Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2013, 14:33   #32
Mrsanczo
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
Co proponujecie? - zagadnął Dimitrij.

Niestety dla Sanchez był przyzwyczajony do omijania retorycznych pytań. I tak było wiadome, że w krytycznych sytuacjach Meksykanin woli siedzieć cicho i się nie wychylać.

***

Tak samo było i tym razem. Zastanowił się nad swoim położeniem, było względnie stabilne, potem nad tym czy koledzy ze statku mogą mu powiedzieć coś czego sam nie wiedział. Zapewne mogli i chcieli, ale Sanchez nie miał ochoty i chęci ich słuchać. Znalazł przycisk na skafandrze odpowiadający za komunikację. „Tak... to jest cisza” - stwierdził w chwili odnalezienia przycisku – "teraz mogę wymyślić coś na spokojnie... hym..." - rozmyślał człowiek z wiecznie przyklejonym uśmiechem na twarzy. Nastałą zupełna cisza i przytakiwanie na spojrzenia załogi. Ogromna do tego stopnia, że nie dało się jej początkowo odczuć. Uwielbiał ten stan. Zupełna cisza nie uspokajała go jednak. Niechęć do słuchania wywodów na temat jak bardzo są w dupie raczej nie pomagała by mu się uspokoić, lecz i nie słyszenie ich nie poprawiało nastroju. Wiedział, że to nie najlepsze posunięcie, lecz jedyne odpowiednie do tej sytuacji.

***

To pomieszczenie wygląda co najmniej złowrogo. Złowrogo to zbyt słabe określenie. Tutaj jest jak w więzieniu. Wszystkie wyjścia odcięte. Możliwości miał tylko dwie lecz tylko jedna była tą dobrą. Pójdzie tam gdzie reszta drużyny zadecyduje.

Nie tyle co przeszedł lecz staranował go niepokój. „Co jeśli tutaj są obcy, kto inny mógł robić coś tak okropnego” - taran niepokoju go nie opuszczał - „jeśli doszukiwać się tutaj jakichkolwiek logicznych wyjaśnień to nie u mnie” - myślał nad tym co się dzieje i jaki skutek to może przynieść. Roztrzęsiony próbował usunąć się z widoku. Oddech znów mu przyśpieszył a łza sprawiały, że jego ciemne oczy przepełniły się krwawymi żyłkami. Nie czuł się dobrze w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu. Oczywiste było, że nie jest jakkolwiek odważny. Takie chwile miewał kiedyś i myślał, że potrafi tego unikać. Niestety nikomu nie uda się zwieść tego co sam czuje. Krótki wdech i wydech nie pomógł. Jeszcze raz zaciągnął powietrze. Czuł, że rozum mu się rozjaśnia. Poza uspokojeniem chciał posłuchać co mają do powiedzenia znajomi. „Gdzie ten jebany przycisk” - rzucił niedbale - „Kur...de” - odnalazł palcem przycisk na skafandrze. Dźwięk dotarł jakby z oddali wprost do jego uszu.

***

Bambus, co do kurwy nędzy z tymi drzwiami? - Mówił co najmniej zdenerwowany Rosjanin. - Yyy – jąkał Bambus jakby jeszcze w szoku, że kogoś słyszy – tych drzwi... raczej nie otworzymy yyy materiałami wybuchowymi i ten... – stuknął ostentacyjnie w nie pięścią – odradzam ten pomysł – wziął głęboki wdech – choć możemy spróbować... - dodał trochę bardziej entuzjastycznie. Wizja wybuchu znaleziska powoli wygrywałą ze strachem.
 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Mrsanczo : 31-05-2013 o 23:37.
Mrsanczo jest offline