Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2013, 22:53   #185
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Początkowa ostrożność zmieniała się w rutynę. Mimo rozglądania się dookoła podczas każdego niemalże kroku, łowcy nie byli w stanie dostrzec ani śladu nowego zagrożenia. Po kilku godzinach wędrówki, nawet Kazama Sogetsu przestał nerwowo rozglądać dookoła, opierając dłoń na rękojeści dłoni.
Choć widać było rozczarowanie na jego obliczu. Wczorajsza walka zaostrzyła jedynie apetyt i brak kolejnego nienaturalnego przeciwnika sprawiał mu rozczarowanie.
Im dłużej szli do przełęczy tym wspomnienia wczorajszej nocy blakły.


I dość malownicza droga skłaniała ku bardziej pozytywnym myślom.


Nawet Leiko przyłapała się na chwilach rozmarzenia. To było jednak piękne miejsce. Idealne by być prowadzoną przez jej osobistego tygrysa do jednej z jego samotni. To było idealne miejsce na przekomarzanie się z kogucikiem i podbudowywanie jego ego, lub też... prowokowanie młodego Yasuro do śmielszych kroków. Już raz niemal obudziła mężczyznę w tym młodzieńcu... I być może warto, było kiedyś dokończyć tego dzieła, ne?

Obecnie jednak nie było przy łowczyni żadnego z nich. No, może poza Kojiro czającym się gdzieś w okolicy. Jej osobisty tygrys wszak obiecał być blisko niej. Czekać na jej znak, na upuszczoną przypadkiem tasiemkę. Lecz tej Maruiken nie zamierzała się pozbywać jej zbyt pochopnie. Ten drobny skrawek materiału, okazał się być dobrą bronią przeciw koszmarom sennym.

Byli jednak inni łowcy. Dwaj z nich nie mogli być brani pod uwagę: Sogetsu ze swym fanatycznym podejściem do łowów i Kohen... cóż, z powodu magii, także. Kasan był niebezpieczny. Tak twierdził Kojiro, a i Yasuro przy całej swej lojalności do swego klanu, był nieufny wobec niego.
Mnich z którym nie można było się dogadać.
No i młody Yoru. Naiwny chłopiec, który jeszcze nie odkrył pewnych uroków dorosłości.
Oraz jego przeciwieństwo, nieco rubaszny i nieokrzesany, Kunashi Marasaki. Niewątpliwy koneser kobiecych wdzięków.

Przyjacielski charakter łowcy w połączeniu z jego figlarnymi wypowiedziami, sprawiały że wydawał się niegroźny i misiowaty. Ale czy był taki naprawdę, zerkając na niego Leiko miała wątpliwość. Ów pocieszny Kuma mógł się okazać sprawnym drapieżnikiem także na polu miłości.
Tym groźniejszym, że owego niedźwiedzia trudno wszak było podejrzewać o zwinność i szybkość. Było to naiwne myślenie... Leiko dobrze wiedziała, że rozjuszony niedźwiedź jest szybkim i zwinnym przeciwnikiem. Także i Kunashi mógł się okazać skutecznym uwodzicielem.
I... być może nawet już raz odsłonił oblicze. Czyż nie przygruchał sobie śliczniutkiej wieśniaczki, która opiekowała się nim jak mężem za dnia? I być może umilała mu nocne godziny.
O tak, Kumy nie należało lekceważyć, także jeśli chodzi o flirt.
Zresztą nawet i teraz przyłapywała jego spojrzenia, na krągłościach swego kimona.


***

Z czasem krajobraz stawał się mniej urokliwy, las ustępował miejsca krzewom i krzewinkom. A potem nielicznym trawom. Dolina przeciskająca się zakrętami pomiędzy dwiema górami, wijąc się jak wąż. Nieduży strumyk przepływał przez jej środek. Było jeszcze za wcześnie, by śniegi zasiliły strumyk zmieniając go w wartką rzekę.
Kasan prowadził wędrowców wzdłuż niego, a chłód bijący od cieku wodnego był przyjemny, gdy słońce osiągnęło zenit na nieboskłonie.
Hirami jednak nie pozwolił się zatrzymać, szukając wygodnego miejsca na wspólny posiłek. I wtedy... łowczyni coś poczuła.
Ganriki … ciało zadrżało w przestrachu. To był silny impuls, a jego źródło, dostrzegła wśród skał znajdujących się przed nimi. Coś ich obserwowało zza zakrętu rzeki.



Oni... Siwowłosy potwór z jednym niesymetrycznym rogiem i paszczą pełną kłów. Czerwona skóra.
I nienawiść w spojrzeniu. Tyle dostrzegła, zanim zdołała zawołać innych.
Bestia jednak znikła chowając się za skałami. Ganriki momentalnie osłabło. Dostrzeżona bestia pewnie rzuciła się do pospiesznie ucieczki. Czym była? Skąd tu przybyła ? Czemu ich obserwowała?
Leiko nie była pewna, czy chciała znać odpowiedzi na te pytania.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 28-05-2013 o 23:03. Powód: poprawki
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem