Orłowski potarł się po brodzie i spojrzał na zebranych. - Szeregowy, proszę iść do kwatermistrza i pobrać trzy latarki. Należy im się.
“Trzy latarki za nastawianie łba?” myślał spoglądając na Orłowskiego i po chwili już się uśmiechał swoim markowym uśmiechem handlarza.
- Panie Orłowski, jestem pewny, że jak nikt inny rozumie pan powagę naszej misji. Przecież nie zawracałby sobie pan ją głowy gdyby nie była istotna dla przetrwana i poprawnego funkcjonowania metra, prawda? Panie Orłowski, te zaniki prądu, nie potrafie sobie wyobrazić tego strachu kiedy nagle metro ogarnia ciemność, a bezpieczeństwo światła gaśnie. -Ależ panie... Bieszczański. Tu jest tylko jedna stacja, nie całe metro. Do tego stacja “z plecami”. Jesteśmy w sojuszu, który nie zostawia swoich w potrzebie.
“Sojuszu, heh?” pomyślał przelotnie Skrzydło i już kontynuował.
- Oczywiście panie Orłowski, ma pan całkowitą rację, jednak każda ze stacji Centrum przede wszystkim dba o swoje mam rację? Pamięta pan incydent na Świętokrzyskiej kiedy padł agregat, a zwarcie odcieło stację na zalewie pare minut od prądu? Byłem tam panie Orłowski, do dziś wspominam chaos i grabierze które miały wtedy miejsce. Nagle cały porządek szlag trafił. Oddałbym wiele, żeby zapobiec temu tutaj, ale sam niewiele mam, a stosowne wsparcie, wsparcie człowieka odpowiedzialnego i rozumiejącego powagę sytuacji byłoby nieocenioną pomocą w zatrzymaniu i unieszkodliwieniu ryzyka nim dojdzie do katastrofy, kolejnej. -Rozumie pan zapewne, że mieszkają tutaj głównie żołnierze i najemnicy, zaś cala gospodarcza strona, jak farmy, mają dodatkowe połączenie z Centrum. Wiem jednak, czym to może się skończyć. Cóż więc Pan chce i co proponuje? - Panie Orłowski, nie proszę o nic więcej niż to czym jest pan w stanie wzmocnić naszą skromną grupę. Lepszą broń i ochronę przed niebezpieczeństwami, jak zapewne pan zauważył nasz potencjał pod względem ekwipunku jest skromy, a każde dodatkowe uzbrojenie drastycznie zwiększyłoby szanse na pomyślne powodzenie misji. Oczywiście, broń i ochrona ciała jako formę zaliczki niezależnej od wynagrodzenia które pan ustalił z... -Przepraszam, że będę niemiły, ale miałem dzisiaj wyjątkowo nieprzyjemny dzień. Skończ Pan pieprzyć i mów jasno.
Orłowski rzucił okiem po zebranych. Widział wyraźne braki, ale zbyt wiele dać nie mógł. Miał swój budżet, którego przekroczyć nie mógł, a wiadomo, że lepiej wydać go na swoich ludzi, niż na przybłędy. -No dobrze, dam Wam oprócz latarek po Słoniu i filtrze na łeb. Do tego trzy kusze z magazynkami i dwadzieścia bełtów. Nic więcej. Teraz przepraszam, obowiązki wzywają.
Skinął jeszcze głową strażnikowi, który z cichym westchnieniem poszedł po przedmioty. Po chwili zwalił przed Skrzydłem niewielki worek z obiecanymi rzeczami i oddalił się. O worku chyba zapomniał... |