Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2013, 21:05   #15
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Nie ma głupich.. - odparł Konrad z uśmiechem przyglądając się jak Sylwia sięgała po przedmioty samemu biorąc kuszę, latarkę pięć bełtów i maskę - ..sam planuję opchnąć ten towar i zarobić na nim. Handel moja piękna, handel być musi. Chyba, że... chcesz wejść ze mną w komitywę, tak?

Sylwia jak postanowiła, tak też zrobiła. Ruszyła z zapałem na wschód, by po pokonaniu skrzyżowania ruszyć na południe. Trasa była raczej monotonna, ponieważ światła przygasły jak na noc, a z zamieszkanych przybudówek znajdujących się przy torach nie dochodziło nawet najmniejsze tchnienie. Sama Sylwia poczuła już senność, jednak zwalczyła uczucie i w końcu dostała się do Centrum.

Przewrócił oczami, kobieta naprawdę była narwana, a szkoda. Przydałby się technik do współpracy. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.

- Chwytajcie swoją część panowie koledzy. - mówił podając im po masce, kuszy, latarce i piątce bełtów, na koniec zawijając worek w plecak - Targowałem się za nas wszystkich, a teraz lepiej chodźmy znaleźć coś na te cztery dni. “Samotna wilczyca” ponoć będzie na nas czekać, a lepiej mieć te wsparcie techniczne. Proponuje dołączyć się do karawany, dwie trasy. Wrócimy za cztery dni w sam raz.

Cichy wziął od Skrzydła maskę, kuszę i bełty. Nie zareagował jednak, gdy ten zaczął mówić o karawanie. Stanął, jak przedtem, pod filarem i zaczął oglądać maskę. „Dobry sprzęt” - pomyślał, sprawdzając, czy rura od filtra prawidłowo się przykręca.

- Do Centrum dojdzie - niski głos Cichego przerwał senne milczenie. Wprawdzie „Średnicówką” byłoby bliżej, ale przez Świętokrzyską też się jej uda. Tak, dojdzie nawet do Zajezdni jak będzie chciała. A co dalej?

Cichy rozciągnął nieco gumę w masce, żeby sprawdzić czy nie jest sparciała.

- Wolne stacje na południu, ale tam łatwo roboty nie znajdzie. Politechnika? Prawie każdy na tej stacji zna się na mechanice. Jak wy, handlarze, to mówicie? „Zbyt duża konkurencja.” A, północ? Tak, to by było wyzwanie.

Cichy uśmiechnął się sam do siebie. Rzeczywiście, to byłoby wyzwanie nawet dla niego. A dla nich?

- Nie zawsze wchodząc w tunel na jednej stacji, wychodzi się z niego na drugiej.

- Przejście na wschód zamknięte, a z tym co mamy to zakrawa na samobójstwo. Proponuje zwiedzić południe technicznym od Politechniki na Racławicką, a potem Wierzbno, albo dołączyć się z karawaną jako ochroniarze przy okazji dorabiając coś dla siebie. Co ty na to? - pytał Konrad Cichego rozważając możliwości. Latarkę którą Cichy nie wziął schował do kieszeni.

- Zapłacono mi za poprowadzenie was na wschód - Cichy odpowiedział od niechcenia. - Tylko to, nic więcej.

- Oczywiście, rozumiem, ale Samotna wilczyca będzie dopiero za cztery dni, chcesz przez cztery dni siedzieć na tyłku i robić nic? Możemy zawsze dorobić, dozbroić się, przyznasz, że z tym co mamy jesteśmy w metrze trup, nie? - argumentował Skrzydło

Cichy spojrzał na Skrzydło. Tak, on niczego nie rozumiał. Tu nie pieniądze były najważniejsze. Tu ważna była misja. A jego misja niebezpiecznie odwlekała się w czasie i to niepokoiło Cichego. Dlatego nie chciał angażować się w nic więcej. Nie chciał na nic innego poświęcać czasu. Bo mogłoby się okazać, że to co miało być tylko małym przerywnikiem, stanie się jego nowym celem. Dlatego nic nie odpowiedział. Stał tylko pod filarem i oglądał maskę. Tak jakby słowa Skrzydła wcale do niego nie dotarły.

- Rozumiesz przyjacielu, że z tym co mamy nasza misja jest zdana a niepowodzenie, prawda? Jak nikt chce zobaczyć na własne oczy co tam jest, tam, po drugiej stronie, ale czy przetrwamy z tym co mamy?

- Ja mam to, czego potrzebuję – głos Cichego był pewny i stanowczy.

- Jesteś gotowy przetrwać w Metrze? Rozumie, że twoje umiejętności są o niebo lepsze od naszych. Jednak my... spójrz na naszą grupę. Narwana techniczka, ja handlarz i kolega... myślisz, że my jesteśmy przygotowani? Słyszałeś Orłowskiego, uważa że nie jesteśmy gotowi. Nawet nas wspomógł. Naprawdę jesteś pewny, że grupa jest gotowa zakończyć tą misję powodzeniem?

- Mam zlecenie - zaprowadzić was do wschodnich tuneli. Jeśli nie jesteście przygotowani, to wasz problem.

Przy ostatnim zdaniu głos Cichego nieco się załamał. Nie, na pewno, nie był już tak pewny jak przedtem. Skrzydło wyczuł to od razu. Znał się na ludziach. A takich jak ten - Cichy - potrafił rozszyfrować od razu. Dla takich jak ten ważna była służba - robienie czegoś dla innych, dla wspólnego dobra. Tacy jak on nie myśleli, tak jak większość, o tym żeby samemu przetrwać, tylko o tym, żeby przetrwało Metro – żeby przetrwali ludzie.

- Nie wiem co tam jest przyjacielu, co jeżeli otworzymy puszkę pandory? Co jeżeli otwierając gródź pozwolimy mutantom na dostęp do Metra? Naszego Metra? Jesteśmy badaczami, odkrywcami, emisariuszami, obrońcami... jeżeli nie będziemy przygotowani, czy zdążymy ostrzec pozostałych w przypadku najgorszego? - zapytał Skrzydło raz jeszcze zmieniając tym razem nieznacznie retorykę. Jak nie kwiatkiem, to doniczką.
 

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 19-05-2013 o 21:23.
Dhratlach jest offline