Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2007, 16:17   #12
Czezwy
 
Czezwy's Avatar
 
Reputacja: 1 Czezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetny
Godz 15.50
Zamieszanie, na dziedzińcu, zaczęło jakby sie organizować... w poszczególne miejsca fabryki odchodzą grupy... wydawana jest broń i amunicja... widać coraz więcej osób które z błyszczącymi oczami chwytają karabiny i peemy... granaty i pistolety... niektóre z nich jeszcze nie dawno były niemieckie, teraz są powstańcze, Polskie. Na lewo od bramy stoi niewysoki starszy człowiek. W płaszczu, w okularach na nosie. Lekko pochylony cały czas coś notuje to Żubr, kwatermistrz zgrupowania. Koło niego stoi jego łączniczka Wiga wydaje wszystkim te drogocenne skarby. Jutro podczas nalotu zginie razem z Żubrem pod zawalona kamienica, ale teraz cali poświęcają się swojej pracy, teraz dzięki nim kolejne oddziały zgłaszają się jako gotowe do walki.

Lwowiak

Podchodzi do ciebie chłopaczek... może dwunastoletni... na ramieniu widać biało-czerwoną opaskę. Wypręża się niczym szwoleżer przed Napoleonem. Z wielce poważną miną mówi: "Z rozkazami od kapitana Morro. Proszę natychmiast zgłosić się do kwatermistrzostwa w celu pobrania broni amunicji" Dziwnie to wyglada. Taki chłopczyk w koszuli zakurzonej i troche za duzej. W krótkich spodniach. Z opaską na ramieniu twarzą super-powarzną i ta radością, z dobrze wykonanego zadania, w oczach. Potem robi przepisowe w tył zwrot i biegnie gdzieś dalej. Gdyby nie to, że w koło tylu ludzi z bronią mozna by przysiąć, że biegnie, by powspinać się na kolejne drzewo. A ty za stawaisz się, czy naprawdę nawet dzieci musza toczyć tę wojnę.

Kucharz

Maria odwróciła ku Tobie twarz... już miała chyba odpowiedzieć, ale pojawiła się łączniczka, coś powiedziała jej na ucho, a ona na to tylko machnęła Ci ręka i gdzieś pobiegła. Opaska dalej ześlizguje jej się z ramienia.
Stoisz pośrodku tego zamieszania. Podchodzi do Ciebie łączniczka podaje Ci kartkę papieru, salutuje i odchodzi. Ta poważna mina wogóle nie pasuje to radosnej młodzieńczej twarzy. Wogóle, wszysycy, są tu śmiertelnie powazni. Przynajmniej z twarzy. W oczach widać radość, w ruchach zdenerwowanie, i młodzieńczą energię. A w głosach często słychać strach i niepewność. A Ciebie zastanawia tylko to, czy wszystkie powstania tak wygladały, bo jesli tak, to nie wróży Wam najlpeiej. Uświadamiasz sobie, że ściskasz w ręce rozkaz. Rozwijasz kartkę i czytasz:
[user=2298]Rozkaz od dowódcy zgrupowania "Radosław" do st.szer. Kucharza. Odnaleźć magazyn materiałów wybuchowych w "fabryce Shichta". Przygotować zgromadzone tam środki to urzycia. Pod ochroną plut. Lwowiaka oczekiwać na przybycie odziału z dowódctwa zgrupowania, który przejmie magazyn. Później razem z plut. Lwowiakiem macie zgłosić się do dw.zgr. do "fabryki Telefunken" po dalsze rozkazy. Czas rozpoczęcia zadania: 17.05 1 sierpnia. Czas zakończenia zadania ok. godz 18.00 1 sierpnia. W miedzy czasie zgłosić się po broń i amunicję do kwatermistrzostwa.[/user]
Chowasz kartkę do kieszeni kurtki. Czas się wziąć do roboty.

Maria

Meczyłaś się z opaską. Nad głową usłyszałaś znajomy głos Kucharza proponujący pomoc. Uniosłać główę stał nad tobą lekko uśmiechając się. W sumie nie wiesz czy chciałaś przyjąć pomoc czy odmówić... nigdy tego juz się nie dowiesz. Podbiegła do ciebie znajomą łączniczka. Barabara. znacie się jeszcze z dawnych czasów... Byłaby piekna kobietą, gdyby nie ta blizna policzku... pamiątka z akcji sylwetrowej. Usmiecha sie lekko do Kucharza i nachyla sie Ci do ucha.
[user=2128]Aniu słuchaj. mają jakiś problem na dole przy radiostacji. Zejdź tam. To rozkaz Radosława.[/user]
Tak... cała kospiracja. Jakoś nie dziwi Cię taka forma tego rozkazu. Cóż. Rozkaz to rozkaz.
 
__________________
Si vis pacem para bellum.
Wojownicy nie umierają. Oni idą do piekła, żeby się przegrupować.
I zesłał ich Pan, by siali zamęt i zniszczenie.
Jestem Skoletek. To my przytrafiamy się dobrym ludziom. Porzućcie wszelką nadzieję...
Czezwy jest offline