Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2013, 23:52   #32
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
- Nie strasz chłopca panie Klausie. - Powiedziała dziewczyna spoglądając spokojnie na mężczyznę i nadal nie opuszczając dłoni z pieniędzmi. - Może jednak się zastanowisz nad moją propozycją? - Ponownie spojrzała na dzieciaka. - Też chciałabym poznać człowieka w kapturze.
W odpowiedzi chłopak obrzucił ją tylko wściekłym spojrzeniem. Szlachcianka westchnęła, wrzuciła z powrotem drobne do kieszeni i pokiwała głową mówiąc łagodnie:
- Skoro nie masz ochoty rozmawiać z nami, niedługo przyjdzie straż więc oddamy im ciebie na rozmowę z kapitanem Baefaustem. Jego też może zainteresować człowiek w kapturze, który ma ochotę przejąć władzę w mieście, w którym pilnuje porządku. Myślę, że kapitan może znać ciekawe sposoby, by skłonić do mówienia.
- Ale ja nic nie wiem, przecież mówię! Nikomu nic nie zrobiłem! Dajcie mi spokój!
- chłopak był jednocześnie zły jak i przestraszony.
- Mówisz, że znasz człowieka w kapturze, który chce przejąć władzę. Grozisz nam jego osobą. Wiesz, że grożenie komuś to także forma przestępstwa? Po za tym nie zapominajmy, ze zostałeś przyłapany na kradzieży. - Dziewczyna nadal nie zmieniła swojego spokojnego tonu. - Więc może zamiast rzucać groźbami opowiesz nam o tym człowieku? Kim jest? Gdzie można go spotkać?
- Chyba kpisz! Wyglądasz jak dziwadło i zupełnie nic nie wiesz! To wy mi grozicie!
- chłopak nie zmienił wyrazu twarzy. - A nikomu nic nie powiem! Nie wiem jak się nazywa, ani gdzie go spotkać. A jakbym wiedział, to i tak nici z mówienia! Wolę żyć.

Klaus uśmiechnął się widząc postawę młodego. Bruzdy które pojawiły się na jego czole świadczyły o tym, że intensywnie o czymś myśli lub wspomina. Obrzucił raz jeszcze, spojrzeniem Irminę w którym nie było śladu po wcześniejszym gniewie. Chwilę później ponownie przemówił do chłopaka, jednocześnie płasko ułożoną dłonią dając kolejną komendę Rexowi - nakazując mu leżeć.
- W porządku, przynajmniej umiesz trzymać język na kłódkę kiedy trzeba. - Uśmiechnął się ponownie - Gdybyś coś widział lub słyszał o tych zaginięciach daj znać, jak już panienka mówiła. - Dłonią wskazał Irminę po czym dodał - Płacimy srebrem za istotne informacje. A teraz zmykaj zanim zmienię zdanie. - Klaus kucnął i trzymał rękę na psie, tak aby powstrzymać go gdyby jednak zareagował na nagły ruch młodzieńca, który nie czekał na dalszą zachętę. Rzucił niepewne spojrzenie na Rexa, a potem na Tresera, jak gdyby upewniając się czy naprawdę pozwalają mu odejść, a chwilę później zmiatał tak, że wzbijał tumany kurzu za sobą.

Treser chwilę później był już przy ciele, wskazał je Rexowi i rzucił krótko - Rex szukaj, szukaj.
Pies przez chwilę utrzymywał trop, kierując się ku nabrzeżu. Potem na jakiś czas stracił, aby znów złapać. Trwało to całkiem długo i trzeba było kilka razy podkładać pod nos zwierzęcia coś należącego do martwego, by ten wreszcie dotarł do "Czystej Świni", szczekając w kierunku drzwi.

***


Gdy chłopak odbiegł, a Klaus ruszył w ślad za psem, Irmina przysunęła się bliżej swojego ochroniarza:
- Hans znałeś go? - Zapytała cicho wskazując na leżącego na ziemi trupa.
Hans wzruszył ramionami.
- Każdy go zna. Młody gadał o nim prawdę.
Popatrzyła uważnie na mężczyznę:
- Pracowałeś kiedyś dla niego?
Pokręcił przecząco głową.
Uśmiechnęła się. Ta jego małomówność była niesamowita.
- A tobie jak się wydaje? Te rany to porachunki gangów czy raczej coś innego?
Wzruszył ramionami.
Powtórzyła jego gest:
- Nie masz zdania na ten temat? Ludzie zazwyczaj mają swoje opinie.
- Nie płacą mi za opinie.
- Hmmm...
- Dziewczyna zmierzyła go uważnym spojrzeniem - Może w takim razie byłbyś zainteresowany by pomóc mi w tym śledztwie? Mogę ci oddać tę część pieniędzy, które dostałabym za rozwiązanie sprawy z nagrody od kapitana.
Popatrzył na nią dziwnie, a potem ponownie wzruszył ramionami.
- Mam wystarczająco roboty.
- Taaak?
- Zaskoczył ją tą odpowiedzią. Najemnicy zazwyczaj nie przepuszczali okazji do zarobienia pieniędzy. - Ciekawe co teraz robisz po za chodzeniem za mną i obserwowaniem tego co się dzieje?
- To mi całkiem wystarcza. Taką pannę jak ty potrafią skrzywdzić nawet nieruchome drzwi.

Mówił wszystko poważnym, cichym głosem.
- Chyba nie jest tak źle, mam już prawie siedemnaście lat, nadal żyję i nie brakuje mi żadnej kończyny. - Powiedziała równie poważnie. Nie była pewna czy powinna się roześmiać czy też oburzyć na taką odpowiedź. Ponieważ Hans nie wygłosił na jej słowa żadnego komentarza, dała sobie spokój z dalszym przepytywaniem. Ten mężczyzna był strasznie twardogłowy.

***


W tym momencie odezwał się do niej ponownie pan Rigel tym razem nieco przyjemniejszym tonem i zaproponował przepytanie kilku osób w karczmie. Słysząc jego słowa Irmina zastanowiła się, a potem powiedziała:
- Nikt z magów należących do altdorfskich Kolegiów nie nosi czarnego kapelusza, ale podejrzewam do jakiego bractwa może należeć kobieta o której mówisz i nie jestem pewna czy mam ochotę się z nią spotykać.
Ekhart wyczuł w głosie Irminy pewne napięcie.
- Jeśli ta kobieta może być niebezpieczna, to tym bardziej powinniśmy ją wybadać. Masz zdaje się jakieś pojęcie o niej, a my żadnego. Kto lepiej z nią porozmawia i będzie wiedział o co pytać, jak nie Ty? Po za tym masz ochronę. - Stwierdził, choć nie był pewien czy Irmina obawia się o własne bezpieczeństwo. Może kierowała się zwykłą niechęcią?
Dziewczyna pokręciła głową:
- Najprawdopodobniej ta kobieta jest łowcą czarownic. Oni nie lubią magów, a my nie przepadamy za łowcami, ale należę do oficjalnej szkoły magii więc w zasadzie nic nie powinno mi z jej strony grozić. Bywa jednak różnie, niektórzy są prawdziwymi fanatykami.
Ekhart stropił się. Miał powody by nie lubić osób tej profesji.
- O tym nie pomyślałem. Ciekawe co ją tu sprowadza? Może miała jakieś zgłoszenie? To by nam trochę skomplikowało sprawę. W razie czego mamy glejt i... miecze.
- Jednak myślę, że będzie lepiej jeśli porozmawia z nią ktoś inny, może Hanna? Zostaniemy tutaj z Hansem i poczekamy na straż i kapłana. Ktoś powinien zaczekać
– powiedziała, widząc że wszyscy powoli się rozchodzą. – Poza tym chciałabym usłyszeć co powie kapłan.
 
Eleanor jest offline