Skrzydło delikatnie pukął Cichego w bark wskazując głową na wnękę obok zamurowanych drzwi. Może i nie była duża, ale, cholera, była. - Co o tym myślisz? - szepnął cicho zastanawiając się nad udaniem się tam, latarką pokierował gdzie indziej, żeby robotnicy i strażnicy nie zauważyli wnęki. Tego tylko im brakowało. - Ja ich zagadam, ty wbijaj się do środka... partnerze.
Cichy nic nie odpowiedział. Podszedł tylko do ściany tunelu i zaczął uważnie przyglądać się zamurowanemu wejściu. Tak, słyszał o podobnych rzeczach - o miejscach w metrze, które zostały dawno zapomniane, o stacjach i tunelach, których nie było na żadnych planach. Czy to było jedno z takich miejsc?
Skrzydło podszedł do robotników tak by patrząc na niego nie widzieli wnęki, ani Cichego. - Co słychać koledzy? - zagadał ze swoim typowym uśmiechem - Ten dzień mnie zabija, myślałem że ten upał mnie wykończy dzisiaj - mówił wyciągając butelkę wody i pociągając z niej łyk - Łyczka? - zapytał podając pierwszemu z boku.
Robotnicy popatrzyli na niego wyraźnie ździwieni. Jeden z nich otarł rękawem pomarańczowego kombinezonu czoło i westhnął głośno.
-Ano, gorąc dziś. Zero przeciągu w tunelach, aż dziwne. A acan czego chce? My tu uczciwie pracujem, bo co robić mamy.
- Pogadać, wędruje od dłuższego czasu i nogi mi w dupę włażą, a tej to już nie ma czego szukać na centrum. Ponoć jeden z korytarzy na Emirat bliski zawałowi, prawdę to mówią? - zapytał pociągając jeszcze łyk z butelki
-Ano, prawda panocku - powiedział robotnik wyciągajac rękę po butelkę. - Saletrzaki robią co mogą, boć to jedna z dobrych i zdatnych tras karawanowych, ale co poradzisz... Musiało coś tam na powierzchni rąbnąć i jakieś wstrząsy wtórne... E, nie znam się. Do szkoły już dawno nie chodzę, to i żem zapomniał. Z resztą mamy zmartwienia bliżej nas...
- Bliżej nas? Co się stało, chyba nie kolejny móżdźak co tam na pięterku siedzi coś znowu wysadził... - powiedział podając butelkę - …ostatnio myślałem że się sufit zawali jak coś tam mieszali. A o powierzchni nie ma co mówić... same problemy. Mi tu dobrze w metrze.
-A, acan... Boś Ty z góry niewiele pamiętasz, a? Widział Ty kiedy samochód jeżdżący na oczy, a? A ja tak... I teraz żal jakoś tak na duszy... W domu wódka, żytniówka, prosto z RNP leży. Wrócę, to chyba z chłopakami te smutki obleję. Idź acan, my tu jeszcze robote do skończenia mamy. Do szczęśliwego zobaczenia w innym życiu...
Starszy robotnik odwrócił się i ruszył w stronę konstrukcji. Młodsi jeszcze patrzyli na Skrzydło, ale czując na sobie wzrok starego też powoli zabierali się do swoich zajęć. |