Wernhar przeklinał po stokroć deszcz oraz fatalne położenie w jakim się znaleźli. Trzy dni drogi z towarzyszami denerwowały go niemiłosiernie. Nie rozmawiał z nikim trzymał się bardziej z boku pogrążając w ponurych myślach. Jednak kiedy z pobliskich krzaków wyleciały strzały dotkliwie raniąc jednego z towarzyszy podróży. Wernhar zadziałał instynktownie padł na ziemię i rozglądał się wypatrując przeciwników. Niestety nikogo nie zauważył. Jego ubranie przemokło całe, Kat leżał w błocie starając się opanować strach, który zaciskał się niczym pętla na szyi skazańca. Kat zdławił jednak strach, zanim zdołał go całkowicie opętać i odebrać wolę przetrwania.
Podczołgał się do rannego długouchego.
- Gadaj co z nim ?. Widzisz gdzieś jakieś schronienie jesteśmy wystawieni.- Powiedział do elfki. Kat ledwo widział na oczy. Deszcz, który zmywał błoto z jego włosów i twarzy znacznie utrudniał widzenie. Mężczyzna przetarł twarz rękawem płaszcza. Poprawiło to trochę jego widoczność.
Ostatnio edytowane przez Aves : 24-05-2013 o 23:25.
|