Wątek: [AMA]CyberCore
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2013, 16:26   #27
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Dziwaczne sny, do tego równie dziwacznie realne. Nikita otworzyła powoli oczy, przecierając je ręką jak jakieś dziecko co musi iść do szkoły a chętnie by pospało. Kątem oka spojrzała na zegarek, stojący obok łóżka. Miała jeszcze sporo czasu...

Po wykonaniu swych porannych rutyn, ubrała się służbowo. Townsend pewnie chciał porozmawiać o zakończeniu współpracy, albo ma coś innego dla niej. Tak czy siak, skoro chciał się spotkać, to Katyusha pojawi się na miejscu.

Parę chwil później była już w drodze, jednak sen który się jej przyśnił był dla niej powodem do wielu rozmyślań.

Jazda do kafejki zajęła dziewczynie dobre półtorej godziny. Okazało się, że Kawiarnia znajduje się w Shibuya.

Był to ogromny budynek. Biurowiec. Sama kafejka znajdowała się na jego najwyższych piętrach.

Nieco zastanawiającym było kto wpadł na pomysł stawiania kafejki w biurowcu ale miało to swój urok.


Antyczna kafejka faktycznie wyglądała antycznie w typowym japońskim stylu. Do tego znajdowała się na tyle wysoko, że miasto wyglądało jak seria linii z światła. Niezwykle przyjemne miejsce.

Nikita przeszła się po sali szukając wzrokiem Henriego gdy w tle pogrywała jakaś muzyka z 20 wieku. O dziwo zespołu o tej samej nazwie co kafejka.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=Kj_N4IpnvLE [/media]

Henry siedział w samym rogu kafejki, przy oknie. Paląc papierosa oczywiście.

Co było ciekawe znów miał na sobie okulary. Światłowstręt?

Uśmiechnął się na widok Nikity.

Całkiem przyjemne miejsce, choć nieco brakowało mu uroku knajpy w stylu Raula, ale Nikita na pewno jeszcze odwiedzi to miejsce. Jej oczęta o srebrnych tęczówkach wyszukały Henry’ego, pewnym krokiem zbliżyła się do niego i usiadła na przeciw stolika.

- O czym chciał pan rozmawiać? - wypaliła prosto z mostu, splatając palce przed twarzą, by stworzyć sobie oparcie dla podbródka.

- O pracy oczywiście. - powiedział natychmiastowo. - Kuro wypisuje się z turnieju, więc pani kontrakt zostaje zakończony. - poinformował ją. - Jednakże, wyczytałem, że przez najbliższe dwa dni jest pani wolna. Z braku przeciwników przechodzisz walkowerem do finału, który będzie miał miejsce dopiero dwudziestego szóstego. Co powiesz na jednorazowe zlecenie?

- Za ile, co, jak i kogo? - Odparła, a z tej wypowiedzi można było odczuć nieco chłodu i hardości. Jak na profesjonalistkę przystało zresztą.

- Pewien istotny świadek koronny pojawi się dzisiaj w naszym lotnisku tokijskim. Potrzebuję kogoś kto może go eskortować do stacji policyjnej. Nie chcemy zwracać uwagi, więc wolę wynająć jedną najemnicę niż armię policjantów. Płacę dziesięć tysięcy. - spora suma, bez dwóch zdań.

- Kto to jest? - Zapytała jakby przez przekonania przeglądając menu. Nie jest już marine, więc jak może to pyta o wszystkie szczegóły.

- Pewien Koreańczyk. Ma dowody przeciwko pewnej zorganizowanej działalności przestępczej o sporym zasięgu działania...więcej nie mogę wyjawić. - stwierdził w końcu Henry, po czym zaciągnął się papierosem.

- Doprawdy? W takim razie poproszę o szczególy zlecenia. Skąd dokąd mam eskortować klienta. Godzina i adresy. - Rzekła nie odrywając wzroku od karty napitków.

- Dzisiaj...albo raczej jutro. O pierwszej rano z lotniska w Tokyo do bazy policyjnej w Ikebukuro. Powinny być to około dwie godziny drogi.

- Jakiś transport? - Dopytała unosząc wzrok z kartek w menu.

Mężczyzna przytaknął. - Ustawimy całkiem szybki samochód przed lotniskiem. No i policja zawsze będzie w pobliżu. W razie gdyby cokolwiek się nie udało, proszę do mnie dzwonić.- po tych słowach rzucił na stół klucz.

Zanim jeszcze klucz opadł na blat, Nikita pochwyciła go w powietrzu.

- Dobrze zatem, będę dzwonić w razie czego. - Wstała z krzesła i ukłoniła się delikatnie.

Miała już odejść jednak coś się jej przypomniało. NIe szkodziło zapytać.

- Czy Kuro Butt posiada krewną o imieniu Charlotte? - Ton tej wypowiedzi był bardzo poważny.

Townsend poprawił okulary spoglądając na Nikitę.

- Kuro nie jest już moim klientem, a nie dyskutuję spraw nieznajomych. Polityka pracy. - wyjasnił.

W odpowiedzi prychnęła tylko, i odwróciła się w stronę wyjścia. Miała jeszcze sporo czasu do zlecenia, więc postanowiła wybrać się do sierocińca, by się z dzieciakami zobaczyć. Albo nawet poćwiczyć z nimi nieco. Gdy opuściła budynek, spojrzała jeszcze w górę dokładnie oglądając budowlę. “Ciekawe ile kasy na to poszło?” Zapytała się w duchu, ale długo się na tym zastanawiać nie zamierzała. Wzruszyła tylko ramionami i zasiadła na swym chopperze.

Umiejętnie unikając korków, czerwona bestyjka Nikki dotarła na miejsce. Dzieciaki w sali gimnastycznej już same zaczęły się rozgrzewać. Kilka z nich miało kimono, a parę tylko dresy i lżejsze ubrania.

- *Harasho* Kochani. - Klasnęła raz w dłonie usmiechnięta, zdjęła płaszcz i połozyła go na rozkładanym krześle. - Teraz rozciągamy się! - Powiedziała uniesionym głosem. Dzieci zaczęły marudzić coś pod nosami.

- Sensei? Kiedy nas nauczysz tych sztuczek jak rozwaliłaś tego androida? - Zapytała dziewczynka, podskakując z nogi na nogę.

- Na wszystko przyjdzie pora. Nie da się od razu wszystkiego nauczyć. - Oznajmiła Kravchenko zbliżając się do dziecka, puknęła ją delikatnie palcem w nos.

NIestety w tej grupie znajdowali się tez nieco “trudniejsi” młodzieńcy.

- A co nam da to rozciąganie? Naucz nas jak łamać kości! - Rzekł hardo chłopak w wieku około 17 lat.

Katyusha położyła powoli dłoń na czole, po czym zjechała nią aż do podbródka.

- Uczę was Systiemy, ta sztuka walki polega na bronieniu się przed agresorem. Szybko unieszkodliwić, by dać wam czas na ucieczkę, lub coś podobnego. - Wytłumaczyła.

- Ucieczka jest taka jakby... lamerska? - Rzekł Satoshi, tak mu było na imię.

- Nie ma nic... “Lamerskiego” w uciekaniu. Jeżeli zauważysz że nie masz innego wyjścia, musisz to zrobić by się ratować. NIe chcę z was zrobić jakiś kombatantów, abyście chodzili i szukali bójek. - Po tej wypowiedzi założyła dłonie pod piersiami.

- Ja się niczego nie boję. Uciekać też nie mam zamiaru! - Młodzian uderzył pięścią w otwartą dłoń.

- Błąd. Tylko maszyny i idioci się nie boją. Nie ma w tym nic haniebnego. - Powiedziała stanowczo, po czym westchnęła głośno. - Jesteście jeszcze młodzi, musicie się jeszcze wiele nauczyć. - dodała po chwili.

- Ja już wystarczająco się nauczyłem! Sensei wyzywam cie na pojedynek! - Wskazał palcem na NIkitę.

- Satoshi zgłupiałeś?! - Pociągnął go za rękaw rówieśnik. Rosjanka uniosła tylko brew, po czym powoli wystąpiła na środek.

- *Davaj* - Kiwnęła na niego głową. Młodzienieć nie czekał długo, od razu rzucił się do ataku. Zaciśniętą pieścią zamachnął się na Katyushę, a ta tylko uchyliła troszkę głowę. Nie zraził się tym ani trochę ponownie spróbował, efekt ten sam. Machał pięściami, kopał, usiłował złapać Kravchenko, ale ta tak zgrabnie wszystkeigo unikała że wyglądało to jakby tańczyła.

- Cholera... - Wycedził zdyszany, i zanim spróbował cokolwiek zrobić, Nikita dopadła do niego i jednym chwytem posłała na matę, podcinając dodatkowo nogę. Następnie przyparła go do podłogi i zaczęła brutalnie... łaskotać.
- A nie mówiłam? - Rzekła uśmiechnięta od ucha do ucha, gdy Satoshi piał szaleńczo, beskutecznie próbując się oswobodzić z żelaznego uścisku Rosjanki. Trenowałą z dzieciakami jeszcze przez półtorej godziny, było przy tym sporo śmiechu, obtartych łokci i kolan, a takze najważniejsze postępów.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline