To teoretycznie było odkrycie stulecia. Na świecie żyje inna cywilizacja. Może nieco prymitywniejsza od ludzkiej, ale... cywilizacja. Takie odkrycie zrewolucjonizowałoby wiele poglądów na życie i na wyjątkowość ludzkiego istnienia, takie odkrycie...
Ale czy warto się nad tym zastanawiać w takiej chwili. Już po pierwszej ucieczce, widać było że Max i reszta ma inne zmartwienia na głowie.
Ucieczka była nieprzemyślana, a kara za nią dość okrutna i jednoznaczna. Futrzaki nie znały pojęcia: "chrześcijańskie miłosierdzie".
Co gorsza... yeti były silniejsze, wytrzymalsze i lepiej przygotowane do surowych warunków tajgi od nich. Były panami okolicy, a Arturo i reszta drużyny jedynie przypadkowymi gośćmi. Więc nawet gdyby udało im się uciec yeti, to i tak czeka ich ciężka wędrówka, bez broni prowiantu i sprzętu.
Arturo podrapał się po karku. Gdyby był młodszy to by pewnie bez wahania zaryzykował. Gdyby był młodszy, byłby i głupszy. I nie dostrzegłby, że taka chaotyczna ucieczka nie ma szans powodzenia.
Podobnie jak pomysł Jamesa. Walczyć z ruskimi, zabić ich?
Max wzdrygnął się na sam pomysł. Owszem zabijał... w ferworze walki o życie, nie miał czasem innego wyboru.
Ale nie czynił tego z premedytacją. Niemniej rozumiał krewniaka Chance’a. Po tym jak stracił swego kochanego wuja żądza odwetu musiała być w nim silna.
Ostatecznie zgodził się z Hanem.- Nie ma co tracić na nich sił. Te co mamy zachowajmy na okazję do ucieczki.
Rozejrzał się dookoła.- Ale na razie takiej nie widzę. Musimy poczekać, musimy mieć plan. A ruscy towarzysze. Niech oni się martwią o własną skórę, albo modlą o życie do Boga... A nie... raczej do towarzyszy Lenina i Stalina.
Uśmiechnął się szyderczo i zachichotał. Wyglądało na to, że ateizm na dłuższą metę nie popłacał.
To nieco poprawiło humor profesorowi. -Han ma rację. I tak nie zgotujemy gorszego losu mordercom Chance’a od tego jaki przygotują giganteusy. Zostawienie ich tutaj na pastwę ich zemsty, jest odpowiednią karą.
Nie bardzo wierzył w te bajdurzenia Hana o czytaniu w myślach, kładąc je na karb zabobonów. Choć pewnie w mądrościach ludowych kryło się głębsze przesłanie. Zapewne yeti znają języki okolicznych plemion i nie są tak prymitywne jak się mogło z początku wydawać.
Na razie jednak należało obserwować i uczyć się. I szukać okazji....
Arturo wiedział, że będzie trudno zwłaszcza większej grupie. Spoglądając po twarzach jakie widział dookoła zastanawiał się nad rachunkiem zysków i strat. Przeżyć mógł Han i jego pobratymcy, przeżyć powinna Natasha bo jest młodą kobietą. Może James i Ian... silni i młodzi. Będą wsparciem dla reszty.
Max był już stary. Max... swoje już przeżył. Jeśli trzeba, będzie poświęci swe życie dla reszty. To będzie dobra śmierć. Odpowiednie zakończenie owocnego żywota.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
Ostatnio edytowane przez abishai : 13-05-2013 o 16:48.
Powód: poprawki...mnóstwo poprawek :(
|