Magnus machnął nieco mocniej mieczem w powietrze, by oczyścić nieco miecz z krwi zwierzoczłeka. Co prawda ze zwierzoludzmi jeszcze nigdy nie walczył; do tej pory tylko miał okazję ich widywać parę razy. Walka wydawała się Rauferowi dość łatwa, co jednak nie cieszyło go zbytnio, bowiem o zwierzoczłekach mówiło się straszne rzeczy, więc może Magnus miał tylko szczęście? A może jednak marnował swój talent do walki będąc w mieście?
Na podziękowania Magnus nie zareagował. Nie ratował tak naprawdę tych ludzi tylko siebie, gdyby nie stanął do walki mógłby zginąć uciekając i tyle by było z jego podróży. Choć świadomość że podróżował z kimś, kto potrafi okazać wdzięczność, była lepsza niż jak gdyby miał podróżować z kimś kto dałby mu jeszcze po łbie, za to że nie ubił wszystkich.
Perspektywa ciepłej kolacji w bezpiecznym zajeździe dodawała otuchy do drogi. Podobnie jak reszta pognała konie, Raufer zrobił to samo, ale i tak jechał wolniej niż mógł, by dotrzymać tępa załadowanym wozom.
Magnus rzucił szybkim spojrzeniem na miejsce, w którym dało się słyszeć trzask. Jako, że był na koniu podjechał do strażników, którzy wydawali się mieć największe doświadczenie w podróży i którym dobrze wychodziła rola przewodników
- Panowie, może powinniśmy dać koniom po zadach i jeszcze przyspieszyć, bo nie wiem co tam jest w tych krzakach ale możemy nie wyjść z kolejnego starcia bez strat, a do tego walka może nas spowolnić i nie damy rady dojechać na czas do zajazdu.
__________________ "Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków. |