Tadayie wylądował kilkadziesiąt metrów od ducha, żeby go nie przestraszyć. Zauważył, że dużo to nie pomoże, albowiem dziewczyna już trząsła się ze strachu. Może to dziwne zachowanie ma coś wspólnego z ponadprzeciętną liczbę pustych? - pomyślał. Od zawsze wolał papierkową robotę od pracy w terenie i nie miał praktycznie żadnego doświadczenia, więc postanowił być nadzwyczaj ostrożny. W dodatku zdawało mu się, że wyczuwał w pobliżu innego shinigamiego. Lecz możliwe, że jego zmysł wyczuwania reiatsu stępił się nieco od nadmiernego użycia. - Nie obawiaj się mnie. Jestem po to, żeby ci pomóc. Powiedz, dziecko, co cię tak przestraszyło? - Kim?! Kim jesteś?! - krzyknęła przestraszona dziewczyna, po czym odsunęła się kilka kroków w tył. - Mam na imię Tadayie. A ty?
Mogła wiedzieć coś ważnego. Judama za wszelką cenę nie chciał jej wystraszyć. - Nie jesteś mordercą, prawda? - zapytała wystraszona. - Nie. Jestem przyjacielem. Chce ci pomóc. Opowiesz mi co się stało?
- Więc po ci ten miecz?!
-Jesteś niezwykle bystra - uśmiechnął się do niej - Tym mieczem pomagam hollowom. złym istotom. Bardzo złym. Stwory te żyjąc cierpią. Ja pomagam im w zakończeniu tej męki. Widzisz, nie masz się czego obawiać. - Czy to możliwe, żeby zabić kogoś dobrego tym mieczem?
Pytanie zmusiło go do refleksji, ale postarał się nie dać po sobie tego poznać. - Nie. Tym mieczem można zabić wyłącznie kogoś złego - skłamał - Nie ma się czego obawiać. Powiedz mi czemu jesteś tak bardzo przerażona.
Tadayie nie miał już w sobie zbyt dużo cierpliwości, jeśli zaraz mu nie powie o co jej chodzi dokona pogrzebu duszy i powróci do swojego zadania. Vadas Hari kazał walczyć z pustmi, nie rozmawiać z dziewkami. - Podobnym mieczem... - powiedziała dziewczyna po czym zamilkła na chwilę. - Ktoś podobnym mieczem, jak twój zabił inną osobę na moich oczach! - krzyknęła. - Czy to byłeś ty?! Powiedz! - zapytała przerażona odsuwając się jeszcze trochę od oficera. - Ja? Niemożliwe. Zobacz - powolnym ruchem wyciągnął swój miecz - nie ma na nim ani śladu krwi. Być może to był... - urwał i zagryzł wargę.
Jeśli dziewczyna nie kłamie być może duża liczba pustych w tym miejscu nie jest przypadkowa. Może... Nie! Jasno postanowił, że nie będzie się niczego w tym dopatrywał po tak marnych poszlakach. - Słuchaj jeśli to rzeczywiście był ktoś podobny do mnie, to sprawa jest poważna. Opowiedz mi coś więcej. Proszę. Być może będę mógł go znaleźć i odpowiednio ukarać. - Nie wiem nic więcej... Było ciemno... Widziałam tylko jak ktoś podszedł do staruszka, który szedł tamtą ulicą... - wskazała palcem na drogę - Starzec miał łańcuch, jak ja. Potem ten ktoś wyciągnął miecz i wsunął go między jego żebra. Nie widziałam nic więcej. Zamknęłam oczy i zaczęłam uciekać...
Tadayie Judama wyraźnie się zaniepokoił. Spojrzał w kierunku tamtej ulicy. - Powiedz mi coś więcej. Pomyśl. Może sobie coś przypomnisz. Jestem tu z tobą. Nikt cię już nie skrzywdzi. Przypomnij sobie. - Mówiłam już, było ciemno... Nie wiem nic więcej... To było w nocy, wczoraj w nocy, jeśli ci to pomoże w znalezieniu sprawcy.
3 oficer zaklął pod nosem. Od wczorajszej nocy minęła kupa czasu, zabójca zdążył już się ulotnić. - Hej popatrz tam - wskazał jakiś punkt za jej plecami.
Gdy się odwróciła, shinigami dokonał Pogrzebu Duszy czubkiem rękojeści. Zamierzał nadal patrolować okolicę, a jeśli nic nie znajdzie to wrócić do reszty oddziału. Ciekawe, czym się teraz zajmują? - pomyślał
Dziewczyna rozpłynęła się w powietrzu, a shinigami kontynuował poszukiwania
__________________ Nosce te ipsum. |