- Nie unoś się tak, bo się zmęczysz. - mruknęła kapłanka do aranei, poprawiając zdobione kośćmi rękawice. - Pajęcza Królowa milczy. To bardzo ciekawe co mówisz. Czyli kapłanki mają... problem. - podsumowała.
To faktycznie była interesująca wiadomość. W zasadzie zmuszało to wyznawczynie Lolth do bardzo oszczędnego korzystania z własnej magii i polegania na magii wtajemniczeń oraz swoich czarodziejach. Może pajęcza intrygantka postanowiła zabawić się kosztem własnych dzieci i wzbudzić wśród nich jeszcze większy chaos?
- Mściwa Banshee. Biała Banshee. Kiaransalee. Pewnie postanowiła dorwać się do władzy wobec nieobecności Pajęczej. - Samira rozmyślała na głos. - Tak czy inaczej chyba trafiamy w środek wojny o wpływy...
Uspokajająco uniosła dłoń na wybuch Felethrena. Widząc, że nikt nie pali się do ustalenia, co dalej, ponownie odezwała się do pajęczej maszkary.
- Ile Was jest tam, skąd przyprowadził cię on? - zapytała, wskazując na niziołka. - I jak daleko ciągnie się wasza kryjówka?
Następnie zwróciła się do Pantilna.
- Czyń honory, gdy udzieli nam odpowiedzi. Jesteś w tym dobry, jak sądzę.
- Nierozsądnie zostawiać sobie za plecami grupę drowów. Ale i nie jesteśmy tu, by oczyścić cały Podmrok z ich obecności. - chciała użyć ostrzejszych słów, ale powstrzymała się z uwagi na ich mrocznoelfiego towarzysza.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |