Wątek: [AMA]CyberCore
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2013, 19:55   #38
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Layer 01EX
[media]http://www.youtube.com/watch?v=gc6QfVkTwvc[/media]
31.Grudzień.2221
23:30


"Szybciej, szybciej!" Dysząc ciężko Nikita biegła przed siebie, a każdy jej krok wgniatał śnieg w ziemię.
Nie mogła sobie pozwolić, aby się spóźnić. Pakunek który z sobą targała był zbyt istotny.
W końcu co to za impreza bez dobrej, wysokoprocentowej wódki?
Była pewna, że te walone kitajce w najlepszym wypadku będą mieli z sobą tylko sake i piwo. Piwo jeszcze jakoś przejdzie, ale to wciąż za mało na dobrego sylwestra.
W końcu przed jej oczyma zaczęła wyłaniać się sylwetka jakiejś postaci w oddali. Uśmiechnęła się biegnąc przed siebie, i machając dłonią.
Postać również jej odmachała. W końcu dobiegła i zatrzymała się dysząc.
- Yo, Nikki. - Przywitała się Kai z uśmiechem.
Zatrzymała się skacząc i obracając się bokiem, by ślizgiem zatrzymać się tuż przed nią. Złapała jeszcze kilka oddechów, rzecząc.
- *Zdrastvuj* - Potrząsnęła paczką. - Ciężko mi się upić, więc jedna jest dla mnie. - Wyszczerzyła się. Ubrana była w swój standardowy, archaiczny strój.
Kai zaciągnęła się papierosem z uśmiechem.
- Nie musiałaś aż tak biec, jeszcze mamy pół godziny. - zauważyła. - Trzymasz się jakoś?
- Mam wyjście? Dzięki że pytasz. - Uśmiechnęła się szeroko, po czym zaczęła przeskakiwać z nogi na nogę. - Wszyscy już są? - Zapytała niecierpliwie.
Dziewczyna zastanowiła się przed odpowiedzią.
- Hmm...Bob to organizuje więc pewnie dekoruje kafejkę od rana, Devil przyszedł jakiś czas temu z Nailem. Joky wpadł jakąś godzinę temu i już był pijany...Oyabun dzwonił, że mu samolot z Włoch odwołali. Aurory też nie będzie, za dużo roboty. - zaczęła wymieniać, jednak szybko jej się to znudziło. - Jedna cholera, ważne, że wódka jest.
- Mam nadzieję że od samej woni nie padniesz na twarz. - Zarechotała Nikita. Nieobecność matki wcale jej nie zdziwiła. Dlaczego miałaby tracić czas na zabawę, gdy może w tym momencie pracować? Oyabun zaś, wydawał się typem który lubi się zabawić, trochę szkoda że go nie będzie. - Masz poczęstować fajką? - Wypaliła ni stąd ni zowąd. Miała rzucić na dobre, ale jakoś tak wyszło...
Kyodai wzruszyła ramionami po czym sięgnęła do kieszeni i wyjęła prawie ukończoną paczkę.
- Bierzcie i palcie z tego wszyscy.
Katyusha od razu wzięła papierosa w zęby, z kieszeni wyciągając metalową zapalniczkę. Model przypominał tą z przed dwóch wieków, gdy były na benzynę.
- Jest zakaz palenia? Czy możemy wbijać? -
- Myślę, że możemy. Henry i tak zawsze jara w środku. Wyszłam bo mi duszno. - wyjaśniła dziewczyna. - A skoro już gadamy o facetach, to którego wolisz? - spytała zarzucając Nikicie rękę przez szyję. - Joky czy Bob? - w jej oczach momentalnie pojawił się wścibski połysk.
Nikita zaczęła bawić się włosami. - Wiesz... Joky jest na swój sposób słodki. Ale jak zobaczyłam pierwszy raz Boba to nie mogłam oderwać od niego wzroku. - Zaśmiała się nerwowo, gładząc sie po tyle głowy.
- Tch...hahaha! - Kai wybuchła gromkim śmiechem gdy tylko usłyszała komentarz Nikki. - Poważnie!? Byłam pewna, że rzucisz czymś w stylu "wolę prawdziwych mężczyzn", byłam pewna, że lecisz na Devila! - wyznała Rosjance. - Jak cię tak bardzo Bob ciekawi, to ostatnio traktują go jak Kyodai. Tyle twojego. - ucieszona zaczęła gonić w stronę drzwi.
- Devil to mój ojciec, jak można lecieć na ojca? W sumie dopóki nie wiedziałam... uh.. nie ważne! - Machnęła ręką, z zawstydzonym uśmiechem.
Dziewczyny szybko dostały się do budynku i pojechały windą na szczyt.
Faktycznie większość znajomych już był na miejscu z wyjątkiem Oyabuna, Aurory i Onijina. Choć niekoniecznie z tym trzecim aż tyle się zadawała mimo że był teraz współwłaścicielem CyberCorp zaraz obok jej matki.
- Ohayoo - krzyknęła cała grupa unosząc miseczki z sake na toast. Większość co prawda zajęta była sobą nawzajem.
- Ohayo. - Odmachała większości, szukając miejsca do usadowienia się, najlepiej blisko znanych jej twarzy.
Kai szybko wyrwała Nikicie torbę z ręki po czym rozlała do kieliszków jedną z wódek, szczerząc się pod nosem. Gdy Rosjanka przyglądała się kobiecie która wyraźnie coś knuła, ta podbiegła do Boba, złapała go za nadgarstek i rzuciła go naprzeciw Nikity.
- Uśmiech chłopie, Nikita ma cieczkę na Boba! - wrzasnęła głośno po czym podała parze kieliszki w tle śmiechów zebranych.
- E.. y... to nie tak. - Uśmiechała się nerwowo spoglądając na wszystkich. Z zaciśniętymi zębami w uśmiechu, lecz nutką złości szepnęła do Kai. - *Spasiba Mudak* - Kompletnie nie wiedziała co zrobić, więc pociągnęła szybko z kieliszka. Ale ją załatwiła...
Jokyoku zaśmiał się głośno w rogu sali. - Kai, przestań ludzi w huja robić. - poprosił gdy Bob nerwowo poprawiał krawat naprzeciw Nikity. - To pewnie tylko żarty, co? - uśmiechnął się elegancko pełen spokoju.
Z ust Nikity wydobywały się dziwne pół słowa, jakby chciała coś powiedzieć, tylko w ostatnim momencie się powtrzymywała. - Eheh... to nie tak że, ym. Znaczy. - Kravchenko zaczęła rumienić się coraz bardziej. - M-mmoże kieliszka? - Rzekła szybko, uśmiechając się głupio.
Duża siostra Kai pojawiła się jak na wołanie. Wyrwała kieliszek z ręki Nikity, uzupełniła go trunkiem, podała ogłupiałemu Bobowi a półpełną butelkę wcisnęła w rękę Niki.
Zaraz po tym z szerokim uśmiechem sobie poszła. Wydawało się, że cała zbieranina powstrzymuje się od śmiechu.
Nikita spojrzała po wszystkich, jej twarz niemal zaczęła zlewać się z kolorem jej płaszczyka. Poczęła nalewać trunek Bob’owi, aż szyjka zaczęła dziwnie dzwonić. Spowodowane to było drżeniem rączek Katyushy. - *Zdrovie!* - Wzruszyła ramionami, po czym zaczęła doić wódkę, prosto z butelki. Brała duże łyki jakby to była woda. Musiała się upić i to szybko...
Bob napił się niepewny tego co ma robić. - Co ostatnio porabiasz? - spytał jak gdyby nigdy nic, aby czymś uspokoić ciszę. Był prostym człowiekiem postawionym w absurdalnej sytuacji. Co miał robić?
Gdy odessała się od butelki, spojrzała na Boba. - Swoją firmą ochroniarską... jednoosobową. - Wzruszyła ramionami, nieco uspokoiona. - Zresztą, sam byłeś klientem! - Zaśmiała sie, przysłaniając usta dlonią.
- Coś w tym jest. - spostrzegł po czym przeżegnał się.
Ogromne łapska nagle poklepały obydwu po plecach. Uśmiechnięta twarz Blue Devila znalazła się między Nikitą a Bobem.
- Jak dobrze słyszeć, że mój kwiatek w końcu się rozwija. - skomentował ojciec spoglądając to na pana, to na panią.
- Oh, cześć *Papa*. - Nieco zaskoczona, nagłym pojawieniem się Ojca. Jej twarz nabrała nieco podejrzliwy grymas. - Co rozumiesz przez rozwija? - Uniosła brew, i tak wiedząc o co chodzi Blue.
- Oooh, nic wielkiego. - skomentował z uśmiechem. - Jak ci się ostatnio powodzi, Bob?
Mężczyzna uśmiechnął się co wyglądało dość sztucznie. Oczywiście, że nie był pewny siebie. Dyskutował z chodzącą apokalipsą. - Całkiem dobrze, mamy nawet nowe poszlaki Charlotte...
Mało się nie udławiła kieliszkiem wódki, który wciągała jeden za drugim. Ktoś w sali musiał ją posądzić o alkoholizm.
- Charlotte? - Uniosła brwi. - Kim ona jest? - Spojrzała to na Blue to na Boba.
Blue wyraźnie również nieświadomy z uniesioną brwią zaczął przyglądać się Bobowi. - To za kim się uganiasz?
Mężczyzna poprawił okulary, napił się wódki po czym odważył ponownie odezwać. - Jest to uczennica Kuro Butta...obiecaliśmy odnaleźć ją jeżeli wesprze nas podczas turnieju...ostatnio odkryliśmy, że jest powiązana z magiem... - zaczął się wyplątywać mając nadzieję, że wszyscy pojmą iż mówi o pracy.
- Magiem?! Pff.. zresztą po gównach jakie widziałam nic nie powinno mnie już dziwić. - Wzruszyła ramionami, nakładając sobie przekąski na talerzyk. Dużo przekąsek. Z prawie wypchanymi ustami po brzegi zapytała.
- Ghdzie jhest? Chęchtnie pomoghę - Przepiła pokarm kieliszkiem wódki. Czy ten trunek w ogóle na nią działa?
- Najpewniej tam gdzie mag. Innymi słowy nie mamy pojęcia. - odpowiedział Bob obserwując Rosjankę. - Wedle naszych badań wynika, że to mag stworzył mantikorę.
Wypowiedź to przerwał nagły gromki śmiech.
Gdy grupa spojrzała co się dzieje, dojrzała Kai siedzącą naprzeciw Jokyoku i Banga. Dwójka w pełni rozbawiona zalewała kieliszek chłopaka za każdym razem gdy ten ledwo odchylił się od jego ust. Japończyk sobie nie szczędził.
Oblizując palce, Nikki przemówiła.
- Czyli nic nie wiecie. Bez urazy. - Puściła oczko Bob’owi, po czym mimowolnie spojrzała w stronę Jokyoku. Na ten widok parsknęła śmiechem.
- Byłabyś nieco bardziej otwarta, Nikki. Jakieś większe plany, konkretniejsze wydarzenia? - spytał Blue krzyżując dłonie. - Czy tak nic, po prostu? Dołączasz do smoków i Yakuzy czy może masz zamiar spędzić całe życie w sierocińcu?
- Zamknę w cholerę, swoją “firmę” i chyba dołączę się do naszych uroczych przyjaciół. Swoją drogą Tatku, zajrzał byś tam czasem, pokazał dzieciakom parę sztuczek. Poza tym, masz tam paru swoich fanów. - Wyszczerzyła się z rumieńcem, wskazującym na to że wódka, zaczyna działać... w końcu.
W tym momencie hałas imprezy przerwał dźwięk alarmu. Wszyscy spojrzeli na zegarek, który wskazywał północ. To był ten moment na który czekali. Ruszyli razem do okien aby zobaczyć pierwsze firewerki i zacząć świętować nadejście roku dwa tysiące dwieście dwudziestego drugiego.

00:00
CyberCore Corporation
Biuro główne


- Myślałam, że drzwi są zamknięte a ty siedzisz w włoszech. - burknęła Aurora odwracając obrotowe krzesło sprzed panelu komputera.
- Nie dość, że zamykasz przedemną drzwi to jeszcze chciałbyś mnie w drugiej części świata. - odburknął Oyabun podnosząc butelkę szampana. - Co powiesz na jednego?
- Yoki...
Mężczyzna uśmiechnął się po czym oparł o komputer i otworzył butelkę ręką, aby zaciągnąć się z gwinta.
- Manier to ci ubyło. - skomentowała kobieta gdy podał jej butelkę.
- Yakuza nauczyła mnie odrobiny wolności.
Aurora uśmiechnęła się. - Jak myślisz, co nas czeka w nowym roku?
- Oby coś dobrego. Najlepiej jakieś zmiany. Dużo zmian. W końcu jesteśmy poza linią błędu.

00:00
CyberCore Corporation
Piwnice

Gargulec spokojnie przechadzał się korytarzem, targając swoją kosę po ziemi. Zdecydowanie było to przyjemne uczucie po latach spędzonych w konspekcie. Nawet jeżeli nie mógł pokazywać swojej twarzy dzieciom, bo się go bały.
Gdy tylko stanął naprzeciw olbrzymich metalowych drzwi z zastanowieniem zaczął szukać jakiejś klamki. - Hmm... - nie znalazł żadnej oczywiście. Szczęśliwie drzwi otworzyły się same, dzięki jakiejś dziewczynie która migiem zeszła na bok.
- Ludzie to płochliwe stworzenia. - stwierdził przechodząc przez drzwi. Jakkolwiek jednak mężczyzna którego za nimi zobaczył nie wyglądał na równie rozweselonego.

FIN
 
Fiath jest offline