25.Marzec.2221
Godzina nieznana.
GdzieÅ› w Tokyo.
Dziewczyna obudziła się czując ogromny ból. Była w małym, białym pomieszczeniu. Miała na nadgarstkach kajdanki a na szyi jakąś obrożę. Miała sporo szczęścia, że ktoś z jakiegoś powodu podreperował ją.
Zastanawiała się zamroczona o swojej lokalizacji, gdy po kilkunastu minutach otworzyły się drzwi. Jacyś faceci w garniturach złapali ją pod ramiona i zaczęli prowadzić przez długi korytarz, a nawet kilka. Nie była w stanie powiedzieć co się dzieje, czuła się lekko odurzona.
W końcu po bliżej niesprecyzowanej długością chwili, puszczono ją pozwalając upaść na ziemię.
Zamroczona podniosła wzrok.
Dopiero w tym momencie doszło, do niej, że faktycznie coś jest nie tak.
Może faktycznie była odurzona? Czemu jest przed jednym z szefów Yakuzy?
...I co to za bydle...oraz dziwaczny pies...?
Desperacko rozejrzała się po pokoju, który wyglądał jak tradycyjne japońskie dojo bardziej niż cokolwiek innego. Przy jednej z ścian dostrzegła Henriego...
Który z uśmiechem poprawił okulary.