Gdy krasnolud zblizył sie do Murana by zabandarzowac mu rane , ten szarpnał sie ... - Jestes dziadku szalony i szkodzisz swojej ... naszej rasie ...
Nie wiem kiedys postradał pamiec ... ale dla mnie nie ma czegos takiego jak honor , starciłem go dawno temu ...
Wydawało sie ze przestał interesowac sie poszukiwanym krasnoludem podszedł do najblizszego ciała , oderwał kawałek rekawa z koszuli łowcy i niedbale zawiazał sobie gałganek wokoł krwawiącej rany . Obserwował czy "opatrunek zbyt szybko nie nasiąka krwia ... Najwidoczniej ogledziny opatrunku nie wypadły najlepeij ... podszedł do swojej torby i wyciagnał z niej krotki rzemyk i mocno scianął rzemien tak by zatamowac krwawienie ... - Przez takich jak ty na krasnoludy patrza jak ja szaleńcow , moj klan szanuje elfy , jakkolwiek były by dziwne ... a czego szukam ? Popatrz na mnie , powinienes sie domysleć ... Mruknał cos do siebie i zebrawszy wszyskie paunki podszedł do fosy i wyciagnał dzbanek z wodka , polał niewielka ilosc na rane .
Pociagnął solidny łyk i schował dzbanek do torby nastapnie ruszył w kierunku bramy miasta ...
Gdy mijał swoich "towarzyszy " wykrzywił twarz ( krasnolud zinterpretował by to jako nieznaczny usmiech ) - Ni trza sie było wtruncać - powiedział - som byk se poradził .Lepij idzta stad bo ten szaleniec rzuci sie na was Zarzuciwszy sobie topor na ramie ruszył dalej .
Gdy doszedł do bramy popatrzył na straznikow . - Widzieliśta jak te ludzie mnie napadli ... chciałbyk zgłosci to stróznikom ... i nich jaki gruborz przyjdzie ... zeby chorubska zadnego z turposzow nie było ... - powiedziawszy to rzucił najblizszemu starznikowi sakiewke z pozostałym mu złotem ... - i pochuwac ich jak nolezy .
Wiedział z opowiadań ze ludzie sa bardzo łasi na pieniadze , i nawet niewielka suma jak dysponował , moze spowodowac ze "nie beda nic widzieli " ... przynajmiej taka miał nadzieje ... Śmierc w lochu nie była tym do czego dązył ... |