Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2013, 13:51   #43
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Nareszcie udało im się dostać do Mogadiszu. Idąc wąskimi uliczkami przedmieść, a w zasadzie slumsów Wig zastanawiał się, czy warto było przebijać się z tej strony. Ich zleceniodawcy naprawdę mogli się postarać o lepszy kontakt.
Peter przyłapał się na tym, że zaczyna marudzić niczym …
- Jeanne. Pomóc Pani nieść walizkę? – spytał uprzejmie, acz cicho.
Właśnie przechodzili przez miejscowy bazar niemiłosiernie ubrudzony odpadkami.
Na szczęście mieli niedaleko. LuQman zaprowadził ich do kolejnej kryjówki, tym razem bez obsługi, do której mógłby strzelać.

Pomieszczenie było bez okien i wyjścia ewakuacyjnego. Do kompletnego obrazu pułapki brakowało tylko kawałka sera na podłodze.
LuQman zaproponował, by tu zostali, a on sobie wyjdzie na górę. No tego już było Wigowi za wiele.
- Niestety mój czarny przyjacielu, ale chyba wyrażę opinię nas wszystkich, że musimy w stosunku do ciebie zachować zasadę ograniczonego zaufania. Nie licz na to, że zostaniesz na górze sam, bądź że w ogóle będziesz spał na górze. - stwierdził Wig, któremu ani trochę nie podobała się ta nowa “pułapka”.
- Całkowicie się zgadzam ze zdaniem Petera, po za tym już i tak jesteśmy osiemnaście godzin w plecy, bo od tylu powinniśmy być w tym miejscu gdyby organizacja przeprawy okazała się nieco lepsza - dodała Valerie spoglądając znacząco na przewodnika - Nie mam ochoty dalej marnować czasu. Tym bardziej, że zdążyłam się wyspać, a w nocy mogę poruszać się po mieście bez większego ryzyka. Musimy się zastanowić od czego zacząć poszukiwania.
- Można zacząć od prześledzenia drogi monacytu. To rzadki związek. Jego niewielki pokłady są w okolicy. - Stwierdziła Øksendal nie patrząc na swoich rozmówców. Bardziej interesowało ją co to schronienie mogło im zaoferować. A że niewiele mogło zaoferować, to już inna sprawa. Chociaż nie napawała optymizmem pani doktor, co byłoby widoczne na jej twarzy, gdyby stała przodem do całego towarzystwa.
- To raczej zadanie dla Blue. Jeśli nie świeci w ciemności nie wielkiej szansy że na nie wpadnę. - Powiedziała Shade śmiertelnie poważnym tonem.
- To raczej nie mój problem już. - Jeanne przerzuciła swe spojrzenie na to co miało być łóżkami.
- Wiemy, że zakłócenia nie wystąpiły w tej dzielnicy, tylko w dzielnicy arabskiej. - stwierdził Fox. - Logicznym posunięciem będzie zbadanie tego, jak wygląda kwestia przejścia do miejsca, które nas naprawdę interesuje. Cała reszta to tak naprawdę tylko gra wstępna. Zgadzam się, że nie ma sensu bezczynnie czekać, ale też nie musimy się ograniczać do wykonywania tylko jednej czynności jednocześnie. Kryjówki może pilnować pojedyncza osoba, w sensie - jedna z naszej czwórki. Inni mogą działać w terenie.
- Przy okazji - Raver zwrócił się do przewodnika - jest tu ktoś, kto może nam zaoferować jakieś cenne informacje? Zakładam, że wiesz, co się z czym je w tym rejonie. W końcu podobno z Czerwonymi nieźle się dogadujesz.
Ghedi oburzył się wyraźnie słowami Wiga.
- Jestem tutejszy! Znają mnie! Jak mnie tam nie będzie, to ktoś może pytać. Nie mogę znikać pod ziemią!

Ręce znów mu zaczęły delikatnie bardziej drżeć.
- Znam w mieście ludzi. Mogę Spróbować załatwić lepsze przepustki. Skontaktować z innymi. Znam mężczyznę, który ma kontakty w innych strefach. Wszystko to w dzień. Teraz godzina policyjna.
Shade skinęła głową:
- W takim razie będziesz po prostu cały czas miał gościa. Wychodzić też będziesz tylko w towarzystwie. Będziesz się musiał przyzwyczaić do naszego oddechu na swoim karku. A godziną policyjną się nie martw. To moje zmartwienie.
Pani biolog zabrała się za rozpakowywanie jednej z walizek ze sprzętem, który wcześniej targali najemnicy, a w której było laboratorium. Kiedy już rozłożyła cały sprzęt westchnęła głęboko.
- Brak profesjonalizmu. - Mruknęła do siebie.
- Proszę się nie martwić jeśli Pani coś się nie uda. Nikomu nie powiemy. - zapewnił Wig słodkim tonem.

Wig nie zamierzał podobnie jak inni siedzieć bezczynnie w miejscu. Postanowił iść za ciosem i pójść na rekonesans po okolicy, jednak w przeciwieństwie do kompanów chciał udać się w stronę wybrzeża. Nie miał zamiaru zgrywać bohatera. W razie większych trudności chciał się wycofać. Przy okazji rozejrzałby się za jakąś inną kryjówką.
 
Tom Atos jest offline