Wątek: [AMA]CyberCore
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2013, 23:39   #35
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
- Gotowa mam na drugie... - Uśmiechnęła się drapieżnie. Choć zapytana pewnie by zaprzeczyła ale brakowało jej ferwowu otwartych konfliktów. Sprawdziła zapięcia w pancerzu, kosę, oraz swego Falcona w kaburze przy udzie.

- Mów mi Kai. - rzuciła ruszając przed siebie. Wszyscy przypatrywali się dziewczynom zmierzającym w stronę budowli.

Plan był dosyć prosty. Ciężko powiedzieć o tym aby powodował jakiś większy stres.

Dziewczyny szybko doszły do drzwi i weszły do holu.


Przywitał ich android siedzący za biórkiem. Recepcjonistka.

- W jakiej sprawie? - zapytała spoglądając na dwójkę. Z jej rękawa wystrzelił mały monitor holograficzny z kalendarzem.

- Chcę się zobaczyć a Aurorą Kravchenko. - Zapytała, przybierając całkowicie kamienny wyraz twarzy.

- Czy posiada pani kartę rejestracji wizyty?

- Oczywiście! Mam ją tutaj! - Uśmiechnęła się ciepło, wyszarpując z kabury falcona. Zanim procesory i inne ustrojstwo u androida zdążyły ocenić sytuację, głową była już w kawałkach.

Potem strzały padały kolejno w kamery, pamiętała ich ułożenie bardzo dobrze, w końcu często tu bywała.

- Idziemy dalej... - Burknęła kierując się w stronę wytycznej, jej wyraz twarzy był wypaczony z wszelkich emocji.

Kai wpatrywała się temu z wielkim zdziwieniem na twarzy oraz uśmiechem porównywalnym z bananem.

- Ja pier***e. Nawet mnie na dole tak nie swędzi jak ciebie do spustu ciągnie. - skomentowała bez grosza etykiety. Z drugiej strony, czego można się spodziewać po dziewczynie będącej częścią Yakuzy? Niektórych chyba jednak trzeba oceniać po wyglądzie.

Kobieta sięgnęła do słuchawki i włączyła sygnał. - Bob, zbieraj chłopaków. Młoda rozjebała akcje na dzień dobry, widać ma inny styl od móżdżka. Boss rush baybe. - Po tych słowach spojrzała pytająco na Nikitę, oczekując od niej konkretniejszej informacji. - Dalej w sensie, na szczyt?

- *Da*. I nie jestem młoda... 30stka mi stuknęła... - Wzruszyła ramionami, uśmiechając się łobuzersko. Jako że akcja poszła nieco inaczej jak była zaplanowana, nie mogła się jakoś powstrzymać od rozwalenia głowy tej maszynce. No może ją troszkę poniosło...

- Chyba nie muszę ci mówić ale walimy do wszystkiego co nas spróbuje zatrzymać. - Rzekła przez ramię do Kai, kierując się w stronę celu.

- Sponio mocher. Schody czy winda? - spytała wyjmując z kabury pistolety. W tle rozbrzmiał ostry pisk. Niezbyt subtelny dźwięk alarmowy.

- Schody. Winde można łatwo zatrzymać. Poza tym mała przebieżka ci nie zaszkodzi. - Stwierdziła Nikita, chwytając pistolet w dwie dłonie, zacząłe truchtem wchodzić po schodach.

Kobieca ekipa ruszyła w przód. Za ich plecami do budynku wskoczyła gruba Mafiozów pod przewodnictwem Boba, zaopatrzona w dość drogi sprzęt bojowy. Wszyscy ruszyli w stronę przeciwnych wież.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=GNml9OtE1vM[/media]

Ledwo jednak dziewczyny dostały się na pierwsze piętro a zaczęły na nich naskakiwać kolejne jednostki androidów.


Nikt nie dbał o szczegóły ich wyglądu. Mieli być możliwie skuteczni. Wyglądali jak banda przerośniętych szkieletów. Z ich pleców wyrastały pochwy, z których zaczęli wyciągać różnego rodzaju ostrza. Co po niektórzy nosili w rękach broń palną. Nie było ich w tym momencie więcej jak pięciu, ale nowi nadchodzili. Na dziewczyny czekała ciężka przeprawa przez 24 piętra, aby mogły wysadzić most.


-Time for fun, baybe.

- *Zhnes idiet* - Mruknęła Nikita, chowając Falcona a wyciągnęła zza pleców kosę, którą rozłożyła. Od razu wycelowała w pierwszą paskudę i wypaliła. Głowa pokracznego androida rozpierprzyła się jak balon, a Nikitę aż cofnęło w tył gdy wystrzeliła.

- To ci zabawka! - Wyszczerzyła się Kai, łupiąc na przemian z pistoletów, odsyłając androidy tam gdzie... tam gdzie idą wsyzstkie maszyny po śmierci. Gdziekolwiek to jest.

Kilku z nich zaczęło się zbliżać z obnażonymi ostrzami. Walka w zwarciu to jedna z ulubionych dziedzin, Kravchenko. Kosa rozłożyła się, na spotkanie z pierwszym przeciwnikiem. Android zablokował, ale kosa przeszła przez jego wykałaczkę jak przez masło, jego samego też rozpłatując na dwoje. Kolejni przeciwnicy się pojawiali, a dwie dziewczyny “tańcowały” miedzy nimi sprawnie ich eliminując. Kai zaczęła nawet strzelać w dwa przeciwne kierunki, z szerokim uśmiechem na twarzy, co przeciwnik się do niej zbliżył dostawał z kopa w gębę albo kulę miedzy oczy z przyłożenia. Nikita zaś wywijała kosą z taką prędkością że ciężko było za nią nadążyć. W powietrzu zaczęły latać mechaniczne kończyny i łuski, gdy sporadycznie wypaliła z kosy.

- To chyba wszyscy... - Rzuciła Nikita nieco zsapana. Kai zaś miała się całkiem dobrze i wycelowała do Nikki. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, Kobieta wypaliła. Lecz jej celem był android który podnosił się za Nikitą. - Trza mieć oczy w dupie siostro. - Wystawiła język, zmieniając magazynki. Katyusha się tylko uśmiechnęła, po czym kiwnęła głową że czas ruszać dalej.

Kolejne piętro, i kolejne maszyny do mielenia. Pytaniem było kto kogo zmieli...

Zanim jeszcze androidy zorientowały się o obecności kobiet na tym piętrze, już jeden miał dwie dziury w głowach, tak samo jak jego koleżka obok. Nikita już była przy nich, gdy złapała jednego za twarz, lub raczej to co powinno nią być i wsmarowała ją w ścianie, robiąc na niej pokaźną bruzdę. Nie puściła go jeszcze... co to to nie! Cisnęła nim w inne maszyny, a zaraz po tym Kosa poszła w ruch, czasami wyglądała jak wiatrak który rozszarpywał każdego adwersarza na kawałki. Kyodai z Yakuzy też pokazywałą co potrafi, jej pociski były bardzo celne. Nikicie nie raz kula świsnęła nad głową lub tuż obok niej, ale Kai dobrze wiedziałą co robi, a co ważniejsze była w tym po prostu zajebista.

- Zmęczona? - Rzuciła Nikki, gdy kopniakiem w brodę posłała androida w sufit.

- W życiu! Za to ty sapiesz jak pedofil w sklepie dziecięcym. - Zarechotała. Zbliżała się następna przechadzka po schodach. Nikita już zapomniała jakie to przyjemne uczucie, miażdżyć przeciwnika, nie ukazując mu grama litości. W końcu była Śmiercią, kostuchą. Po prostu spełniała swoje obowiązki.

A miała ich całkiem sporo. Przeprawa przez kolejne piętra zdawała się być niemożliwa. No ale...w końcu musi im się kiedyś skończyć bydło do walki.’




Dysząc ciężko dwójka dziewczyn wbiegła na 25 piętro. Kai oparła się o ścianę i zrobiła kilka wdechów. - Jasna cholera. Mogłam zajebać Bobowi manierka z wódką. - jęknęła zmęczona. - Wstawiamy klasyczne C4 czy będziesz próbować tym magicznym kijem? - spytała pokazując na kosę dziewczyny.

- Nie lubisz eksplozji? Przyzwyczaisz się. - Uśmiechnęła się diabelnie Nikita. - Podłóż ładunki... proszę. - Dodała na koniec, żeby nie było że jej rozkazuje.

- Prosić to ty mnie możesz co najwyżej o pocałunek w dupe. - rzuciła z uśmiechem Kai kierując się w stronę mostu. Drzwi rozsunęły się otwierając przed nią drogę.

Dziewczyna szybko przeklęła po czym może nie aż tak szybko odskoczyła w bok. Nim HUD Nikity zorientował się o co chodzi, oberwała czymś ciężkim i uderzyła w najbliższą ścianę.


Biały android o fioletowych włosach i czerwonych oczach wpatrywał się to w jedną to w drugą z dziewczyn, wisząc zawieszony na czymś co wyglądało jak część olbrzymiego robota, choć pewnie było tylko jakąś wariacją egzoszkieletu.

- Intruzi. Destrukcja: rozpocząć. - mruknął android kiwając się w powietrzu.

- Mała dziwka. Rozjebać. rozpocząć. - Warknęła Nikkita, zbierając się z podłogi. Nie zamierzała pozostać dłużna. Wycelowała z kosy prosto w łeb androida, przesunęła rygiel i wypaliła.

Android oparł się na swojej lewej dłoni, stając właściwie w pionie i prawą wystawiając prosto na trajektorię pocisku...który wybuchł w dłoni pozostawiając po sobie tylko dymek. Siła była zbyt mała aby uszkodzić materiał tego egzoszkieletu.

Również pociski Kai, która zmuszona była strzelać w lewą rękę androida wyłącznie odbijały się w wszystkie strony.

Maszyna zerwała się i ruszyła w stronę Nikity, która zwinnym ruchem przetoczyła się na bok.

Mechaniczna dłoń uderzyła w ścianę, robiąc w niej dziurę i pokazując nocne miasto.

O mały włos. Ale takie wielkie bydlęta mają to do siebie że są raczej wolne. Trzeba odrąbać tą rączkę. Może być problematyczna. Nikita ryknęła robiąc wymach ostrzem, celując w łapę. Miała nadzieję że ostrze jest jakieś wspomagane, ale w razie czego też zaakcelerowała szybkość jak i siłę cięcia.

Z mocnym wymachem wbiła się w dłoń która jeszcze nie opuściła lokacji w której wcześniej stała ściana.

Kosa trzasnęła płynnie wbijając się w egzoszkielet...może nie do połowy, ale był to jakiś kawałek. Android spojrzał na Nikitę twarzą bez wyrazu, po czym machnął dłonią odsyłając dziewczynę w stronę ściany z sporą siłą.

W ostatnim momencie złapała ją Kai, choć dwójka i tak uderzyła o ścianę. Przynajmniej cała siła nie wyładowała się tylko na jednej z nich.

Kravchenko kaszlnęła głośno od uderzenia, ale od razu obejrzała się w tył. - Nie musiałaś, ale dzięki -

- Ty też nie, ale ssiesz w walce. - odpowiedziałą od razu Kyodai, odpychając Nikitę. Gdy ta już stała na prostych nogach, próbowała znaleść jakiś słaby punkt u androida. Ból był dokuczliwy, ale do zniesienia. Natarła prosto na przeciwnika wyskakując w powietrze.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=Wi34XJx35ZE[/media]

- Ty tępa! - wrzasnęła Kai, jednak nie dokończyła celując prosto w Androida.

Przeciwnik dwójki wyprostował dłoń i moment przed tym, gdy Nikita zrozumiała, że czas obić się od sufitu, została weń wbita gorylą łapą egzoszkieletu.

W tym czasie kilka kul poszybowało w stronę androida, łatwo przedziurawiając kobiecą figurę maszyny.

Mogła się tego spodziewać... teraz była wciskana w sufit jak jakiś komar. Musiała się wydostać i to szybko. Użyła całej swej siły by odepchnąć rękę, własnymi rękoma i nogami.

Kravchenko zaakcelerowała swoją siłę, robiąc wgniecenie w suficie od którego się odepchnęła, po czym szybko zsunęła aby zeskoczyć na ziemię, gdy android zacisnął dłoń aby weń uderzyć z pełną siłą.

Gruz poszybował na ziemię gdy dziewczyna zakręciła kosą w rękach i ponownie wbiła się w dłoń androida - tym razem prawą. Powstało na niej podobne wgniecenie.

Kai nie chciała darować sobie z okazji, gdy tylko skończyła przeładowywać posłała kolejne kule w właścicielkę egzoszkieletu, która postanowiła zasłonić się drugą ręką. Lewą.

Był to jakiegoś rodzaju błąd skryptu. Niezrównoważona postać wylądowała twarzą na podłodze, zasłonięta dwoma rękoma z przodu.

Takiej okazji nie można zaprzepaścić. Nikita obiegła szybko androida, ale nie zbliżała się w zasięg łap. Po prostu wycelowała z kosy w odsłonięty punkt.

Android podniósł się na ziemię, unosząc się w górę na rękach. Dało to Nikicie moment na wystrzał. Wystrzał który oderwał kawałek boku maszyny. Kiwając się z migającymi oczyma, ustawiła się do pionu.

Kai również chciała dodać swojego, jednakże nie zdołała, ponownie spotykając się z dłonią egzoszkieletu.

Maszyna w dalszym ciągu skupiała się na Nikicie, identyfikując ją jako większe zagrożenie.

- Kurwa... twarda jest! - Sapnęła głośno wyczekując na ataku.

- U facetów widziałam twardsze rzeczy - odrzuciła żartem Kai zaciskając zęby.

W bezpośrednim starciu fizycznym, raczej ma małe szansę. A mogła sobie dorobić parę dodatkowych wszczepów. Ale pewnie ucierpiała by na tym jej aparycja. Jednak to nie był czas na takie rozmyślania. Jej bardziej “ludzka” część była znacznie mniej wytrzymała niż ogromne łapska. To będzie właśnie chciała chlasnąć kosą.

Pytaniem było kiedy się taka okazja nadarzy.

Android chciał ruszyć w stronę Nikity, nagle jednak zahuśtał się wisząc na swoich rękach w miejscu i zaczął rozglądać się między dziewczynami a drogą na most.

W końcu to jego bronił, więc po co ma się narażać?

Przeciwnik nie był może ludzki, ale wykazywał jakiś stopień inteligencji.

Cwane kurewstwo. Nikicie przyszedł do głowy dziwny pomysł. Warto było tego spróbować...

- To zdanie jest fałszem. - wypaliła ni stąd ni zowąd do androida. - Odpowiedź? - Dodała, po czym obserwowała reakcję maszyny.

Android rozglądał się wciąż między dziewczynami ignorując Nikitę.

- Co ty kombinujesz? I jak chcesz odpowiedzi na twierdzenie? - rzuciła do niej zdziwiona Kai, nie ściągając pistoletów z androida.

- Heh... warto było spróbować. - Wzruszyła ramionami patrząc rozbrajająco na Kai. Dziwne zagranie nie wskurało zupełnie nic. Trzeba było jednak fizycznie podejść do sprawy. Jak zwykle zresztą... Nikita wykonała obrót kosą, łapiąc ją tak jakby chciała ścinać zboże.

Dziewczyna rzuciła się na androida, którego systemy nie działały do końca poprawnie z powodu dziury w boku. Nie oznaczało to jednak, że będzie stał bezczynnie. Uniósł łapsko wysoko i upuścił je z całej siły na biegnącą Nikitę, która w ostatnim momencie zasłoniła się kosą zapierając się nogami o ziemię.

Wszystkie szczepy Nikity przeszły w tryb pełnej mocy. Siła w jej rękach zaczęła napierać, powoli przeważając nad mocą androida. Kosa zaczęła strzelać, jak gdyby coś w środku nie mogło znieść napięcia wywoływanego przez dwa kolosy.

W końcu Nikita wyskoczyła, zostawiając pęknięcia w miejscu gdzie wcześniej były jej nogi. Android stracił równowagę i wyleciał w górę. W rękach Rosjanki kosa zatoczyła pełne koło, po czym pionem ruszyła w dół rozcinając na pół tors mechanicznego tworu.

Dziewczyna obróciła się, odbiła od przeciętego truchła i wyskoczyła w tył lądując z powrotem na ziemi, dysząc ciężko i obserwując jak maszyna wylatuje przez dziurę w ścianie.

Kai padła rozkraczona na ziemię.

- Nie mogłaś tak od razu? - burknęła do Nikity.

- Nie chciało mi się... - Odparła, z uśmiechem ulgi, padając na kolano. To naprawdę dało jej wycisk. Wspierając się na kosie powiedziała do Kai. - Wysadźmy ten most w pizdu... - Jej oddech nadal się nie uspokoił. W zasadzie to sama nie wierzyła że jest do tego zdolna... Matka świetnie się spisała.

Kai przytaknęła chowając pistolety i zdejmując plecak. Wyjęła z niego ładunki i wbiegła na most, aby szybko je podpiąć i, ładnie mówiąc, spierdolić.

Nie nastawiała ich specjalnie długo, nie chcąc marnować czasu. Ledwo dobiegła do Nikity aby ją uścisnąć i za dwójką dało się usłyszeć wielką eksplozję.

Dziewczyna z mafii chyba chciała po prostu poczuć się cool.

Zamiast mostu została spora dziura. Ukazująca widok na płonącą wieżę tokijską.

Spora ilość mężczyzn w garniturach oraz różnej płci osobników w strojach ninja z pełnym zapałem tańcowała wokół hordy mechanicznych istot. Armia androidów zebranych przez Copycata była ogromna. Szczęśliwie dla nich nie były to jednostki bojowe, tylko losowe androidy zebrane z ulicy.

Czuli się jak podczas zagłady zombie. Problem w tym, że ich zombie nie były wcale takie tępe i potrafiły kogoś zabić.


- Dobrze się bawisz kochanie? - spytał Henry opierając się o plecy Rosjanki. Kobieta z blizną była jednak dużo bardziej zainteresowana strzelaniem w stronę hordy robotów niż dyskutowaniem z zalotnikiem. A każdy jej strzał trafiał między oczy. - Zamknij mordę i zapal mi cygaro.

Walka ta nie była jednak aż tak istotna. Znaczenie miał tylko pojedynek nad nimi. Pojedynek między Oyabunem Yakuzy i jedynym androidem, który wydawał się mieć duszę.

- Yoki. Miło cię zniszczyć. - ukłonił się człowiek maszynie która jednak stała bez słowa.

Cóż, nie miał czasu na pogawędki. Przynajmniej jeżeli nie chciał śmierci jego towarzyszy.

Yoki wybił się w przód z gardą bokserską. Wyrzucił jedną piąchę. Spudłował. Drugą. Trafił w twarz. Trzecią. Podrzucił lekko przeciwnika uderzeniem w żebra. Czwartą. Android złapał go za rękę.

- Aanaliza zakończona, śmieciu. - mruknął android uśmiechając się.

- Psi - mruknął Oyabun i niczym duch wyślizgnął się z zaciśniętej dłoni robota, wywołując zdziwienie na jego twarzy pozbawionej możliwości obliczenia tego, co właśnie miało miejsce.

Mimo to robot wciąż stał niewzruszony.

Yoki ponownie ruszył przed siebie z gardą bokserską. Przed uderzeniem zmienił jednak postawę i wykonał kopnięcie w stylu take-won-do.

Uderzenie to odsunęło Copycata w bok.

- Ile znasz sztuk walki, człeku? - spytała maszyna.

- Sporo. - zaśmiał się mafiozo ruszając w przód. Tym razem postawił na kolanko w stylu Mhuay-thay. Pięść w twarz posłała go na krawędź tokijskiej wieży.

- Moja baza danych też nie jest pusta. - ostrzegł go robot.

Kai zawiesiła się na ramieniu Nikity.

- To co, krótka przerwa i zapieprzamy na 65 do mamusi? - spytała.

Nikita poklepała ją po plecach.

- Tak... odpocznijmy nieco... - Uśmiechnęła się, po czym posnuła się wraz z Kai pod ścianę, o którą oparła się plecami i zsunęła do przysiadu. - Trochę przegięłam... - Mruknęła Nikita, spoglądając na swoje ręce.

Kyodai uśmiechnęła się szeroko wciskając twarz Nikity w swoje piersi. - Przynajmniej pokazałaś, że masz większe jaja od wszystkich facetów w tej grupie. - zaśmiała się.

Nagle coś zaszumiało i przez komunikatory nadeszła wiadomość od Boba.

- Słyszeliśmy wybuch, czy udało wam się zniszczyć pierwszy most? - spytał mafiozo.

Cholera... ma większe piersi od Nikity. Zazdroszczenie przerwał Nikicie komunikat od Believera.

- *Da*, a u ciebie przystoj... ekhem Bob? - Rzekła przytykając palec do komunikatora przy uchu.

- Wspinamy się w górę. Wróg przyjął skupienie na tym wieżowcu, zakładamy, że to tutaj znajduje się Okamijin. Ku naszemu zaskoczeniu dostaliśmy nieplanowane wsparcie. - odpowiedział Bob. - Trójka diabłów wspiera naszą sprawę. Powtarzam, trójka diabłów nam pomaga.

Oczy Katyushy otworzyły się szeroko, że niemal wypadły z orbit. Zerknęła na Kai.

- Wyłapałaś to? -

- Ta, no i? - spytała.

- Nie wiesz kim oni są?! - Odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Zresztą nie ważne. Jak oni się zjawili to jestem trochę spokojniejsza. Możemy powoli ruszać. - Podniosła się ciężko i złożyła kosę, za to w jej dłoni spoczął Falcon. Wyciagnęła dłon do Kai, by dźwignąć ja w górę.

- Bandą przepoconych staruszków z zużytymi siurkami. - stwierdziła chcąc wbić głowę Kravchenko głębiej w swoje poduszki. Niestety dziewczyna jej uciekła. - Ale przynajmniej Boba nam nie zastrzelą, skoro ma bydło za którym może się schować. - dodała łapiąc Niki za dłoń i podnosząc się.

- “Bandą przepoconych staruszków?” Powtórz im to.. - Zaśmiała się gardłowo Nikki, kierując się w stronę schodów.

- Bandą przepoconych dziadów. - powtórzyła posłusznie biegnąc za Nikitą.

Dziewczyny ku swojemu zdziwieniu spędziły kilkanaście pięter i kilkaset stopni plotkując i dysząc z zmęczenia. Nic więcej.

Żadnych groźnych androidów ani małych lalek w egzoszkieletach.

Wszystko wyjaśniło się im dopiero na sześćdziesiątym piątym piętrze.

Dwójka zatrzymała się momentalnie wpatrując się przed siebie. Potem na siebie. Następnie wszędzie gdzie się nie wpatrywali, po czym znów przed siebie.

Piętro było pełne oleju, szczątków androidów różnego rodzaju i ogólnego rozpierdolu. Wydawałoby się, że na samym złomie z podłogi można wzbogacić się dość aby zacząć potężną działalność firmową na rynku utylizacji odpadów.


A w centrum tego wszystkiego stała Aurora.

Biała, dumna, o świetnej posturze z rapierem w dłoni i odrobiną krwi spływającą z czoła.

- Cześć kochanie. - mruknęła pokazowym wymachem zrzucając krew z ostrza.

- E..y.. - Wydała z siebie tylko pojedyńcze litery rozglądając się dookoła zdumiona. Wiedziała że jest wprawioną w boju kobietą, ale czegoś takiego się nie spodziewała.

- Wszystko w porządku mamo? Krwawisz. - Zapytała podchodząc do niej.

- Nacięłam się aby sprawdzić, czy nie śnię. - odpowiedziała Aurora z głupim uśmiechem na twarzy, kopiąc jedną z części pod nogami. - Czy ty nie miałaś mi czegoś donieść? - spytała.

- Ta dzika sucz to twoja matka? - zapytała Kai opierając ręce na biodrach z podziwem obserwując wysypisko.

- Kai! - Niemal krzyknęła, na Kyodai po czym dodała szeptem. - Nie obrażaj jej. Może się źle skończyć. - Od razu do pamięci wbił się jej obraz w którym poszybowała ciśnięta przez ścianę.

- Tak oto dysk... - Wyciągnęła z kieszonki jakieś połamane kawałki plastiku.

- O kurwa... - Spojrzała na przedmiot, z miną dziecka które coś spartoliło.

Gdy Kyodai spoglądała błagalnie na Aurorę, ta z skrzywionym wyrazem twarzy uniosła rękę w górę. Strach przeszył obie dziewczyny, gdy nagle to Nikita dostała po twarzy liściem.

- Wyrażaj się. - poprosiła ją matka. - Z tego co kojarzę najpierw miałaś go zanieść, potem robić firewerki. - dodała patrząc na płytę. - Jaki jest dalszy plan?

- Eee.. ten no...jakoś tak wyszło... - rzekła niemrawo, stukając palcami wskazującymi jeden o drugi. Zaraz po tym wyprostowała się i rozmasowując policzek przemówiła.

- Plan się nie zmienił, idziemy po Ok..on..Owa... - Poplątał się jej język z nerwów. - Cel główny! - Dorzuciła szybko z wyciągniętą przed siebie dłonią, palcem wskazując górę.

Aurora spojrzała na dziewczyny z ukosa. - No cóż...to chodźmy. - stwierdziła obracając się na pięcie.

- Niezły z ciebie skurwysyn...Homo ex machina, tch. - wysyczał Yoki, stojąc nieco pochylonym na wieży tokijskiej. Copycat przyglądał mu się z uśmiechem. Czuł się wygranym.

- Po co to wszystko? - spytał go Yoki. - Tak z ciekawości.

Copycat wzruszył ramionami.- Nie pojmujecie nawet zasad świata. Wiecznie przekonani, że wszystko musi mieć swój powód bądź zgubieni między szukaniem celu a przyznaniem się do jego braku...Ze mną jest inaczej. - wyszczerzył się android. - Nie mam powodu. Tak po prostu, pozabijam. - zadeklarował.

Oyabun poprawił okulary. Nie podobała mu się ta postawa Copycata. - Psi. - mruknął ruszając w przód.

Zdziwiony android nie zareagował. Wpatrywał się tylko jak niematerialny twór podąża w jego stronę i przechodzi przez jego ciało.

Psi

Padło ponownie, tym razem zza pleców Copycata. Nim zorientował się o co chodzi, ręka yokiego trzymała go już za plecy. Obydwoje zaczęli spadać z wieży tokijskiej w stronę ziemi w zastraszającym tempie.

- Psi. - mruknął ponownie Yoki, dematerializując się.

- Jeb się. - skomentował Android.

- Hej. Twoja matka to niezbyt towarzyska, co? - zapytała szeptem Kai wspinając się po schodach za Nikitą. Dwójka była prawie na szycie.

- Czy ja wiem? - Skomentowała Nikita, trzymając się poręczy. - Możesz z nią podyskutować o wszystkim, ale pewnie by ci się mózg spalił. Wiem po sobie. - Uśmiechnęła się mimowolnie, nadal pokonując te przeklęte stopnie. Coś wewnątrz niej było rad, że jej matka jest cała i zdrowa. Zresztą, niczego innego nie można oczekiwać od szefowej Whitelight.

- To ci ciekawostka. - mruknęła w odpowiedzi Kai.

Nagle odpalił się komunikator. Bob znów przemówił.

- Cel kieruje się drugim mostem. Powtarzam, cel ucieka drugim mostem.

Aurora natychmiastowo wyskoczyła z schodów na piętro i ruszyła do rozsuwanych drzwi. Dziewczyny też nie marnowały czasu, były tuż za nią.

Przejście otworzyło się ukazując na moście Okamijina oraz oddział mafijny za jego plecami.


- Kurwa. - mruknął mężczyzna, choć wciąż się uśmiechał mimo swojej sytuacji.

Mają go! NIe ma już dokąd uciec to bydle! Nikita wystąpiła na przód, od razu mierząc w niego z Falcona.

- Pozdrów Alberta ode mnie. - Już miała go kropnąć, jednak dała mu szansę się wypowiedzieć. - Ostatnie słowa? -

- Nie zabijaj? - uśmiechnął się Okamijin. - Jesteście dość ekstremalni w swojej perswazji. Mam nic nie robić z cyborgami? Nie ma problemu! Mogliście poprosić. - stwierdził mężczyzna spoglądając błagalnie na Nikitę.

- I tak zrobiłbyś co chciał. Ale pozwól że cię o coś zapytam. Jaką arkaną jesteś? - Laserowy celownik nie schodził z twarzy Okamijina.

- Wieżą. - odparł jednym słowem.

Była to arkana nienawidzona w tarocie. Zazwyczaj oznaczała klęskę, destrukcję.
- Zburzę wieżę. - Wyraz twarzy Nikity znów przybrał nieprzyjemną barwę. Wypaczona z ludzkości zabójczyni, która ma cel i zrobi wszytko by go zrobić. Pociągnięła za spust...
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline