Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2013, 19:15   #117
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Odwróciła się, w sumie nie wiedziała, dlaczego – nic przecież nie była w stanie usłyszeć, w wyjącej wichurze ani tym bardziej zobaczyć, co się dzieje za jej plecami. Może po prostu nie mogła już patrzeć na strzaskaną twarz Rosjanina? Kolejną głowę, rozbitą jak skorupa orzecha , mózg zalewający twarz i zamarzający na śniegu, mackowate odnóża wystającej z rozłupanej tasakiem, nabojem czaszki… Za dużo. Odwróciła się gwałtownie, stając twarzą w twarzą z Ratzulem. W jednej chwili poczuła dojmujący żal, że jej – jakże rozsądny – plan dotarcia do cywilizacji nie będzie miał się szansy zrealizować. Pułkownik nie uwierzy jej, ze wyszła zaczerpnąć świeżego powietrza przed snem. W następnej sekundzie zobaczy pistolet w jego ręce, celował w nią, a jego usta - bezgłośnie - zamykały i otwierały się pośrodku wykrzywionej wściekłością twarzy. Oczy Nathlaie rozszerzyły się z przerażenia, nie patrzyła jednak na mężczyznę, ale na śnieżnego potwora, który wyrósł za jego plecami. Yeti zamachnął się, a dziewczyna poczuł ból rozlewający się z lewej strony głowy. A może najpierw był ból, a potem dopiero ciało Ratzula poleciało łukiem w śnieg? Nie wiedziała.
„To już?” – zdążyła jeszcze pomyśleć, zanim ciemność litościwie zakryła wszystko, zabierając i ból, i świadomość.

Obudziła się jednak. Żyła, co do tego nie miała wątpliwości: głowa pulsowała rwącym bólem, jakby ktoś / coś zdarło jej skórę i czaszkę obnażając wszystkie zakończenia nerwowe. Przez moment zastanawiała się, czy człowiek da radę żyć z mózgiem na wierzchu (występować na scenie na pewno nie, chyba że w cyrku..) a potem otworzyła oczy. Było jasno, dzień, za jasno. Zamkneła oczy znowu, ale światło i tak atakowało przez zaciśnięte powieki. Ktoś (?) pochylał się nad nią, rzucając cień. Giganteus? Panika podeszła jej do gardła, ale po chwili usłyszała cichy, melodyjny głos. Rozpoznała Irimimi.
- Szto.. – zaczęła powoli, ciągle nie otwierając oczu - szto słuciłas?
Dziewczyna zaczęła coś tłumaczyć, ale jej słowa nie składały się w żadną logiczną całość. Nathalie rozpoznawała niektóre, wydawały się mieć znaczenie, ale nie pasowały do siebie, po chwili znów zdawało się jej, ze Irimimi mówi w jakimś obcym języku, dziwnym, szeleszczącym, twarde zbitki samogłosek. Słowa nasilały ból w skroni, świat zaczął się kołysać i Natalie znów odpłynęła.

Obudziła się znowu, ciągle było jasno, siedziała w saniach. Wokół nich krążyły giganteusy, kilkanaście sztuk, wielkie jak drzewa. Natalie patrzącej na nie z dołu wydawały się jeszcze większe. Bała się, lęk ścisnął jej serce ciasną obreczą, wyparł powietrze z płuc. Zwierzęta – stwory – podeszły bliżej, zaczęły warczeć, jakby czegoś od nich chciały. Ale czego? Nie wiedziała, chciała cofnąć się, zagrzebać głębiej w futra, choć wiedziała, że przy sile tych stworów nie będzie to miało żadnego sensu. Rozniosą ich wszystkich, porozrzucają jak marionetki po śniegu. Nie mieli szans. Nie mieli.
- Chodźmy – usłyszała nad sobą, gdzieś wysoko, głos Iana. Wyciągał do niej rękę. Głowę miał obwiązaną jakaś szmatą. Z jego plecami rysował się skalny labirynt i wąski przesmyk miedzy skałami. Chciał tam iść? Po co? Nie rozumiała… Czy ciągle spała?
- Jesteśmy w chacie Iny? – zapytała – Znowu śnimy to samo?
Krajobraz wyglądał nierealnie… ale purga ustała, świeciło słońce. Ból w głowie pulsował – czy jak człowiek czuje ból, to znaczy, ze jest przytomny? Kiedyś sądziła, że tak, ale po wizjach w czasie purgi i żelaznym uścisku palców „ojca” na ramieniu nie miała już takiej pewności…

Złapała dłoń i wstała, a raczej pozwoliła się postawić na nogi, chyba zbyt szybko, świat zawirował wokół niej, a przed oczami przeleciał jej czarne płatki. Ustała jednak.
- Jesteś pewien, ze chcesz tam iść? – zapytała.
Ona nie była pewna. Niczego nie była już pewna.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline