-Ha, ha ha! - wykrzyczał kapłan po odciśnięciu na ciele potwora symbolu Sigmara. - Dobry to był pomysł. Oby pan i władca zniszczył twą plugawą duszę gdy tylko trafisz przed jego oblicze, a bogowie chaosu niech się boją kolejnych dusz z tym znakiem! - Zagadnął do martwej już poczwary.
Zachowanie zwierzoludzi tak samo zdzwiło Dietera jak i Gotfryda, no ale cóż. Jakoś nie specjalnie go to interesowało. Chwilę po tym odczytał krótką modlitwę z modlitewnika i wskoczył na wóz Gastona. Ruszajmy dalej moi mili, nic nam już nie grozi.
I nie groziło do czasu aż z lasu zaczęły się wydobywać dziwne dźwięki. - Niech wszyscy mają się na baczności i niech nikt się tam nie zbliża. Las ten jest zbyt niebezpieczny aby ryzykować życiem. Sigmar nie chroni przed głupotą!- Krzyknął do całej karawany i zaczął bacznie obserwować okolicę dzierżąc swój nowy młot, który przeszedł już chrzest bitewny.
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |