Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2013, 14:01   #13
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Torbor opadł na jedno z krzeseł które znajdowało się w udostępnionej im izbie. Początek mu się podobał, darmowe jadło i napitek dobrze świadczyło o przyszłym pracodawcy. Bowiem ten kto dba o żołądki i wygodne pracowników, może być pewny, że oni zadbają o to by jego głowa pozostała na swym miejscu.
Wspomniana ilość złota, wydawała, się kuszącą sumką, zaś zaliczka była idealną okazją, by dokupić piwa na drogę, oraz poszukać w tutejszych sklepach czegoś przydatnego. Rudobrody, przejechał dwoma palcami po swej misternie zaplecionej brodzie, w zamyśleniu smakując słowa człowieka zwanego Hubertem. Tak jak na początek była to oferta całkiem zacna. Nie było możliwości by początkujący poszukiwacz przygód, mógł o coś się przyczepić.
Następnie odezwał się nieznany krasnalowi człeczyna, który zadał kilka rzeczowych pytań… ale zdaniem Krasnala niekoniecznie potrzebnych. Zbyt dużo pytań zawsze komplikuje sprawy. Tego nauczył się w kuźni – przesadna ozdoba potrafi zmienić prawdziwe dzieło w kawałek metalowej sztaby pozbawionej duszy. Ornamenty i freski są dobre, stosowane z umiarem, takoż też miała się sprawa z słowami. W interesach trzeba było używać ich mało – ale treściwie.
Gdy człowiek skończył mówić, Krasnal pociągnął zdrowo z kufla i zeskoczył ze swego siedziska. Walnął otwartą łapą w dolną część pleców Taara, w silnym przyjacielskim klepnięciu i zaśmiał się rubasznie.
- Widzo że uprócz przygód To romanse i inny niuanse Ci też w głuwie. –rzekł swym grubym głosem, nawiązując do wzmianki o namiociku. Poruszając przy tym znacząco swymi gęstymi brwiami. Następnie zaś zaciśnięta pięścią strzelił się w pierś, aż zadźwięczały łuski jego zbroi.
- Jom jest Torbor z rodu Miedzianych Bród, i byz zbyndnego gudania powim, żem na tą przechodzkę chętny. A to czy ktuś nam w druge wyjdzie czy ni, to prublem najmniejszy. Jok będziu trzebo, posmakuje stoli, a uwierzcio, że nie jest to najsmoczniejszo potrawa. –zarechotał rudzielec, po czym podrapał się po policzku, swym grubym paluchem.
- Alo w sumiu, jakis zaprzyg mógłby się przydoć. O ilu ktuś na powożeniu się zno, bo nichciołbym, żeby piesy mi nogle z żarcioem i ekwipunkiem gdzie ucikły, jak Ogro czy urko zobaczo.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline