Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2013, 13:25   #116
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
To teoretycznie było odkrycie stulecia. Na świecie żyje inna cywilizacja. Może nieco prymitywniejsza od ludzkiej, ale... cywilizacja. Takie odkrycie zrewolucjonizowałoby wiele poglądów na życie i na wyjątkowość ludzkiego istnienia, takie odkrycie...
Ale czy warto się nad tym zastanawiać w takiej chwili. Już po pierwszej ucieczce, widać było że Max i reszta ma inne zmartwienia na głowie.
Ucieczka była nieprzemyślana, a kara za nią dość okrutna i jednoznaczna. Futrzaki nie znały pojęcia: "chrześcijańskie miłosierdzie".

Co gorsza... yeti były silniejsze, wytrzymalsze i lepiej przygotowane do surowych warunków tajgi od nich. Były panami okolicy, a Arturo i reszta drużyny jedynie przypadkowymi gośćmi. Więc nawet gdyby udało im się uciec yeti, to i tak czeka ich ciężka wędrówka, bez broni prowiantu i sprzętu.

Arturo podrapał się po karku. Gdyby był młodszy to by pewnie bez wahania zaryzykował. Gdyby był młodszy, byłby i głupszy. I nie dostrzegłby, że taka chaotyczna ucieczka nie ma szans powodzenia.
Podobnie jak pomysł Jamesa. Walczyć z ruskimi, zabić ich?
Max wzdrygnął się na sam pomysł. Owszem zabijał... w ferworze walki o życie, nie miał czasem innego wyboru.
Ale nie czynił tego z premedytacją. Niemniej rozumiał krewniaka Chance’a. Po tym jak stracił swego kochanego wuja żądza odwetu musiała być w nim silna.
Ostatecznie zgodził się z Hanem.- Nie ma co tracić na nich sił. Te co mamy zachowajmy na okazję do ucieczki.
Rozejrzał się dookoła.- Ale na razie takiej nie widzę. Musimy poczekać, musimy mieć plan. A ruscy towarzysze. Niech oni się martwią o własną skórę, albo modlą o życie do Boga... A nie... raczej do towarzyszy Lenina i Stalina.

Uśmiechnął się szyderczo i zachichotał. Wyglądało na to, że ateizm na dłuższą metę nie popłacał.
To nieco poprawiło humor profesorowi. -Han ma rację. I tak nie zgotujemy gorszego losu mordercom Chance’a od tego jaki przygotują giganteusy. Zostawienie ich tutaj na pastwę ich zemsty, jest odpowiednią karą.
Nie bardzo wierzył w te bajdurzenia Hana o czytaniu w myślach, kładąc je na karb zabobonów. Choć pewnie w mądrościach ludowych kryło się głębsze przesłanie. Zapewne yeti znają języki okolicznych plemion i nie są tak prymitywne jak się mogło z początku wydawać.

Na razie jednak należało obserwować i uczyć się. I szukać okazji....

Arturo wiedział, że będzie trudno zwłaszcza większej grupie. Spoglądając po twarzach jakie widział dookoła zastanawiał się nad rachunkiem zysków i strat. Przeżyć mógł Han i jego pobratymcy, przeżyć powinna Natasha bo jest młodą kobietą. Może James i Ian... silni i młodzi. Będą wsparciem dla reszty.
Max był już stary. Max... swoje już przeżył. Jeśli trzeba, będzie poświęci swe życie dla reszty. To będzie dobra śmierć. Odpowiednie zakończenie owocnego żywota.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 13-05-2013 o 16:48. Powód: poprawki...mnóstwo poprawek :(
abishai jest offline