Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2013, 12:37   #38
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Myślę, że to tylko jakiś dziki zwierz – odpowiedział Rauferowi Sigfrid wpatrując się w zarośla. – Ale nie zawadzi przyspieszyć, dobrze prawicie.
- W zajeździe z pewnością czeka na nas suta kolacja, czyste łóżko i być może jaka dziewka chętna aby to łóżko zagrzać – rozmarzył się drugi ze strażników. – Dobrze by było zdążyć. Nie uśmiecha mi się znowu nocować na drodze, skoro do zajazdu już tak blisko.

Początkujący strzelec Gotfryd wychylił się z wozu i zaczął bacznie lustrować przydrożne zarośla. Rozmowy prowadzone przez niektórych, nieco przeszkadzały mu w całkowitym skupieniu się na tej czynności, ale i tak dostrzegł zarys rogatego łba między liśćmi. Uniósł do strzału przygotowaną kuszę i wystrzelił. Bełt zniknął w zaroślach i równocześnie rozległ się skowyt bólu.

Magnus zwinnie zeskoczył z zatrzymującego się wozu, którym powoził Gaston i w niskim przysiadzie, tak aby być osłoniętym przez burty pojazdu. Pokonał kilkanaście metrów, zupełnie swobodnie. I już miał zagłębić się między drzewa, gdy przed sobą dostrzegł ruch. Nie dalej jak dziesięć kroków od niego, w krzakach ukrywał się zwierzoczłek, trzymający naciągnięty łuk. Magnus nie zdążył zareagować, gdy maszkara puściła cięciwę. Strzała pokonała krótki dystans w lini prostej i wbiła się w nieosłonięte zbroją prawe ramię Magnusa.

Spomiędzy drzew wyleciały jeszcze dwa pociski. Jeden z nich wbił się w burtę wozu zajmowanego przez rodzinę Pietera, z którego natychmiast dobiegły przerażone krzyki i piski. Drugi utkwił w piersi Dietera wygłaszającego kolejną, płomienną przemowę.

W tym momencie Engelbert i Gaston odpowiedzieli salwą ze swojej broni. W gęstwinie widać już było wyłaniające się sylwetki zwierzoludzi. I znów doskonały łuk Engelberta pokazał swoją wyższość nad kuszą Gastona. Bełt zniknął gdzieś między gałęziami, a strzała musnęła przedramię wybiegającego spomiędzy drzew gora o baranim łbie.

I tym razem wydawało się, że zwierzoludzie zupełnie postradali rozum. Było ich tylko czterech...
 
xeper jest offline