No i jest czerwona lampka. Powiem tak: Nawet super bohaterowie nie są wszechmogący. Mają spory zakres umiejętności i mocy, ale moce te nie zawsze są w stanie rozwiązać każdy ich problem, nawet jeśli ci bardzo tego chcą. Istnieje powód dla którego
Batman nie jest w stanie usunąć przestępczości z Gotham. A chociaż
Spider-Man potrafi jednym ciosem obalić Tyranozaura, to nie jest zdolny przywrócić życia wujkowi którego kochał i ubóstwiał, którego słowa zainspirowały go do walki ze złem. Dodatkowo, wystarczy spojrzeć na grupy pokroju
X-Men,
Avengers,
Exiles czy też (do mniejszego stopnia)
Thunderbolts. Czy ich członkowie są potężni? Jak najbardziej. Czy są na tyle koksiarscy by bezstresowo przeskoczyć każdy problem, który stanie im na drodze? Oczywiście, że nie. Jeśli mają mieć jakiekolwiek szanse na powodzenie (lub zwyczajne przeżycie), muszą współpracować żeby osiągnąć cel, być graczami zespołowymi.
Cytat:
|
Czy nie lepiej jest więc "od zera do bohatera" zamiast "góra stoi na drodze to ją przestawmy"? ;D
|
Bez tego smileya mocno bym się zastanowił, ale z nim... ech. Po co pytać, skoro widać na jaką odpowiedź się liczy? Swoje jednak powiem: Nie popadajmy w myślenie dwutorowe, które tutaj objawia się w postaci Startowego Szaraka Smitha i wcześniej wspomnianego Destruktora Światów +50. Gracze są zmiennymi bestiami, które potrzebują stałego zabawiania. Czy nie lepiej dać im z początku trochę więcej zabawek, dzięki którym mogliby dowieść jak bardzo są unikalni i wywrzeć większy wpływ na świat przedstawiony? Rozumiem, że MG ma swój scenariusz i swoje plany, ale kurczowe i bezwzględne trzymanie się takich ustaleń prowadzi jedynie do poważnej migreny, MGowania po szynach i szybko pustoszejącego wątku sesyjnego. Oczywiście jest to Twoja piaskownica i Twoje zabawki, ale czasem warto odrobinkę popuścić smyczy.