Krasnolud lekko syknął gdy ostrze miecza przeszyło jego ramie ...
Czarne plamy przed oczami na chwile przesłoniły mu widok ...
Potrząsnął głową , chwicił mocniej topor i już bez zbednych ceregieli runał na zblizajacego się konnego ...
Tym razem jego topor powędorwał tuz przy ziemi , dokładnie w nogi nadjezdzajacego konia ...
Porządnie przyłożył się do ciosu ... miał nadzieje za chwile usłyszy koński kwik ... |