jak jeszcze miałem duzo czasu ( i mało pieniedzy ) zdażało mi sie prowadzic sesje rpg w firmach zajmujacych sie szkoleniami pacownikow . Moze to nie jest przykład w całosci pokrywajacy sie z hobbystycznym podejsciem do tematu ... Ale musze powiedziec , ze w zasadzie nie ma złych graczy ... Jezeli styl prowadzenia , system odpowiada graczom , a dm ma naprawde pomysł na przygode ( a nie "druzyna siedzi w karczmie ... podchodzi do niej jakis zakapturzony kupec i mówi ... ) to nawet z garniturowcow da sie wiele wykrzesac ...
Dm z odpowiednim podejsciem jest w stanie "ustawic " sobie kazdego gracza ... wymaga to wiele cierpliwosci ..
najbardzije niesforni i przeszkadzajacy gracze to ci , ktorzy czuja sie pomijani i ignorowani . sprobojcie kiedys takiemu "lamerowi " dac głowna role w przygodzie ( powiernik jakegos waznego przedmiotu , osoba kluczowa w fabule itp... ) . Jezeli ktos wykombinował jak wkrecic sie na sesje , postanowił poswiecic swoj czas , przyjechał by zagrac to napewno nie po to by psuc zabawe sobie innym ... .
Oczywiscie , mzoze sie zdarzyc ze ten rodzaj rozrywki zupełnie mu nie pasuje ( pamietam jak swego czasu zaciagnąłem swoja dziewczyne na sesje - a ze grywałem zazwyczaj w systemy militarne - to atarkcji miała tyle co pies w studni ) i była to pełna porazka ... ( dziewczyna do dzis gra - oczywiscie woli elfy , wrozki i rycerzy w ślniacych zbrojach ...) ale to jest błąd w sztuce , ktory sie zdarza ... ESco - zgadam sie z toba w 100 % : nie ma totalnie beznadziejnych graczy ... a traktoanie słabych lub tych ktorzy nie czuja klimatu problemami gastrycznymi .. prowadzi do eskalacji konfliktu dm - gracz ... |