed nim pojawiła się twarz dziewczynki. Pocięta jakby brzytwą, a spod skóry można było dostrzec kości. Włosy były brudne wręcz lepiły się od krwi. Widok krwi i twarzy dziewczynki nie byłby niczym strasznym, gdyby nie to że była to sama głowa unosząca się w powietrzu co jakiś czas obracająca się o 360 stopni. Mężczyzna krzyknął a z gardła dziewczynki wydobył się również krzyk. Wszystkie włosy Estalijczyka stanęły dęba, jego twarz zrobiła się szara a on sam zamarł. Zjawa spojrzała się na was i uśmiechnęła szeroko a z jej ust zaczęły wydobywać się larwy i robaki. Gałki oczne zaczęły się kręcić dookoła własne osi, a przez moment mieliście wrażenie że wypadną z oczodołów.




Fernando

Gdy krzyknąłeś z przerażenia, to z gardła zjawy wydobył się krzyk. Zamarłeś w miejscu. Twoje włosy zjeżyły się a całe ciało odrętwiało z przerażenia. Poczułeś się taki mały i kruchy, wręcz bezbronny jak dziecko. Twoje życie objawiło Ci się jako puste, wręcz bezwartościowe, bowiem cokolwiek nie zrobisz i tak skończysz martwy. Twoje przeszłe, teraźniejsze i przyszłe czyny zdawały się nie mieć znaczenia. Ty sam byłeś tylko prochem na wietrze. Dostrzegasz to teraz wyraźnie. Widzisz prawdę o ludzkim życiu. Jest ono skazane z góry na porażkę. Nieuchronnie kończące się śmiercią. Słabość Cię ogarnęła, wręcz bezsilność.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline