- Nosz kurwa mać! - Syknął Magnus czując jak paraliżujący ból rozpływa się po całej ręce i promieniuje na klatkę piersiową. Nie dając zwierzoczłekowi czasu na naciągnięcie kolejnej strzały na cięciwę, odrzucił tarczę na bok i chwycił miecz w zdrową rękę. Czym prędzej ruszył między drzewami dopadając oponenta i napierając z całych sił. Nie dał się jednak poprowadzić ślepej furii, przez cały ten czas miał oko na otoczenie starając się ustawić w takiej pozycji, by jego przeciwnik służył mu za prowizoryczną tarczę przed strzałami innych chaosytów. - Już ja cię nauczę strzelania do mnie z łuku sierściuchu - powiedział bardziej do siebie, bo wątpił żeby zwierzoczłek go słuchał. W pełnym biegu dopadł łucznika, o ile sytuacja pozwalała starał się trzymać za najbliższym drzewem i korzystać z niego jako prowizorycznej osłony, samemu wychylając się i wyprowadzając pojedyncze cięcia. W końcu zasięg miecza był większy niż szponów adwersarza... Chociaż cholera tam wiedziała sługów chaosu.
__________________ - Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3! |