Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2013, 18:30   #90
echidna
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
Od czasu ostatniego, felernego w skutkach magowania krew zdążyła skrzepnąć tworząc kilka strupów, które ustąpiły pod naporem zębów z taką łatwością, z jaką masło ustępuje pod nożem. Niemal w tej samej sekundzie, w której metaliczny posmak rozpłynął się po jej języku, Meg dostrzegła sploty Gobelinu. Poszło łatwo, zadziwiająco łatwo, niepokojąco wręcz łatwo.

Z chwilą, gdy stało się dla niej jasne, że są jedynymi żyjącymi istotami w zacięgu “wzroku”, Verbena odetchnęła. Częściowo z ulgą, częściwo jednak z żalem. Asura pogrywał z nimi i szczerze powiedziawszy, zaczynało ją to mierzwić.

- Proszę państwa, wygląda na to, że jesteśmy w Umbrze - rzuciła w sposób całkowicie beznamiętny, z dziwną nutą w głosie, przywodzącą na myśl przewodnika, po raz tysięczny oprowadzającego grupę po dobrze sobie znanym terenie.
-Następnym razem możesz skorzystać z mojej krwi. I tak nie sądzę by był ze mnie inny pożytek.- wtrącił Roger i rozglądając się spytał.- Czy ten fragment umbry jest jakąś kieszenią? Jakimś zamkniętym kołem, w którym jesteśmy uwięzieni?
- Dobre pytanie. Niestety w tej materii nie jestem w stanie zbyt wiele powiedzieć. Ars Manes nie jest moją mocną stroną - odparła kobieta wzruszając bezradnie ramionami.
-Zakładając, że ten fragment Umbry, jest zamkniętą przestrzenią... w niekonwencjonalny sposób zamkniętą. Dalsza wędrówka traci sens. Będziemy jak szczur zamknięty w kołowrocie. Pozostaje więc jedno... Należy pomyśleć, jak przebić ścianę naszego więzienia.- stwierdził Roger rozważając sytuację. - I zastanowić się nad opracowaniem wspólnym rytuału.
Wzruszył ramionami.-Moją silną stroną jest kontrola czasu i materii. Niestety, moi bracia i siostry zginęli zanim ukończyłem nauki.
Ciemność, która ich otaczała powoli zaczynała się rozwiewać wraz z jakąś melodią. Melodią? Czyżby mieli teraz jakieś omamy słuchowe?
Gdzieś tam, ustalenie kierunku było raczej niemożliwe, ktoś coć śpiewał zachrypniętym głosem
Luke Kelly And Ronnie Drew - Monto - YouTube

Well, if you've got a wing-o,
Take her up to Ring-o
Where the waxies sing-o all the day;
If you've had your fill of porter, And you can't go any further
Give your man the order: "Back to the Quay!"

Chwilę później ich oczom ukazała się mała, przygarbiona postać w zielonym kubraku.


Wraz z jej śpiewem okolica zaczynała się zmieniać. Pojawił się bujny las i nagle też pojawiły się inne dźwięki. Odgłosy tego lasu, jak i jego zapach.
Mały, pokraczny, zielony ludek pociągał sobie z butelki idąc przez ten las.

- Oooooooooo!! - Przerwał gdy zobaczył stojąca na jego drodze trójkę. - Zgubiliście się, co?
Przyjrzał się uważnie każdemu po kolei. - Tak, zgubiliście się. - Odpowiedział sam sobie pociągając z butelki.
Kosmatą ręką wytarł usta i wyciągnął przed siebie flaszkę.
- Za zgubionych. - Zachęcił ruchem ręki do poczęstunku. - Mój mag też mi się zgubił.
- Twój mag? - zapytała uprzejmie Margaret.

- Tak. - Pociągnął nosem. - Mój mag. Mój mag mi się zgubił. - Zaczął łkać. - Zostałem sam.
- Hej, to ty upiłeś Aoife? Wspominała coś o leprechunie, garncu złota i whiskey - do rozmowy wtrąciła się Julia.
- Aoife?? - Zmrużył oczy podnosząc wzrok na Darlington, następnie zlustrował ją dokładnie od stóp do głów. - Aaaaaaaaaaaaaaa... ta słodka, rudowłosa, zdzi... to znaczy dziewczyna. Upiłem?? - Przyjął minę niewiniątka. - Sama chciała. A wy nie chcecie?? - Zapomniał już całkiem o swoim żalu i pociągnął z butelki. - Dobra whiskey. Irlandzka. - Cmoknał na znak że mu smakuje.
Gdzieś w oddali usłyszeli płaczliwy kobiecy głos. Słów nie dało się zrozumieć, ale rozpacz aż nadto wyzierał się z tego.
- Dobrze, daj - Julia wyciągnęła rękę po butelkę. Prawdę mówiąc po spotkaniu z Ashurą miała ochotę się napić. - To może skoro już się zapoznaliśmy wyjaśnisz nam teraz gdzie w ogóle jesteśmy?
-I jak się zwał twój mag... Może akurat go spotkaliśmy po drodze.- wtrącił Roger przyglądając się badawczo małej szkaradzie w zielonym surducie.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.

Ostatnio edytowane przez echidna : 15-05-2013 o 18:33.
echidna jest offline