Trupy padały jeden po drugim. Bandyci wyraźnie byli zaskoczeni aż tak kiepskim dla nich obrotem spraw. Szef bandy nie mógł się cały czas pozbierać po ataku szermierza i tak jak jego kompan otumaniony obuchem krasnoluda starali się tylko jakoś bronić. Ostatni z ocalałych zbirów ratował się jeszcze próbując ustrzelić najniższego z podróżników, jednak jego celność pozostawiała wiele do życzenia. Wyglądało na to, że dni łotrów były policzone.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |