Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-05-2013, 21:24   #21
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Czy jedna istota może decydować o czymś takim jak czas? Może. Nikita postanowiła wykorzystać tą okazję, by naprawić błąd. Poprzednim razem pozwoliła pochłonąć się emocjom, więc nie pohamowała się, i zrobiła coś co miało tragiczne konsekwencje. Wpadła do pomieszczenia od razu mówiąc w ruchu.

- Jak poszła walka? - Uniosła obie brwi, stając obok łóżka Kuro. Od czasu do czasu kątem oka patrzyła na drzwi spodziewając się niedługo kogoś.

Kuro spojrzał na dziewczynę niepewnie po czym nieco błagalnie odpowiedział bez pewności siebie.

- ...Wygrałem...

- A przeciwnik? - Zapytała od razu przechadzając się po pokoju.

Mężczyzna zacisnął zęby i zasłonił ręką twarz, chcąc ukryć drzwi.

- Nie...nie chciałem aby umierał...Ja...Ja nie chciałem... - zaczął powtarzać szeptem nie wiadomo czy to do siebie, czy do Nikity. Jego głos był załamany, jak zapewne i jego zdrowie psychiczne. Jak na ex-marine zachowywał się niesamowicie emocjonalnie.

- Oh... nie chciałeś... przystawił ci lufę do głowy?! - Rzuciła gniewnie, jednak nadal sie mocno powstrzymując, przed zrobieniem tego samego.

- Obejrzyj nagranie jeżeli nie widziałaś! - krzyknął zapłakany. - Muszę wygrać...muszę. Mówiłem mu aby się poddał! Nie chciałem...ja nie chciałem...

- Obejrzę na pewno. - Pokiwała głową, jakby sobie przytakując. - Dlaczego ta wygrana jest dla ciebie tak ważna, że gotów jesteś zabić? Przepraszam... przez przypadek zabić? - Oparła dłonie na biodrach.

- Ja nie chciałem... - powtórzył. - Charlotte...ja nie chciałem... - jego jęki były coraz trudniejsze do zrozumienia.

Wyglądało że naprawde żałował czego zrobił, a to wypowiedziane przez niego imię rzuciło nieco światła na sprawę. Tak przynajmniej przypuszczała Nikita.

- Yakuza cię szantażuje, prawda? Przetrzymywują kogoś ci bliskiego? - Nachyliła się do Kuro, opierając dłonie na barierce łóżka.

Nie odpowiedział. Albo nie był w stanie. Zapłakany starał się coś powiedzieć ale przypominał bardziej dziecko które spadło z roweru.

- Przepraszam. - przez otwarte drzwi weszła pielęgniarka, zainteresowana obecną sceną. - Jeżeli nie jest pani członkiem rodziny, to jest pani proszona o opuszczenie pokoju. Pan Kuro nie wygląda na osobę zdolną do rozmowy.

- Zrozumiałam, i mam nadzieję że dokończymy tą rozmowę. - Rzekła sucho po czym wyszła z pokoju. NIedługo powinien zjawić się Bang, więc zaczeka na niego przed drzwiami. Musi spróbować przemówić mu do rozsądku, kto inny jak nie on może poprowadzić Smoki? A z więzienia będzie to raczej nie możliwe...

Dziewczyna nie musiała czekać aż tak długo. Po zaledwie kilkunastu minutach na schodach pojawił się Nail. Był zły, zły do granic. Już drugi raz widziała go w tym stanie i nie było to ani trochę mniej straszne niż poprzednio. Był co najmniej w furii.

- Nail! zaczekaj proszę! Wysłuchaj mnie chociaż na chwilę. - NIemal krzyknęła podbiegając do niego. Wystawiła dwie dłonie w uspokajajacym geście, ale tez była gotowa się bronić, gdyby furia całkowicie przeżarła go na wylot.

- PEWNIE. MOŻESZ GADAĆ ILE CI SIĘ PODOBA, MAM PODZIELNĄ UWAGĘ. - wrzasnął jak gdyby to Nikita była względem niego agresywna. Najzwyczajniej w świecie przeszedł obok niej aby z trzaskiem rozsunąć drzwi. Ledwo po chwili stał w progu spoglądając na Kuro.

To było do przewidzenia. Ale nie zamierzała sie poddawać.

- Nail posłuchaj mnie! - Wrzasnęła za nim, od razu podążając w jego stronę. - Jeżeli zrobisz coś głupiego, i pójdziesz siedzieć, kto poprowadzi smoki?! - Próbowała przemówić mu do rozumu.

- O czym ty...? - retorycznie i półszeptem spytał samego siebie wchodząc do pomieszczenia medycznego - KURO TY SKURWYSYNIE JAK MOGŁEŚ!?- wrzasnął na całe piętro, podnosząc za czarnoskórego z łóżka.

- Drgnij a rozjebie ci łeb! - Wycelowała w jego potylice. Nie prośbą to groźbą, ale naprawde nie chciałą go zabijać, co najwyzej postrzeli w rękę. - Rozumiem co mozesz teraz czuć, ale ochłoń zanim cokolwiek zrobisz! - Już nie mówiła, tylko wrzeszczała.

Nail zastygł z uniesioną ręką. Spojrzał za siebie i bez zdziwienia spostrzegł spory pistolet Nikity.

- NICZEGO NIE BĘDĘ ŻAŁOWAŁ! WIESZ CO ON ZROBIŁ? CZY TY WIESZ CO ON ZROBIŁ!? - Bang nagle zaczął wrzeszczeń na Nikitę a nie na Kuro. Nie było w tym nic dziwnego. Tylko ona stała teraz między nim a zemstą.

- Wiem doskonale... aż za dobrze wiem co zrobił... i takze DOBRZE wiem co się stanie gdy go teraz zabijesz. Ochłoń kurwa! - Wywarczała niemal przez zaciśnięte zęby. - Kara go nie ominie, ale nie teraz... - Dodała nieco ciszej, choć i tak wątpiła czy Kuro by tego nie usłyszał.

- TEŻ WIEM. ZGINIE. ŚWIETNIE. - Nagle drgnął. Nikita wypaliła z pistoletu. Nail ryknął głośno i agresywnie.

Jak się okazało Bang nie tracił na inteligencji nawet w tej sytuacji. Zasłonił się przed Nikitą...za pomocą Kuro. Nagle okazuje się, że dziewczyna celuje w czarnoskórego. W dodatku zaczęli się zbierać gapie.

Kuro nie był jednak ranny. Czyżby trafiła? Spojrzała na podłogę.

Pociski były dość silne. Musiały trafić w rękę, bowiem dwa palce Banga znajdowały się na podłodze.

- DO TYŁU! - Wrzasnęła na gapiów, ani na moment nie spuszczając z oka Banga. Czerwony punkcik teraz znajdował się na jego czole Naila. - Wygląda na to że się myliłam co do ciebie... - Odparła, nieco przygnębionym tonem. - Puść Kuro... - To nie była prośba, tylko rozkaz. Już wiedziała co robić, ale dlaczego czuła się z tym tak źle?

- POCAŁUJ MNIE W DUPE - wrzasnął w odpowiedzi Nail unosząc Kuro. - DLACZEGO MILCZYSZ SKURWYSYNIE!? ZNOWU TO SAMO!? JAK MOGŁEŚ ZABIĆ DZIECKO!? ZAWSZE, ZAWSZE WIDZISZ TYLKO JEDNO ROZWIĄZANIE SKURWYSYNIE. DOŚĆ ŁASKI. - wrzeszczał na niego z furią, co sprawiało, że gapie byli nawet bardziej potulni niż powinni, z więcej jak chęcią odsuwając się od wejścia, a w większości nawet idąc w diabły.

Była to dramatyczna scena, zwłaszcza dla Nikity która musiała zobaczyć ją po raz drugi, choć w nieco zmienionej wersji.

Nail krwawił, ona nie miała sposobności uratować ich obu a Kuro...a Kuro się odezwał...

- Z...zabij....ZABIJ MNIE! - Łzy napłynęły z jego oczu gdy spojrzał na Naila. - PODDAJE SIĘ, ZABIJ MNIE!

Lata treningów i strzelania w różnych warunkach. Niemal zawsze dziesiątki na tarczy strzelniczej, a teraz nagle jej dłoń zaczęła drżeć.

- Błagam Nail nie rób tego... - Zacisnęła mocniej dłonie na broni, ciężko przełykając ślinę. Jej czoło zaczął zalewać pot, a grzywka przyklejać. Jednak nadal dokładnie widziała ich obu. Dlaczego nie chce słuchać? Nikita nie wiedząc o dalszych konsekwencjach, już pewnie dawno wywaliła mózg Kuro na ścianę. Ale tu nie chodziło tylko o nią, a o cały świat. Będzie musiała strzelić.

Napięcie było niewiarygodnie wysokie.

Pięść Naila powędrowała w stronę Kuro, zaś pistolet Nikity uniósł się celując w jego twarz.

Dosłownie moment dzielił ich obu od ponownej katastrofy.

- Chcesz mu dać tą satysfakcję?

Nikita strzeliła. Bang zatrzymał się. Światło w pokoju zgasło.

To był Blue Devil.

Stał on za Nikitą, trzymając jej ręce jak i broń uniesione w stronę sufitu, na którym znajdowała się przestrzelona lampa.

- Większą karą będzie dla niego żyć niż umrzeć w tym momencie. Czy nie tego chcesz? - spytał niebieskowłosy. Rozległ się dźwięk uderzenia. Z HUDu Nikity zniknęła sylwetka Banga. Nie był już wykrywany jako zagrożenie.

Po chwili włączyło się oświetlenie dodatkowe, pod postacią mały lamp wbudowanych w listwy przy podłodze.

Kuro leżał skulony na ziemię, a Bang stał wpatrując się w niego z skrzywionym wyrazem twarzy.

- Coś w tym jest...

No akurat tego się nie spodziewała. Jej “Tatko” postanowił wpaść i załagodzić sytuację. Kto by pomyślał.

- Cześć *Papa* - Rzekła ozięmble odwracając się w stronę niebieskowłosego, patrząc mu prosto w oczy. Spodziewała się dostać po gębię, być oplutą. Ale na pewno nie tego że nagle obudzą się w nim Ojcowskie uczucia. O ile miał jakiekolwiek.

Blue spojrzał na dziewczynę podnosząc brew z zdziwienia. Jednym ruchem wyrwał z jej ręki pistolet.

- Twoja walka zaczyna się...o której? - spytał jak gdyby miał zamiar ją spławić, po czym podniósł wzrok. - Kuro to śmieć. Zostaw go jak jest. W zasadzie nie jesteś lepszy od niego.

- Zamknij mordę.- syknął Bang i z wielką siłą kopnął w czarnoskórego mistrza, który zaczął zwijać się z bólu. Po czym bezceremonialnie wylazł z pomieszczenia.



- Widze że nadal masz mnie dupie... co ja sobie myślałam? - Puknęła się w czoło pięścią.

- Jestem wpadką? Guma pękła? Czy może z gwałtu? - Zaczęła wymieniać, nadal patrząc na Blue. - Ale wiedz że mimo wszystko cię podziwiam. Ciekawe dlaczego? - Ostatnie pytanie było jakby do niej samej. Jakby nigdy nic wystawiła dłoń, by Ojciec oddał jej pistolet.

Blue Devil nie należał do osób prawdomównych. Unosząc brwi myślał jak się zachować, po czym zaprezentował swoje zdolności aktorskie. Przyłożył rękę do twarzy Nikity i spojrzał jej w oczy.

- Gdy wysłałem cię do Dojo Naila...czy dostałaś od niego jakieś...grzybki...? - Drugą ręką wcisnął przycisk pistoletu, magazynek wypadł na podłogę. - Zresztą, nie ważne, muszę się stąd zabierać. - stwierdził oddając Nikicie pistolet i wychodząc z pomieszczenia. - Innym razem.

- Innym razem? - Uniosła brew, podnosząc magazynek z podłogi i wciskając go tam gdzie być powinien. Dlaczego tak kłamie? Boi się czegoś? Ale to by nie miało sensu... Blue Devil i obawy w jednym zdaniu wyglądają nienaturalnie. Odwróciła głowę do kulącego się z bólu Kuro i rzekła, profesjonalnym tonem.

- Rozumiem że nasza współpraca się skończyła? Czy nadal chce Pan korzystać z moich usług? - Po tym wszystkim co się przed chwilą wydarzyło, to zdanie brzmiało conajmniej dziwinie. Czekając na jakąkolwiek odpowiedź, włożyła pistolet do kabury i rzekła do pierwszego z gapiów jak rzucił się jej w oczy. - Wezwij lekarz.. -. Gapiem nie okazał się pierwszy lepszy cywil a policjant. Na jego widok od razu w jej dłoni pojawiła się legitymacja. Nawet nie sięgała za pazuchę, po prostu wyskoczyła z rękawa. Wystawiła ją przed twarz policjanta, ze słowami.

- To jest mój klient i sytuacja chyba się uspokoiła... - Uśmiechnęła się bezradnie.

Cóż, było lepiej niż poprzednio. Nikt w nikogo nie celował.

Policjant spojrzał na jednego z dwóch towarzyszących mu kolegów i kiwnął na jednego, a ten posłusznie udał się po lekarza.

Kuro podniósł się z ziemi. Nie płakał już, choć wciąż wyglądał na załamanego.

- I tak będziemy potrzebować sprawozdania. Wezwano nas z powodu zamieszek. Proszę usiąść i opowiedzieć o czym zaszło.

- *Daaaa* - Westchnęła przeciągle. - Więc w skrócie ale z istotnymi szczegółami... -
Kravchenko dokładnie opowiedziała co zaszło. Bang bliski eksplozji chciał pomścić, swego ucznia Tanu który zginął z ręki Kuro Butta, podczas walki. Nikita robiła co mogła by odgonić go od tego pomysłu, ale był zbyt uparty. Padły strzały, wtedy wkroczył Blue Devil i załagodził sytuację. To ci dopiero, morderca i najsliniejszy człowiek na ziemi, z zadatkami na agresora, załagodził sytuację. Gliniarz wszystko sobie zapisał, po czym puścił Nikitę wolno. Niedługo była jej walka, musiała dokończyć obiad zanim się zacznie. Mimowolny uśmiech na jej twarzy, spowodowany był faktem że to ten miły Joko jest przeciwnikiem. Oby nie chciał się poddać...
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 08-05-2013, 22:17   #22
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
17:20
Po dłuższej, relaksacyjnej przerwie przyszedł czas na rozładowanie napięcia.
Czyżby?
W czasie gdy drzwi zaczęły podnosić się do góry, Nikita zdała sobie sprawę z tego, że nic nie wie o swoim nowym przeciwniku. A przynajmniej o tym, aby potrafił jakkolwiek walczyć. Powoli weszła na Arenę, patrząc w oczy stojącego już na niej Jokyoku.
- Oraz Katyusha, niszczycielka Androidów i ex-marine! - Głos komentatora był znów inny. Dopiero po chwili doszło do niej z kogo słucha. Był to Onijin.
- Ta oto dwójka, dla państwa przyjemności stoczy pojedynek. Kto jednak zwycięży? Interesujące pytanie!

Kravchenko spojrzała na widownię. Raul i dzieciaki. Jedyni jej znajomi których poznała. Poza tym nie było tu nikogo, nawet Meera.
Cóż, za dziesięć sekund zaczynają.
 
Fiath jest offline  
Stary 09-05-2013, 21:44   #23
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
[media]http://www.youtube.com/watch?v=EyI7q1nR-Xs[/media]

Nikita paroma zgrabynmi ruchami zdjęła czerwoną pelerynkę z kapturem i złożyła ją elegancko, po czym odłożyła, jej archaiczną część ubioru tuż obok wejścia. Zrobiła szpagat, wyginając się kilka razy. To był pierwszy raz gdy się rozgrzewała przed walką. Z pogardą zerkała, na Jokyoku, gdy się wyginała, a syntetyczne stawy strzelały złowrogo. Tego to by było nawet miło zabić “przez przypadek”, ale coś jej mówiło że jest znacznie niebezpieczniejszy niż wyglądał. Zaraz się przekona...
Jokyoku poprawił nieco swoje kimono i niepewnie ułożył nogi na arenie, w lekko zachwianej postawie.

- Nikito...powinniśmy porozmawiać. - poinformował dziewczynę. - Nie wiem czy wiesz...ale nie wolno ci wygrać tego turnieju...

Ułożył swoje ręce, jak gdyby coś w nich trzymał. Nie ruszał się jednak, nawet gdy zadzwonił dzwon. Łatwo było spostrzec, że preferował dyskusję.

- Nie wolno? Muszę... - Podeszła do niego, nader spokojnie wypełniona agresją po brzegi.

Joky lekko się kiwał, jak gdyby oczekując ataku, nie wiadomo jednak z której strony.

- Problem w tym, że musisz...ale przegrać. - stwierdził chłopak. - Możesz o tym nie wiedzieć...ale ten turniej musi wygrać człowiek. W żadnym wypadku android...

- Czy ja ci kurwa wyglądam na androida? - Uniosła brew, buzując ze wściekłości.

- A czy jesteś w pełni człowiekiem. - zapytał. - Ani ty ani twoja matka nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale jesteście ryzykiem dla czegoś...czegoś co się dzieje w tle tego turnieju. - Tak jak się deklarował już wcześniej, nie wydawał się kłamać, ale wyraźnie unikał tego, o czym nie mógł mówić. - Tanu Brow, Kuro Butt, Jokyoku Sake, Gustaw, Nail Bang...To lista wszystkich których zwycięstwo wchodzi w grę.

- Mogę skreślić jedno nazwisko. - Uśmiechnęła sie demonicznie, szykując się do “tackle”, jednak nic po jej postawie na to nie wskazywało.

Nikita rzuciła się w przód, tylko po to aby trafić na zamknięte drzwi do wyjścia z areny.

Jokyoku był niezwykle płynny w ruchach, zszedł jej z drogi półobrotem po czym kopnięciem dobił ją do drzwi. Nie sprawiło to jej jednak zbyt wiele bólu.

Japończyk nie stanowił fizycznego zagrożenia ale tutaj nie chodziło o zdrowie ciała, tylko ilość punktów.

Pewnie zdawał sobie z tego sprawę, ale każdy cios padający na Nikki, tylko ją rozjuszał. Co dziwne ani na chwilę nie traciła opanowania. Po prostu całą złość ładowała w ciosy.

Nie bawiło ją coś takiego jak “wyzwanie”, każdego przeciwnika chciała załatwić jak najszybciej i jak najskuteczniej. Tak ją uczono.

Nikita miała dla niego niespodziankę.

Chłopak przygotowywał się do drugiego uderzenia, gdy dziewczyna postanowiła zrobić fikołek w tył. Nie odszedł nawet z trasy jej butów, z racji że dostrzegł jej majtki. Zarumienił się dostając butem w twarz który zrzucił go do siadu, a Nikitę ustawił tuż przed nim.

- Jednym z zaskakująco istotnych elementów w sportach walki jest odpowiedni ubiór. Jak widać Katyusha nie ma o tym pojęcia. Równie zaskakująco, nikt na to nie narzeka. - komentarz był niezwykle trafny biorąc pod uwagę spore poruszenie gimbazy znajdującej się na widowni.

Oraz Raula który zasłonił oczy kilku dzieciakom.

Może rzeczywiście nie zdawała sobie z tego sprawy, albo nie posiadała wstydu. Albo jeszcze była możliwość że specjalnie wykorzystywała ten aspekt. Tego jednak nie wiadomo. Chciała go już wykończyć.

Obróciła się jednym nagłym ruchem kierując zaciśniętą pięść w stronę siedzącego na ziemi Jokyego .

Ku jej zaskoczeniu nie było to jednak aż tak skuteczne. Japończyk migiem przeturlał się w bok, po czym, gdy tylko spostrzegł Katyushę w pozbawionej balansu pozycji, podciął jej nogę z krzykiem.

- Bind Drive!

Dziewczyna wylądowała na kolanach i poczuła ból w kostce. Drobny paraliż, który utrudniał jej wstanie.

Przykucnęła chwytając się za kostkę. Zrobiła minę jakby ten atak był znacznie gorszy niż wyglądał. To było nic innego jak farsa, liczyła teraz na to że Joko wykorzysta sytuację i zbliży się do niej.

Jokyoku faktycznie nie miał zamiaru marnować tej drobnej przewagi. Podniósł się na ziemię i podbiegł do Nikity. Zdołał kopnąć ją w kolano, gdy ta w tym samym czasie podniosła się z pięścią w jego splot słoneczny.

Oba uderzenia trafiły, różniły się jednak w znacznym stopniu siłą.

Japończyk zatoczył się kilka kroków w tył, a nieco krwi wyszło z jego ust.

- I na tak właśnie wygląda dystans między człowiekiem a maszyną. Wygląda na to, że Jokyoku nie ma najmniejszej szansy z swoim przeciwnikiem. Ile takich uderzeń byłby w stanie wytrzymać?

- Poddaj się, bo naprawdę zrobię ci krzywdę... - Syknęła Nikki, podnosząc się delikatnie. Paraliż kostki był nieco uciążliwy, utrudniał wyprowadzanie kopnięć. Ale miała jeszcze w arsenale swe piątki, które mimo niegroźnych rozmiarów były całkiem zabójcze. To nie był koniec dla Jokyoku, jeszcze nie...

Dziewczyna wsyskoczyła, wybijając się z zdrowej nogi, zaskakując Jokyego szybką pięścią w głowę. Chłopak zgjął się, niemal wywrócił, ale w jakiś wyćwiczony sposób udało mu się wrócić do pionu.

Nikita poczuła jak paraliż przechodzi w odrętwienie i zanika.

Zaraz padnie! Czuła to po prostu. Śmieć yakuzy pożałuje że trafiła mu się Nikita jako przeciwnik. Następne zagranie, było jednym z tych cieższych do opanowania, ale było jedno z najbardziej efektywnych i widowiskowych w combat sambo.

Nikita przygotowała się na finish, lekko zgięła nogi go wyskoku, była gotowa gdy...dostała z liścia z ogromnym trzaskiem i nieco się zachwiała, gdy tylko spojrzała na Jokyego ten na nią spadł!

Rosjanka została przygnieciona do ziemi przez Japończyka, który następnie wykonał przewrót w przód i wstał na równe nogi.

- Kurwa... - syknął cicho do siebie, lecz była w stanie to usłyszeć.

Zauważyła przez ten atak coś osobliwego. Jokyoku śmierdział alkoholem. Był pijany.

Pomimo że giśc jest pijany, stawia całkiem zaciekły opór. Pewnie musiał wychylić jeden kieliszek przed walką, albo małe piwo. Ale czy Nikita nie kojarzyła czegoś? Przynajmniej z paru starych jak świat filmów. Przez ten krótki moment jak leżała dotarło to do niej. Jokyoku jest użytkownikiem “pijanego stylu”. Trzeba więc wziąc na to poprawki. Postawiła się do pionu sprężynką, po czym postanowiła się odegrać.

Jokyoku zaczął biec przygarbiony w stronę Nikity, lekko się kiwając z każdym krokiem, co nieco utrudniało przewidzenie jego ruchów.

Na szczęście miała swój wszczep. Szybkim obrotem zebrała sporą siłę kinetyczną i wsadziła ją w gardło Japończyka, który zdążył jej jednocześnie trzasnąć liścia. Tym razem słabszego.

Ta sztuka walki nie wydawała się mieć jakąkolwiek wartość.

Japończyk odleciał na ziemię dwa kroki od Nikity i wylądował na ziemi. Zaczął kasłać i się dusić.

- Zawodnik Jokyoku nie wykazuje zdolności do walki, na podstawie regulamin, Katyusha proszona jest o uniesienie ręki jeżeli ma zamiar przyjąć stan swojego żałosnego przeciwnika jako orzeczenie jej zwycięstwa. W przeciwnym wypadku jej obowiązkiem jest czekać aż Jokyoku odzyska panowanie nad sobą. Medycy czekają już przy wejściu do areny. - zakomunikował szybko Onijin.

Dobić? Czy zostawić? Nie zastanawiała się dlugo. Uniosła dloń.
- Wykurwiaj mi z oczu. - Rzekła oschle, po czym przeszla dosłownie po nim w stronę swojego płaszczyka. Gość może i był całkiem uzdolniony ale był tyłko ludzikiem na usługach Yakuzy. Poza areną lepiej żeby nie wchodził jej w drogę.

Zaraz po walce, na powrót ubrała się w strój służbowy i chcąc nie chcąc, udała sie do Kuro, wyjaśnić sprawę jej zatrudnienia. Jeżeli nadal chce korzystać z jej usług, zostanie. Jeżeli nie wróci jakby nigdy nic do domu porządnie wypocząć. I się napić...
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 09-05-2013, 21:54   #24
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
17:45
Gdy Nikita wyszła z ciężkim westchnięciem z budynku, zawibrował jej telefon.
Otworzyła go pełna zastanowienia, aby w środku znaleźć wiadomość od Henriego.
Cytat:
"Spotkajmy się jutro w Anticque Cafe, podyskutujemy o pracy."
Cóż, więc jednak dzisiaj nie musiała się tym martwić. Choć na swój sposób wolała już to mieć z głowy. Jakby nie spojrzeć to był ciężki dzień.

Odeszła na parking, jednak nieco uśmiechu zeszło z jej twarzy.
Obok jej motocykla stał drugi, niemal identyczny. A między nimi był facet, który oglądał sobie felgi jej pojazdu jak gdyby nigdy nic.
Był nieco wysoki. Miał absurdalnie śmieszny wąsik, kozią bródkę, markowe okulary za dobre $300 oraz średniej długości włosy i zapinaną koszulę w "abstrakcyjne" wzorki.
Gdy tylko spostrzegł dziewczynę, pokłonił się jej z szerokim jak diabli uśmiechem.
- Ciao bella~ - przywitał się po...włosku.
Ilu włochów może być w Japonii? I to jeszcze w tym samym mieście.
Cóż, ten ani trochę nie przypominał Raula, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Wyjął z kieszeni notes z długopisem kierując je w stronę dziewczyny.
- O autograf można prosić?
 

Ostatnio edytowane przez Fiath : 09-05-2013 o 23:02.
Fiath jest offline  
Stary 16-05-2013, 22:39   #25
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Zawsze coś... zawsze. Nikita zmierzyła osobnika od stóp do czubka głowy. Westchnęła głośno, i wzięła notesik wraz z długopisem. Podpisała się... ale rosyjskimi literami. Swoją drogą trochę to dziwne ile włochów jest w tym mieście. I kazdy ma coś z nią wspólnego. Kąten oka spojrzała na motocykl osobnika.

- Świetna maszyna. - Stwierdziła krótko zasiadając na własnym pojeździe

Z uśmiechem Włoch zabrał zdobyty autograf i płynnym obrotem przeszedł przed motocykl...Nikity. Oparł się o maskę, uniemożliwiając dziewczynie odjazd bez przejeżdżania go.

- No ba, ten sam model co twój. Lubię szybkie wózki. - stwierdził wesoło. - Nazywam się Borchia Circca~. Fascynują mnie twoje sukcesy na ringu.

- Doprawdy? Co rozumiesz przez “fascynują”? Nie wierze że przyszedłeś tu tylko po autograf. - Mówiąc to oparła łokcie na kierownicy, a ręką podparła podbródek.

Mężczyzna otworzył usta, po czym je zamknął. Zaczął kręcić wąsa zastanawiając się nad czymś.

- Tak się składa, że... - zaciął się lekko. - Moja siostra mieć kawiarnia w Shibuya. - wydukał kalecząc język. - Kawki...? Chcę porozmawiać o pani i androidzie, co pani skrzywdziła.

- Nie możemy rozmawiać tutaj? - Uniosła brew, w charakterystyczny dla siebie sposób tracąc cierpliwość. - Zresztą co masz do tej kupy złomu? Maszyna... nic szczególnego - Dodała przewracając oczami.

- Szybko padła. - stwierdził. - O ile się nie mylę...w pewnym momencie mówiła coś "synchronizacja Aiki"... - przypomniał dziewczynie Włoch, poprawiając okulary.

- Tak mówił... - odparła bez przekonania.

- ...i było widać jakieś tego efekty...? - dopytał.

- Wybuchła mu głowa, jeżeli o to ci chodzi. - Z tymi słowami jej usta skrzywiły się w lekko demoniczny uśmiech. Jednak nadal nie wiedziała do czego zmierza.

- ...Nic...? - zapytał zawiedziony włoch. - Zupełnie nic specjalnego na jego temat, w ogóle? - zdziwił się. - To...niesens...bezsens... - pokręcił głową.

- Naprawdę nic się nie stało... - Odparła wzruszając ramionami, choć fakt że jakimś cudem znalazł się w konspekcie celowo pominęła.

- Cóż to brzmi nudno. Aiki...to technika perfekcyjnego przewidywania posunięć przeciwnika. Zainteresowała mnie ta idea androida, który przeprowadza analizę mentalną. Cóż...i tak dziękuję za uwagę. - pochylił się grzecznie z uśmiechem, po czym położył na motocyklu Nikity kartkę z numerem.

- Co mam niby z tym zrobić? - Uniosła brew, machając kartką w stronę włocha. Wiedziałą dobrze żę to jego numer, tylko w jakim celu go pozostawił było raczej niewiadomą w jej oczach.

- Gdyby pani jednak chciała kiedyś wyjść na kawę. - wyjaśnił zasiadając na swojej bestii. - Ja się będę na dziś żegnał. - stwierdził odpalając maszynę.

- Bynajmniej *piccina* - Uśmiechnęła się łobuzersko, a jej bestyjka także zawarczała. To był długi i popieprzony dzień, chciała porządnie wypocząć. Jutro ma spotkanie z tym całym Henrym w sprawie pracy. Ciekawe co dla niej przyszykował.
- Bywaj Borchia.- Skinęła głową i wystartowała z piskiem opon, aż przednie koło poderwało się do góry.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 16-05-2013, 22:52   #26
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
24.Marzec.2221
Gdzieś w Japonii.


¤!.%&."#!%
00:∞
Konspekt

Dziewczyna była pozbawiona wszelkiej orientacji.
Zapadła w sen, jednak znajdowała się tutaj. W konspekcie.
Unosiła się w mgle, jednak czuła się ciężko. Nie mogła się ruszyć ani nic powiedzieć.
Właściwie spała. Nie miała więc powodu.

Zobaczyła przed sobą mały barek. Odwrócony plecami barman polerował jakiś metalowy przedmiot. Przy ladzie leżał pijany Japończyk. Kogoś jej przypominał.
Pojawił się przy nim cień czyjejś sylwetki. Była to postać niesamowicie nieszczególna. Przynajmniej w tej, pozbawionej jakichkolwiek cech wersji.
- Nie wyglądasz najweselej. - zaczepiła Japończyka.
- To ty do mnie pisałeś...? - spytał. - Czego chciałeś?
Sylwetka wzruszyła ramionami. - Zobaczyć jak się masz.
- Już wiesz?
- Propo wiedzy...ponoć twoja jest wielka. Kiedykolwiek myślałeś o zastosowaniu jej...zamiast popadania w alkoholizm?
- Picie jest łatwiejsze. Zwłaszcza, że nie mam do tego głowy. I wtedy przynajmniej nie czuje, gdy ktoś chce mi wpierdolić.
Postać położyła rękę na ramieniu Japończyka.
- Jeżeli do mnie dołączysz, mógłbym ci pomóc z tymi ludźmi. Mógłbym ci pomóc z twoim małym marzeniem, którym dzieliłeś się na CyberChan.
Japończyk spojrzał na niego zaintrygowany, po czym obrócił się w stronę Nikity.
- ...Interesujące...Z tego co wiem, jesteś wpływowy... - przyjrzał się trzymanej przez siebie w rękach butelce, po czym upuścił ją na ziemię. - To nie tak, że mam jakieś lepsze opcje. Jak cię zwą?
- Oyabun.
Scena powoli rozwiała się, a Nikita zaczęła rozumieć czemu się tu znajduje. Powód był prosty: coś chciało, aby tą scenę zobaczyła.
Barman odwrócił się. Jak się okazało był to Gargulec, który polerował swoją kosę.
- Najpierw android...teraz zwykli ludzie. Intrygujące. - stwierdził.
Po chwili Nikita obudziła się.


24.Marzec.2221
Gdzieś pod Tokyo.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=e2rte3QoSNM[/MEDIA]
 
Fiath jest offline  
Stary 18-05-2013, 16:26   #27
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Dziwaczne sny, do tego równie dziwacznie realne. Nikita otworzyła powoli oczy, przecierając je ręką jak jakieś dziecko co musi iść do szkoły a chętnie by pospało. Kątem oka spojrzała na zegarek, stojący obok łóżka. Miała jeszcze sporo czasu...

Po wykonaniu swych porannych rutyn, ubrała się służbowo. Townsend pewnie chciał porozmawiać o zakończeniu współpracy, albo ma coś innego dla niej. Tak czy siak, skoro chciał się spotkać, to Katyusha pojawi się na miejscu.

Parę chwil później była już w drodze, jednak sen który się jej przyśnił był dla niej powodem do wielu rozmyślań.

Jazda do kafejki zajęła dziewczynie dobre półtorej godziny. Okazało się, że Kawiarnia znajduje się w Shibuya.

Był to ogromny budynek. Biurowiec. Sama kafejka znajdowała się na jego najwyższych piętrach.

Nieco zastanawiającym było kto wpadł na pomysł stawiania kafejki w biurowcu ale miało to swój urok.


Antyczna kafejka faktycznie wyglądała antycznie w typowym japońskim stylu. Do tego znajdowała się na tyle wysoko, że miasto wyglądało jak seria linii z światła. Niezwykle przyjemne miejsce.

Nikita przeszła się po sali szukając wzrokiem Henriego gdy w tle pogrywała jakaś muzyka z 20 wieku. O dziwo zespołu o tej samej nazwie co kafejka.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=Kj_N4IpnvLE [/media]

Henry siedział w samym rogu kafejki, przy oknie. Paląc papierosa oczywiście.

Co było ciekawe znów miał na sobie okulary. Światłowstręt?

Uśmiechnął się na widok Nikity.

Całkiem przyjemne miejsce, choć nieco brakowało mu uroku knajpy w stylu Raula, ale Nikita na pewno jeszcze odwiedzi to miejsce. Jej oczęta o srebrnych tęczówkach wyszukały Henry’ego, pewnym krokiem zbliżyła się do niego i usiadła na przeciw stolika.

- O czym chciał pan rozmawiać? - wypaliła prosto z mostu, splatając palce przed twarzą, by stworzyć sobie oparcie dla podbródka.

- O pracy oczywiście. - powiedział natychmiastowo. - Kuro wypisuje się z turnieju, więc pani kontrakt zostaje zakończony. - poinformował ją. - Jednakże, wyczytałem, że przez najbliższe dwa dni jest pani wolna. Z braku przeciwników przechodzisz walkowerem do finału, który będzie miał miejsce dopiero dwudziestego szóstego. Co powiesz na jednorazowe zlecenie?

- Za ile, co, jak i kogo? - Odparła, a z tej wypowiedzi można było odczuć nieco chłodu i hardości. Jak na profesjonalistkę przystało zresztą.

- Pewien istotny świadek koronny pojawi się dzisiaj w naszym lotnisku tokijskim. Potrzebuję kogoś kto może go eskortować do stacji policyjnej. Nie chcemy zwracać uwagi, więc wolę wynająć jedną najemnicę niż armię policjantów. Płacę dziesięć tysięcy. - spora suma, bez dwóch zdań.

- Kto to jest? - Zapytała jakby przez przekonania przeglądając menu. Nie jest już marine, więc jak może to pyta o wszystkie szczegóły.

- Pewien Koreańczyk. Ma dowody przeciwko pewnej zorganizowanej działalności przestępczej o sporym zasięgu działania...więcej nie mogę wyjawić. - stwierdził w końcu Henry, po czym zaciągnął się papierosem.

- Doprawdy? W takim razie poproszę o szczególy zlecenia. Skąd dokąd mam eskortować klienta. Godzina i adresy. - Rzekła nie odrywając wzroku od karty napitków.

- Dzisiaj...albo raczej jutro. O pierwszej rano z lotniska w Tokyo do bazy policyjnej w Ikebukuro. Powinny być to około dwie godziny drogi.

- Jakiś transport? - Dopytała unosząc wzrok z kartek w menu.

Mężczyzna przytaknął. - Ustawimy całkiem szybki samochód przed lotniskiem. No i policja zawsze będzie w pobliżu. W razie gdyby cokolwiek się nie udało, proszę do mnie dzwonić.- po tych słowach rzucił na stół klucz.

Zanim jeszcze klucz opadł na blat, Nikita pochwyciła go w powietrzu.

- Dobrze zatem, będę dzwonić w razie czego. - Wstała z krzesła i ukłoniła się delikatnie.

Miała już odejść jednak coś się jej przypomniało. NIe szkodziło zapytać.

- Czy Kuro Butt posiada krewną o imieniu Charlotte? - Ton tej wypowiedzi był bardzo poważny.

Townsend poprawił okulary spoglądając na Nikitę.

- Kuro nie jest już moim klientem, a nie dyskutuję spraw nieznajomych. Polityka pracy. - wyjasnił.

W odpowiedzi prychnęła tylko, i odwróciła się w stronę wyjścia. Miała jeszcze sporo czasu do zlecenia, więc postanowiła wybrać się do sierocińca, by się z dzieciakami zobaczyć. Albo nawet poćwiczyć z nimi nieco. Gdy opuściła budynek, spojrzała jeszcze w górę dokładnie oglądając budowlę. “Ciekawe ile kasy na to poszło?” Zapytała się w duchu, ale długo się na tym zastanawiać nie zamierzała. Wzruszyła tylko ramionami i zasiadła na swym chopperze.

Umiejętnie unikając korków, czerwona bestyjka Nikki dotarła na miejsce. Dzieciaki w sali gimnastycznej już same zaczęły się rozgrzewać. Kilka z nich miało kimono, a parę tylko dresy i lżejsze ubrania.

- *Harasho* Kochani. - Klasnęła raz w dłonie usmiechnięta, zdjęła płaszcz i połozyła go na rozkładanym krześle. - Teraz rozciągamy się! - Powiedziała uniesionym głosem. Dzieci zaczęły marudzić coś pod nosami.

- Sensei? Kiedy nas nauczysz tych sztuczek jak rozwaliłaś tego androida? - Zapytała dziewczynka, podskakując z nogi na nogę.

- Na wszystko przyjdzie pora. Nie da się od razu wszystkiego nauczyć. - Oznajmiła Kravchenko zbliżając się do dziecka, puknęła ją delikatnie palcem w nos.

NIestety w tej grupie znajdowali się tez nieco “trudniejsi” młodzieńcy.

- A co nam da to rozciąganie? Naucz nas jak łamać kości! - Rzekł hardo chłopak w wieku około 17 lat.

Katyusha położyła powoli dłoń na czole, po czym zjechała nią aż do podbródka.

- Uczę was Systiemy, ta sztuka walki polega na bronieniu się przed agresorem. Szybko unieszkodliwić, by dać wam czas na ucieczkę, lub coś podobnego. - Wytłumaczyła.

- Ucieczka jest taka jakby... lamerska? - Rzekł Satoshi, tak mu było na imię.

- Nie ma nic... “Lamerskiego” w uciekaniu. Jeżeli zauważysz że nie masz innego wyjścia, musisz to zrobić by się ratować. NIe chcę z was zrobić jakiś kombatantów, abyście chodzili i szukali bójek. - Po tej wypowiedzi założyła dłonie pod piersiami.

- Ja się niczego nie boję. Uciekać też nie mam zamiaru! - Młodzian uderzył pięścią w otwartą dłoń.

- Błąd. Tylko maszyny i idioci się nie boją. Nie ma w tym nic haniebnego. - Powiedziała stanowczo, po czym westchnęła głośno. - Jesteście jeszcze młodzi, musicie się jeszcze wiele nauczyć. - dodała po chwili.

- Ja już wystarczająco się nauczyłem! Sensei wyzywam cie na pojedynek! - Wskazał palcem na NIkitę.

- Satoshi zgłupiałeś?! - Pociągnął go za rękaw rówieśnik. Rosjanka uniosła tylko brew, po czym powoli wystąpiła na środek.

- *Davaj* - Kiwnęła na niego głową. Młodzienieć nie czekał długo, od razu rzucił się do ataku. Zaciśniętą pieścią zamachnął się na Katyushę, a ta tylko uchyliła troszkę głowę. Nie zraził się tym ani trochę ponownie spróbował, efekt ten sam. Machał pięściami, kopał, usiłował złapać Kravchenko, ale ta tak zgrabnie wszystkeigo unikała że wyglądało to jakby tańczyła.

- Cholera... - Wycedził zdyszany, i zanim spróbował cokolwiek zrobić, Nikita dopadła do niego i jednym chwytem posłała na matę, podcinając dodatkowo nogę. Następnie przyparła go do podłogi i zaczęła brutalnie... łaskotać.
- A nie mówiłam? - Rzekła uśmiechnięta od ucha do ucha, gdy Satoshi piał szaleńczo, beskutecznie próbując się oswobodzić z żelaznego uścisku Rosjanki. Trenowałą z dzieciakami jeszcze przez półtorej godziny, było przy tym sporo śmiechu, obtartych łokci i kolan, a takze najważniejsze postępów.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 18-05-2013, 16:38   #28
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
25.Marzec.2221
01:00
Lotnisko Tokijskie.

Nikita odstawiła motocykl na parkingu i ruszyła do budynku.
Rozglądając się na boki była w stanie dojrzeć gdzieniegdzie pojedyncze postaci, przyczajone w głębokim cieniu. Policja faktycznie była blisko, na pewno będzie w stanie jej pomóc nawet bez sygnału. O ile będzie się trzymać na widoku.
Powoli weszła do olbrzymiego i pustego lotniska które było dzisiaj nieczynne. Dla bezpieczeństwa postanowiono usunąć wszelki tłum.
Gdy wyszła na pas startowy zobaczyła tam jeden samolot pasażerski, dość nowy model. W transport świadka wrzucono olbrzymie pieniądze.
Zbliżyła się do drzwi i spoglądała na nie w momencie ciszy. W końcu jednak otworzyły się.
Wyszedł z nich europejczyk w garniturze z okularami na twarzy. Miał kozią bródkę i ostrze spojrzenie. W świetle lamp pasa startowego był dość dobrze widoczny. Równie dobrze co Nikita.
- Proszę o legitymację. - powiedział zaciskając niepewnie rękę na swojej broni.
 
Fiath jest offline  
Stary 18-05-2013, 18:35   #29
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Z rękawa płaszcza wyskoczyła legitymacja Nikity.

- A pan kim jest? - Rzekła, a raczej zapytała podejrzliwym tonem.

Mężczyzna przyglądał się z uwagą legitymacji, po czym schował pistolet do garnituru.

- Ah...Bob...Bob Belivier. - przedstawił się. - Jestem bardzo wdzięczny za pani chęć pomocy.- po tych słowach wykonał ukłon, jak najbardziej niepoprawny. Widać był pełen przekonania, że w Japonii powinien zachowywać się jak japończyk.

- Pan jest klientem? Mówiono mi że bedzie to koreańczyk. - Odparła nieco zdumiona, przyglądając się osobnikowi z zaciekawieniem. Takim “ciekawym zaciekawieniem”...

- Obiecuję, że wyjaśnię wszystko gdy już będziemy bezpieczni. I najmocniej przepraszam. - poprawił nieco garnitur unikając wzroku dziewczyny. - Prosiłem pana Henriego aby był...dyskretny na mój temat. Proszę nie sugerować się tym co mógł mówić. Nie wiem nawet jak panią zatrudnił, jeżeli było to miejsce publiczne to nawet mnie nie dziwi, jeżeli przesadził pod jakimś względem. - z tymi słowami zszedł z schodów i stanął obok Nikity. - Czy jest coś konkretnego, co chce pani wiedzieć koniecznie teraz? Chcę być w ruchu jak najszybciej ale na samym lotnisku chyba jesteśmy w miarę zabezpieczeni. - nie był jednak pewien swoich słów, rozglądając się gorączkowo podczas wypowiedzi.

Widząc jak unika kontaktu wzrokowego, Nikita uśmiechnęła się nieznacznie. Ale nie był to teraz czas na cokolwiek innego poza zleceniem.

- Kto pana ściga, musze wiedzieć czego mogę się spodziewać. I czy mogą w jakiś sposób pana szantażować. - Rzekła z pełną powagą.

- Sam nie wiem kto mnie ściga i w tym cały problem. - wyjaśnił Bob. - Materiały które posiadam wskazują na powiązania pewnej firmy z Yakuzą...myślę, że to oni są za mną. - stwierdził wsadzając ręce do kieszeni.

W tym momencie HUD Nikity wskazał jakiś nagły ruch. Dziewczyna natychmiast przesunęła się naprzeciw Boba.

Kula odbiła się od jej pancerza.

- Do budynku szybko! - Wrzasnęła odrzucając płaszcz na bok i sięgając po pistolet. Pewnie jakiś snajper, który ma ich tutaj jak na talerzu. W biegu lustrowała okolicę wzrokiem, zoomując w podejrzanych miejscach. A dokładnie po miejscach w których ona sama by ustawiła pozycję snajperską. To podstawa, by wstawić się na miejscu zamachowca i próbować przewidzieć kolejne posunięcie.

Bob przytaknął kiwnięciem głowy i ruszył biegiem przed siebie. Najemniczka razem z nim.

Kilka strzałów miało miejsce podczas ich biegu, były do tego niesamowicie szybkie. Na pewno nie pochodziły z broni snajperskiej. Były to pociski niezdolne do penetracji metalu używanego w pancerzach czy wszczepach. Kravchenko bez problemu zakrywała przed nimi Boba.

Dwójka bez większych trudności dostała się do budynku.

I wtedy światło zgasło.

Znajdowali się w pełnej ciemności a Rosjanka gorączkowo starała się zarejestrować gdzie może znajdować się przeciwnik.

- *Zaraza* - Zaklęła. Wygląda na to że ktoś dobrze się przygotował, tylko amunicję źle dobrał. W tych ciemnościach nic nie było widać, czy też słychać. Miała już sięgnąć po latarkę, lecz szybko wybiła sobie ten pomysł z głowy. Zanim odnalazłaby zamachowca, ten już dawno by znalazł ich. Oparła się o ścianę, i szła wzdłuż niej szukając jakiegoś przełącznika. Choć i pewnie to było daremne, bo możliwym było że ktoś się zajął głównym przełącznikiem.

- No i gdzie ci gliniarze?! Kurwa... zbyt pięknie by to się wydawało. - Wyszeptała do Boba. - Musimy znaleźć drugie wyjście. Gdzie jest ten przygotowany wóz? - zapytała Believera, trzymając się blisko niego

- Przed głównym wejściem. Ale drzwi są automatyczne. - odparł Bob ponownie ściskając pistolet w dłoni. - Będziemy musieli je przestrzelić, ale wtedy damy sygnał o tym gdzie jesteśmy. Bez zasilania nie ma innej opcji... - Nagle mężczyzna dostał olśnienia - Skrzynka kontrolna od zasilania jest na zewnętrznej stronie lotniska w budce gdzieś przy pasie startowym. - rzucił szybko odwracając się w stronę drzwi. Wtedy wydał się dźwięk strzału. Z przestrzelonym ramieniem Bob opadł na podłogę. Krwawił.

Hud Nikity natychmiastowo zarejestrował przeciwnika gdy tylko go dojrzała.


Był to Ninja w czarnym kostiumie, dość niskiego wzrostu. Miał białe włosy i kocie uszy. Bardzo wyraźnie mutant. Do tego kobieta.

W jednej ręce miała katanę a w drugiej lekki karabin. Jej ubranie było czarne i typowo wojskowe. Dobrze wiedziała w co się pakuje.

Nie miała zamiaru rozmawiać z tym czymś. Od razu wypaliła kilka strzałów w stronę kocicy, Przewrotem znalazła się przy Bobie, by zasłonić go przed kolejnym ostrzałem. Sama też pociągała za spust, by oddać kontrolowane strzały.

Stworzenie okazało się dość zwinne aby...blokować strzały mieczem. W pewnym momencie starała się wrócić w cień, ale strzały Nikity szybko poinformowały ją, że przeciw tej technologii nic nie poradzi. HUD był sporym asem Rosjanki w tym momencie.

Zdając sobie sprawę z tego, że jej strzały są bezskuteczne, kobieta wyrzuciła karabin i łapiąc swój miecz w obie ręce ruszyła biegiem na parę.

Wyglądało na to że Nikita znajduje się w jakimś anime, i to bardzo dobrym na to wychodzi, bo takie sztuczki jak odbijanie pocisków kataną widziała tylko w streamowizji.

- Bob... ile czasu wytrzymasz? - Rzekła wyciągając z pokrowca przy łydce długi nóż bojowy.



Pistolet schowała gdyż strzelanie do tego mutanta jest stratą naboi. Chwyciła nóż tak że ostrze ułożone było równolegle z jej przegubem, a sama Rosjanka ugięła nieco nogi, przygotowana na atak.

Kocica precyzyjnym ruchem uderzyła w Nikitę, która przyjęła ostrze na nóż. Zwarcie nie trwało nawet sekundy. Przeciwnik natychmiastowo opadł na podłogę i zwinnym ruchem podciął rosjankę, sprowadzając ją do parteru.

Widząc to Bob zaczął czołgać się z dala od dwójki.

Zwinna jak kot... ale tego mogła się akurat po niej spodziewać. Postawiła się do pionu sprężynką, obróciła wokół siebie wyprowadzając kopnięcie z obrotu. Każdy jej ruch był wspomagany.

Gdy Nikita stanęła na ziemi Kocicy nie było już przy niej.

Z kataną uniesioną do góry znajdowała się naprzeciw Boba, który w ostatniej chwili zdążył wydać strzał w swojego morderce.

Kot, nie zadziwiając specjalnie nikogo, zwinnie odskoczył na bok.

Sytuacja wróciła do punktu wyjściowego.

Katyusha ruszyła do dzikiego biegu, tak stąpała że pojawiały się delikatne pęknięcia w podłożu. Musiała załatwić mutanta zanim zrobi krzywdę Believerowi

Kobieta chciała zasłonić się kataną, ale była nieco zbyt wolna. Na jej szczęście Nikita tylko zadrapała jej gardło, ledwo sięgając do niego swoim ostrzem. Jakkolwiek zaraz po tym pojawiła się jej pięść, która odrzuciła kocicę o krok w tył.

Centymetr głebiej i byłoby po sprawie, ale zabójca nie jest byle kim. Nikita nie wiedziała jak długo potrwa ta walka, musiała się troszkę oszczędzać. Priorytetem było rozbroić kocicę.

Nikita wyskoczyła w przód kopiąc kolanem w żebro swojego przeciwnika, co okazało się skuteczne. Gdy tylko Rosjanka ruszyła ręką z ostrzem, dziewczyna uwolniła lewą dłoń od swojej katany i wysunęła ją w przód...w efekcie nabijając ją na ostrze Nikity. Po chwili zaciskała już swoją dłonią dłoń Rosjanki.

Nie zamierzała patrzyć się co robi, od razu przeszła do działania. Chwyciła wolną ręką rękojeść katany, zaciskając palce najmocniej jak mogła z zamiarem połamania palców, po czym odchyliła głowę do tyłu w wiadomym celu.

W jednej chwili rozległy się trzy dźwięki. Głośne chrupnięcie łamanych palców, uderzenie katany o ziemię, oraz krótki wrzask Nikity.

Gdy tylko odchyliła głowę chcąc wpakować nieco siły w swój atak, jej przeciwnik rzucił się w przód, wgryzając się w jej szyję. Jak się okazało była prawdziwą kocicą nawet w uzębieniu.

Stróżka krwi zaczęła spływać po szyi Rosjanki...

Naprawdę miałą do czynienia ze zwierzęciem. Nie mogła jej teraz odepchnąć bo odleciała by z kawałkiem szyi w zębach. Musi to skończyć teraz.

Kravczenko uwolniła obie dłonie puszczając nóż i prawą rękę kocicy.

Jej pięści zacisnęły się a nano-technologiczne szczepy załadowały do pełnego potencjału.

Natychmiastowo ruszyła dłońmi w stronę głowy przeciwnika.

Kobieta chciała się wyrwać i zrobiła to - razem z drobnym kawałkiem z szyi Kravczenko. Po chwili jednak obie dłonie Rosjanki uderzyły w jej głowę, miażdżąc jej czaszkę i mordując ją brutalnie na miejscu.

Gdy tylko jej ciało opadło Nikita trzymała się już za szyję. Oddychała ciężko, dusiła się a gdyby nie fakt, że w dużej mierze była mechaniczna, już dawno byłaby martwa.

Jej wzrok zaczął gasnąć a ostatnim co zobaczyła była banda osobników w garniturach przestrzeliwujących drzwi automatyczne i wchodzących do środka..
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline  
Stary 18-05-2013, 18:48   #30
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
25.Marzec.2221
Godzina nieznana.
Gdzieś w Tokyo.

Dziewczyna obudziła się czując ogromny ból. Była w małym, białym pomieszczeniu. Miała na nadgarstkach kajdanki a na szyi jakąś obrożę. Miała sporo szczęścia, że ktoś z jakiegoś powodu podreperował ją.
Zastanawiała się zamroczona o swojej lokalizacji, gdy po kilkunastu minutach otworzyły się drzwi. Jacyś faceci w garniturach złapali ją pod ramiona i zaczęli prowadzić przez długi korytarz, a nawet kilka. Nie była w stanie powiedzieć co się dzieje, czuła się lekko odurzona.

W końcu po bliżej niesprecyzowanej długością chwili, puszczono ją pozwalając upaść na ziemię.
Zamroczona podniosła wzrok.

Dopiero w tym momencie doszło, do niej, że faktycznie coś jest nie tak.
Może faktycznie była odurzona? Czemu jest przed jednym z szefów Yakuzy?
...I co to za bydle...oraz dziwaczny pies...?
Desperacko rozejrzała się po pokoju, który wyglądał jak tradycyjne japońskie dojo bardziej niż cokolwiek innego. Przy jednej z ścian dostrzegła Henriego...
Który z uśmiechem poprawił okulary.
 
Fiath jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:29.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172