Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2013, 16:57   #22
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Taar był ciekaw, czy po rewelacjach Gallawaya ktoś się wycofa. Wieści nie były najlepsze, ale na Północy zdarzało się wiele ciekawych przypadków i, przynajmniej w większości, wszystkie dawało się wyjaśnić. Termalaine mogło zostać zasypane śniegiem po dachy najwyższych budynków, Jezebell mogła skręcić nogę lub załapać się na grypę, a wysłanym zwiadowcom mogło się przytrafić milion różnych rzeczy. Zobaczy się.

Nie czekając, aż ruszą się pozostali zszedł na dół. Ilość pokojów, jakimi dysponowała “Wdowa”, była ograniczona i chociaż podróżnych raczej zbyt wielu w Targos nie było, to lepiej było załatwić sobie zawczasu jakieś lokum, niż spać na podłodze we wspólnej sali.

Tak jak zapowiadał, nie uczestniczył zbyt długo w wieczorku zapoznawczym.
Przed północą znalazł się w swoim pokoju. w towarzystwie Arine, która również nie miała próbować przepić krasnoluda.

***

Noc minęła spokojnie. Nawet niezbyt pomyślne informacje, przekazane przez Gallawaya, nie zakłóciły Taarowi snu. Arine nie chrapała, nie mówiła przez sen i była, ogólnie biorąc, idealną współlokatorą... prócz tego, że się uparła, by spać na materacu, zamiast pozwolić na to Taarowi. "Skoro już pakuję ci się do pokoju, to chociaż wyśpij się spokojnie." Jako że Arine była wyjątkowo uparta i nie dało się w żaden sposób wpłynąć na zmianę jej nastawienia, Taar ustąpił. Jako gospodarz zobowiązany był do ustąpienia.

W nocy żaden zabłąkany gość "Wdowy" nie zaczął dobijać się do drzwi, nikt nie hałasował na korytarzu. Dopiero tuż przed świtem zaspana służąca przyszła ich obudzić. I poinformować, że śniadanie będzie z gatunku "szybko i tylko zimne przekąski".
Ale Taar nie zamierzał narzekać. Ważny był pełen żołądek.
Szybkim spojrzeniem obrzucił pokoik, w którym spędził noc. Wolał się upewnić, że nic nie zostawił. Jakimś dziwnym trafem zbyt często okazywało się, że pozostawione rzeczy znikają, jakby nigdy ich nie było. Albo zmieniały postać, albo - co było bardziej prawdopodobne - właściciela. A Taar nie był na tyle bogaty, by siać swoimi rzeczami na prawo i lewo.

Śniadanie było, i to nie najgorsze. Chleb, wędliny, kawał szynki, ser. A jeśli dodać do tego całkiem miłe towarzystwo... Po prostu żyć nie umierać.
Spakowali jeszcze przygotowane przez karczmarza racje żywnościowe i ruszyli do faktorii.

***

Dwadzieścia sztuk złota.
Niby dużo, a jak się chce zrobić zakupy, to nagle w kieszeni zostaje kilka groszy. Namiot, malutki, aż dziw, że dwie osoby się zmieszczą, kosztował połowę z tej kwoty. Do tego rakiety śnieżne. Wcześniej jedzenie na cały tydzień - kolejne parę sztuk złota. Całe szczęście, że ubranie było solidne, a buty widziały już niejeden śnieg.

***

Osiołek Gallawaya był nieco... nietypowy. Dopóki jednak słuchał swego właściciela i nie rzucał się z pyskiem i kopytami na tych, co ładowali mu na grzbiet kolejne pakunki, Taar nie narzekał. A gdy jeszcze Taar zobaczył, jak zwierzak dzielnie przemierza śniegi, to przestał się dziwić wyborowi Gallawaya.

***

Nagły postój, a raczej - powód tego postoju - zainteresował Taara. Zawsze uważał istnienie Królewskiego Lodobija za coś na kształt bajki czy legendy, a tu taka niespodzianka.

- Czy Grimsworth coś jeszcze mówił o tych kwiatkach - spytał. - Na przykład o stworach, lubiących te roślinki?

Jaskinia była bardzo dobrym pomysłem by się schować przed kiepskimi warunkami zewnętrznymi, na przykład burzą, ale nie tylko podróżnicy o tym wiedzieli. Nigdy nie było wiadomo, co mogło siedzieć w takiej grocie i na wszelki wypadek lepiej było mieć broń pod ręką.
 
Kerm jest offline