Wątek: Legenda o...
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2013, 23:07   #11
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Jonathan wziął głęboki oddech, wpuszczając ich do środka swojego skromnego domostwa.
- Wystarczy słowo. Dlaczego się rozdzieliliście, skoro pojawiliście się tu razem, jak to wskazałaś.
Niepewność mężczyzny nie zniknęła.
- Siennik mam tylko jeden, ale się zmieścimy - dodał, patrząc przy tym na miecz Raya.
- Powiedzmy, że nie podobały mi się warunki panujące w miejscu, do którego najpierw dotarliśmy - Reina wzruszyła ramionami. Nie miała ochoty tłumaczyć mężczyźnie swoich odczuć i tak by udawał, że nie rozumie. Może pokazywanie gościom zachlanego naturysty było normą w świecie, który tu stworzyli.
Jonathan wyglądał, jakby ciągle czekał na to “słowo”.
Ray wszedł do środka, rozglądając się. Faktycznie, niezbyt bogato. Pewnie oszczędzali na rekwizytach. Podszedł tam, gdzie sądził, że jest coś w rodzaju aneksu kuchennego. Niestety tu nie było na wpół rozebranej kobiety, nie licząc rzecz jasna Reiny, której spytał.
- To co tu jadłaś było lepsze od potrawki z tłustej rzepy?
Widząc niepewność gospodarza kobieta wypowiedziała “magiczną” formułę, na której wyraźnie mu zależało:
- Daję słowo, że Ray nie zrobi ci krzywdy, jeśli ty nie będziesz chciał tego zrobić pierwszy oczywiście. Prawda Ray? - Zapytała towarzysza - Co do jedzenia nie jadłam tamtego, przecież wiesz, ale Jonathan gotuje całkiem dobrze. Jeśli go ładnie poprosisz może się z tobą podzieli - dodała z szerokim uśmiechem. - Chyba zaczynało ja to wszystko bawić. Musiała być na skraju wyczerpania nerwowego, podobno często objawiało się to niezdrowym rozbawieniem.

Jonathan zamknął za nimi drzwi i zasunął skobel z wyraźną ulgą. Odprężył się odrobinę, siadając na łóżku.
- Jeszcze ciepłe. Nałóż sobie. Rano wyruszacie w dalszą drogę? Gdzie?
- Jasne - odparł mężczyzna na pytanie Reiny i zabrał się za szukanie, a potem nakładanie żarcia do miski. Odpowiedź pozostawił wiedźmie. Urok pewnie umiałaby rzucić, ale to raczej za pomocą swoich cycków i ciałka.
- Ja wracam do Londynu. Mam dość tej wycieczki, a ty Ray? - Popatrzyła na jedzącego mężczyznę. W zasadzie nie powiedział jej jeszcze skąd jest.
- Jeśli nie każą mi płynąć przez ocean jakąś łodzią wikingów to też się stąd zmywam. Tylko wolałbym się najpierw pozbyć tego wszystkiego - pokazał na broń, zbroję i włosy. - Ty pewnie nie bardzo. Z takim ciałem to w bibliotece już byś nie musiała pracować - mrugnął do niej.
- Wbrew temu co możesz myśleć, lubię swoją pracę - powiedziała dziewczyna, a potem dodała lekko złośliwie:
- Ty w sumie też wyglądasz znacznie atrakcyjniej niż wcześniej, więc może sam powinieneś się zastanowić czy nie zmienić pracy.
- Niby na co? - odparł z rozbawieniem - Walki gladiatorów?
Popatrzyła na niego, jakby oceniając i szacując szczegółowo:
- Przypominasz mi aktora z filmu. Jednej z licznych ekranizacji przygód o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu - uśmiechnęła się wesoło.
- Musieli skądś brać inspirację. Ale jeśli to ten sam film, to ty na Morganę się nadajesz. Nie pamiętam czy była ruda, ale też wiedźma - wyszczerzył się i siadł na stołku, racząc się potrawką.
- Morgana była zawsze brunetką w przeciwieństwie do złotowłosej Pani Jeziora. Najbardziej podobała mi się w tej roli Christina Ricci, cudownie diaboliczna i uwodząca własnego brata, równie świetna jak wcześniej, w roli masakrycznej córeczki z rodziny Adamsów.
- A to niby wiedźmy nie potrafią zmieniać koloru włosów? - odpowiedział z na w pół pełnymi ustami. - Zawsze ponoć była piękna i złośliwa. Nie mów, że nie pasuje.

Jonathan siedział, nagle zupełnie niemy. Patrzył raz na jedno, raz na drugie, wyglądając na takiego, który zupełnie nie wiedział, o czym mówią. i był w tym bardzo autentyczny.
- Phi! - Reina prychnęła w odpowiedzi na ostatnie stwierdzenie mężczyzny - Jak by zmiana włosów wyznaczała wiedźmowatość kobiety, po świecie chodziłyby same czarownice. Sam pomyśl, ile kobiet w dzisiejszych czasach, nie zmienia swojego naturalnego koloru?
- Ty nie zmieniałaś - wytknął jej z rozbawieniem. - A jak zmieniałaś, to nie podjęłaś dobrego wyboru. Ten co masz teraz jest znacznie lepszy. Czy wiedźmy są palone na stosach, Jonathan?
Zaskoczony jeszcze szerzej otworzył usta.
- To... dlaczego mnie o to pytasz? Przecież wiesz, że nikt by się nie odważył! - przekonanie w jego głosie połączone zostało ze strachem, z jakim spojrzał na Reinę.
Uśmiech kobiety stał się jeszcze szerszy:
- Nooo! To pierwsza rzecz, która mi się podoba w tym świecie! - Powiedziała rozbawiona.
- To ja tylko czekam, jak spotkasz inną wiedźmę. Taką z tych zazdrosnych - skomentował Ray
- Wtedy oddam jej ciebie. Na pewno będzie zachwycona - Odparowała. Te utarczki z Ray’em coraz bardziej jej się podobały.
- Rozumiem, że dla siebie zostawisz tego nawalonego owczym mlekiem? Sądząc z jego stanu to pewnie z cycków ciągnąłby nieźle - Ray skończył jeść, odkładając miskę na miejsce. Szukanie miejsca i wody do umycia jej chyba mijało się z celem.

Reina nie skomentowała ostatnich słów mężczyzny. Samo wspomnienie Kena, tego jak człowiek może się stoczyć, było obrzydliwe. Z drugiej strony to była przecież gra i fakt, ze człowiek może się tak zachowywać dla pieniędzy też był wyjątkowo niesmaczny. Potrząsnęła głową. Niech tym razem Ray’a będzie na wierzchu. Ziewnęła. Zdecydowanie była zmęczona. Myśl o spaniu na jednym sienniku z dwoma mężczyznami była dziwna, ale chyba była w stanie to przeżyć. Gdyby chcieli ją zniewolić i tak nie miała szans, by się obronić.
 
Eleanor jest offline