Widać pisane im było, że podróż nie przebiegnie tak przyjemnie, jak by chcieli. Nawet gdyby zauważony rogaty łeb był tylko złudzeniem, to okrzyk bólu dobitnie świadczył o tym, że w krzakach ktoś się czaił. Ktoś lub coś.
- Stójcie! - Gotfryd okrzykiem poparł Wolmara. Jeszcze tego by brakło, żeby część wozów sobie pojechała, a reszta została na łasce zwierzoludzi.
Ponownie załadował kuszę i zeskoczył z wozu. Jednak tak się lepiej strzelało, niż stojąc na kołyszącej się platformie.
Starannie wymierzył do wyłaniającego się z krzaków zwierzoczłeka i pociągnął za spust. Miał nadzieję, że ponownie uda się trafić. |