AT-12.
Ta nazwa nic a nic Harry'emu nie mówiła. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że jest to jakiś bunkier, ale gdzie on mógł być? Teoretycznie przynajmniej w "ich" grupie bunkrów powinny się znaleźć numery od sześć do dziesięć, a dwunastka mogła sobie leżeć nie wiadomo jak daleko.
No i oni sami mieli własne problemy - stado miłych i sympatycznych futrzaków, być może jadowitych, okupujących ładny kawałek bunkra.
- Słuchajcie, okażmy chwilowo nieco altruizmu - zaproponował. - Uzbroimy się po zęby, zabierzemy jakieś łopaty, ładunki wybuchowe i pójdziemy poszukać tego bunkra. Może uda się nam im pomóc.
A wtedy oni pomogą nam, dodał w myślach.
- Naszymi małpiatkami zajmiemy się za parę godzin - dodał. |