|
Rozmowy ogólne na temat RPG Podziel się swoimi uwagami na temat różnych systemów RPG. Opowiedz jakie są Twoje ulubione systemy, a które według Ciebie zasługują na miano najgorszych. Albo po prostu luźno porozmawiaj na tematy powiązane z RPG. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-01-2007, 13:44 | #21 |
Reputacja: 1 | Bynajmiej , nie uważam ze metody które się sprawdzaja są głupie . I wcale nie uważam ze metoda jest sama w sobie głupia - starałem sie tylko wskazac ze sa metody , moze nie koniecznie skuteczniejsze , ale takie ktore nie sprowadzajac dobrego (lub starajacego sie byc dobrym ) DM do poziomu gracza "beznadziejengo " ktory nie trzyma sie logiki lub klimatu swiata . Jezeli Dm zakłuca logike swiata to nie moze wymagac tego od gracza ( nawet najbardziej beznadziejego ) . |
22-01-2007, 13:46 | #22 |
Reputacja: 1 | Oj są kretyńskie zachowania graczy. To olbrzymia pula debilnych tekstów, zachowań, reakcji. Przez 13 lat gry miałem do czynienia z dziesiątkami graczy (akademiki, poznani na konwentach, z rodzinnej miejscowości, gdzie powciągałem ludzi do gry) i wielu z nich nie dorosło zwyczajnie do rpg. Nie zdawali egzaminu, z różnych przyczyn. |
22-01-2007, 13:53 | #23 |
Reputacja: 1 | Jak zakłóca to tak, ale dalej nie widzę związku. Dla mnie świat pozbawiony losowych wypadków, chorób, nieszczęść jest właśnie nierealistyczny, więc nie widzę problemu jeśli chodzi o ich wykorzystywanie jako kary. A są gracze, którzy potrafią być niereformowalni.
__________________ Abstynent - człowiek niepociągający. Jedna czysta owca może zatruć życie całej parszywej owczarni. |
22-01-2007, 18:06 | #24 |
Problem w tym, że losowość wypadków i czego tam jeszcze złego szlag trafia jeśli zdarzają się po każdym odpowiednio złym zachowaniu. aby to trochę urealnić trzeba by czasem za dobre zachowanie też choróbskiem obdarować ale niestety pozbywamy się sensu całej akcji "chorobowo - wypadkowej" Poza tym nie twórzmy tu kółka wzajemnej adoracji. prawda jest taka że MG też czasem odwala i zasypuje graczy takimi głupotami że mózg się lasuje. tak jak źli gracze są też źli MG. mało tego każdy z nas ( o ile prowadził) był kiedyś tym złym. Moim najlepszym rozwiązaniem nie jest treser lwów. Jak mi gracz podskakuje na początek go zwyczajnie proszę aby się uspokoił. Naprawdę to działa. Jednak nie zawsze. Wtedy robię coś niewiarygodnego... proszę drugi raz. Czasem to też nie skutkuje. Zdarza się. Bywają sytuacje że do gracza nie dociera. Wtedy poświęcam mu więcej uwagi. Daje więcej opisów, zasypuje gracza szczegółami. I stawiam przed najróżniejszymi rozwiązaniami. Pocę się i męczę. Oczywiście nie zaniedbuję innych graczy. Nagle się okazuje że przygoda robi się ciekawa. Gracze niemal się rozpływają. Gra się super. I nagle nasz niedobry gracz znów z czymś wyskakuje. Wtedy przerywam i ze złośliwym uśmiechem na twarzy obserwuję jak pozostali gracze szybko linczują biedaka i po chwili w nieco mniejszym składzie szczerząc się wracają do gry z pytaniem "Szybko! Co dalej?!". Zawsze działa. | |
23-01-2007, 17:22 | #25 |
Reputacja: 1 | Nie każdy gracz poddaje się takiej sprytnej manipulacji. Cóż jeśli ktoś jest natrętnie rozwydrzony że tak powiem z urzędu? I nic nie pomaga? Bardziej o takich przypadkach myslę, bo drobne problemy mam cały czas, ze śmiechami i hihami i podobnymi bzdurkami, z którymi radzę sobie dobrze. |
23-01-2007, 21:05 | #26 |
Reputacja: 1 | My style: Ostrzegam parę razy, próbuje zrozumieć gracza... Jeśli nic to aine daje, dziękuje mu za wspólnie spędzony czas. To że ktoś jest moim kumplem, nie oznacza że musi wpychać się w każdy aspekt mojego życia. Ogólnie moi obecni gracze nawzajem się pilnują, i dlatego właśnie najlepiej grac we własnym składzie. Nowy gracz to potencialne ryzyko. Nie używam żadnych biegunek czy chorób. Gram z ludzmi, którzy wiedzą po co przyszli na sesję.
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. |
24-01-2007, 06:07 | #27 |
Reputacja: 1 | Darken zgadzam się z Tobą w 99%. Ten 1% zostawiam na takie przypadki, jakie zdarzają się czasem (mi kilka razy się zdarzyło) - a mianowicie chodzi mi o sytuację gdy przychodzisz na sesję i dowiadujesz się że będzie jeszcze jeden niezapowiedziany gość. I że w zasadzie poza tą sesją już raczej nigdy tego gościa pewnie nie spotkasz. Zaczynacie grać, jest dziwnie, bo nie dość że obcy kolo, to jeszcze weź mu wytłumacz co to jest rpg, jak on pierwszy raz słyszy o tym w życiu. I nagle okazuje sie że gość ma taki potencjał i talent, że gra lepiej od reszty Twojego wypróbowanego, wybitnego składu Słabo? Zdaża się i jeśli chodzi o nieprzewidzianych uczestników sesji, to skoro już muszą być, to życzę każdemu MG żeby mu się tylko takie talenty trafiały. A co do trzymania w ryzach i zachowania graczy, to uważam, że nie ma totalnie beznadziejnych graczy. Są tylko nudne przygody, które nie są w stanie zaciekawić każdego gracza i mistrzowie gry którzy nie potrafią u nich odpalić rozrusznika wyobraźni :P |
24-01-2007, 08:10 | #28 |
Reputacja: 1 | jak jeszcze miałem duzo czasu ( i mało pieniedzy ) zdażało mi sie prowadzic sesje rpg w firmach zajmujacych sie szkoleniami pacownikow . Moze to nie jest przykład w całosci pokrywajacy sie z hobbystycznym podejsciem do tematu ... Ale musze powiedziec , ze w zasadzie nie ma złych graczy ... Jezeli styl prowadzenia , system odpowiada graczom , a dm ma naprawde pomysł na przygode ( a nie "druzyna siedzi w karczmie ... podchodzi do niej jakis zakapturzony kupec i mówi ... ) to nawet z garniturowcow da sie wiele wykrzesac ... Dm z odpowiednim podejsciem jest w stanie "ustawic " sobie kazdego gracza ... wymaga to wiele cierpliwosci .. najbardzije niesforni i przeszkadzajacy gracze to ci , ktorzy czuja sie pomijani i ignorowani . sprobojcie kiedys takiemu "lamerowi " dac głowna role w przygodzie ( powiernik jakegos waznego przedmiotu , osoba kluczowa w fabule itp... ) . Jezeli ktos wykombinował jak wkrecic sie na sesje , postanowił poswiecic swoj czas , przyjechał by zagrac to napewno nie po to by psuc zabawe sobie innym ... . Oczywiscie , mzoze sie zdarzyc ze ten rodzaj rozrywki zupełnie mu nie pasuje ( pamietam jak swego czasu zaciagnąłem swoja dziewczyne na sesje - a ze grywałem zazwyczaj w systemy militarne - to atarkcji miała tyle co pies w studni ) i była to pełna porazka ... ( dziewczyna do dzis gra - oczywiscie woli elfy , wrozki i rycerzy w ślniacych zbrojach ...) ale to jest błąd w sztuce , ktory sie zdarza ... ESco - zgadam sie z toba w 100 % : nie ma totalnie beznadziejnych graczy ... a traktoanie słabych lub tych ktorzy nie czuja klimatu problemami gastrycznymi .. prowadzi do eskalacji konfliktu dm - gracz ... |
24-01-2007, 15:21 | #29 |
Reputacja: 1 | Może i nie ma totalnie beznadziejnych graczy, ale ci trudni wymagają wiele wysiłku od MG. Nie zawsze ten nakład zwraca się w postaci przyjemności płynącej z rozgrywki, z prowadzenia. Często więcej się człowiek naużera niż pobawi. Rozgrywka wszak ma służyć zabawie. |
20-02-2007, 17:33 | #30 |
Reputacja: 1 | Denis, wygłosiłeś tu dość ciekawy pogląd, dlatego zwracam się do Ciebie z pytaniem. Spotykacie się na sesji podczas konwentu, Ty i czwórka nieznanych Ci graczy o cholera wie jakim poziomie. Gracie w Warhammera. Postacie po pierwszej profesji. W pewnym momencie, kultyści porywają jednego z graczy 'na cele ofiarne'. Reszta drużyny podąża za nim, jeden tylko gracz malkontenci, że on nie chce do podziemi, bo ma fajne czary co w podziemiach nie zadziałają tak dobrze, bo ciasno itp. W podziemiach okazuje się, że gracze nie radzą sobie za dobrze, nie myślą o pułapkach, szarżują na ślepo, ale jakoś to ratujesz, parę pułapek magicznie znika zanim do nich docierają, dostają pomoc od zbłąkanego kanalarza, który niestety w pewnym momencie ginie, generalnie jakoś to idzie, docierają do maga, kulminacyjna scena bitwy, ratują maga, mag z jedną wolną ręką wspiera ich magią, ratując życie im, klimat, gracze się wczuwają, wręcz czujesz rodzące się więzi między drużyną, patrzysz na szanse drużyny i kultystów, słuchasz deklaracji graczy, myślisz sobie, że im się spoko uda a przygoda jednak nie taka zła jak przez moment wyglądało; wszyscy się cieszą... prawie. W ogniu walki, do maga dopada postać malkontenta, zabija go, następnie dalej rzeza kultystów. Sytuacja jest taka, że nikt z drużyny tego nie widzi, o co malkontent zręcznie wypytał wcześniej, "znaczy co, wojownik go nie widzi? A elf? Też zajęty? Kurde, nie no, to ja biegnę do przywiązanego!". NA TYM ETAPIE WYGLĄDA CI TO NA: trzeba by go nam nie usiekli, bo cała akcja ratunkowa na nic. Dopiero kiedy postać malkontenta jest przy magu, gracz mówi, zabijam go. Przypominam: rozgrywka jest konwentowa, nikogo z nich nie znasz, oni sami się nie znają. Postać malkontenta to nie jest żaden skrytobójca chaosu bądź nie, nie jest to zabójca magów, nie ma traumy na punkcie magii czy innych takich. Nic, co fabularnie uzasadniłoby takie jego (postaci) zachowanie. Sesja jest zakończona, bo czas już właściwie na to, macie jeszcze jakieś 15 minut, zanim Ty musisz iść. Masz się pojawić na konwencie jeszcze jutro, ale nie wiesz, czy oni będą, czy nie mają innych planów. Pytanie brzmi: Co robisz?
__________________ Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje: Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji Shiro Tengu Kosaten Shiro |