Max zaklął.
W cholernym deszczu nie widział żadnego z bandytów, kryjących się chytrze po krzakach.
Zdało mu się, że widzi jakiś ruch w zaroślach. Wycelował, strzelił... i guzik. Z pętelką.
Stuk wbijającej się w pień strzały świadczył o tym, że żaden bandyta nie oberwał.
Oby inni mieli więcej szczęścia, pomyślał. |