Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2013, 19:26   #36
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Podczas gdy Morryci toczyli pusty jeszcze wózek przez miasto, nomada zdążył odstawić Palli do stajni i dotrzeć przed nimi na miejsce zbrodni. Gdy przy pomocy strażników zabierali Klausa Kellera w jego ostatnią podróż przez Averheim, jeden z kapłanów podzielił się z Almosem swymi spostrzeżeniami. Zaintrygowany koczownik postanowił wykorzystać fakt, że nie mieli jak przed nim uciec i szedł teraz obok skrzypiącego wózka ze zwłokami. Wózek zaś niebawem zarył się w błotnistym podłożu. Kapłani nie byli już młodzi, a strażnicy nie kwapili się wcale do pomocy. Almos chwycił wózek i pomógł wypchać go z wertepów.
- Pozwól, że wyręczę cię nieco ojcze - powiedział do starszego z Morrytów.
Kapłan nie protestował.
- Słyszałem ojcze, że to nie pierwsza ofiara zatrutego noża - rzucił nomada niby mimochodem, pchając wózek do przodu.
Odpowiedziała mu cisza. Mimo, że kapłani pewnie byli wdzięczni za pomoc, o zmarłych i oddanych Morrowi niechętnie rozmawiali.
Kiedy skręcili w Bruckberg Strasse, wózek otoczyła wnet chmara ciekawskiej dzieciarni. Almos przystanął na chwilę, zrobił minę nieobliczalnego dzikusa, wykrzyknął kilka groźnie brzmiących słów po aversku i dodał już w reikspielu:
- Czmychajcie, bo porwę was na step i zrobię z was gulasz!
Mniejsze dzieci, straszone snadź przez matki Jeźdźcami Równin, uciekły i wokół zrobiło się luźniej. Orszak pogrzebowy Klausa Kellera mógł ruszyć dalej.
- Ach, ta dzisiejsza młodzież nie ma szacunku dla majestatu śmierci - westchnął nomada ciężko. - Pewnie oglądają ją zbyt często. Pomyśleć, że niebawem pewnie więcej ludzi trafi przedwcześnie do krainy wiecznego snu. Tak się składa, że pracuję dla kapitana Baerfausta. Gdybyśmy wiedzieli coś więcej o poprzednich ofiarach tego nożownika, moglibyśmy zapobiec dalszym zbrodniom.
Kapłan powoli obejrzał się na mówiącego, przez chwilę lustrował go spojrzeniem, by wrócić do patrzenia przed siebie w tym powolnym pochodzie.
- Nie było innych ludzi zamordowanych w ten sposób. To pierwszy wyglądający na walczącego. Poderżnięcie gardła. Trucizna. Bez walki.
- A czy tamci też byli szemrani, to jest związani z półświatkiem? –
Zapytał jeszcze z nadzieją w głosie Almos. Zamierzał wydobyć z kapłana ile się da, choć wyczytywał z jego obojętnej twarzy, że wciąż balansuje na granicy grobowego milczenia.

Gdyby nie dał rany wskórać tu nic więcej, postanowił udać się do Baerfausta lub znaleźć Gregora Tauermanna. Straż powinna wiedzieć coś o znajdywanych w mieście trupach. Do zmroku było jeszcze sporo czasu, wiosenne słońce błyszczało nad czerwonymi jak zakrzepła krew dachami. Koczownik rozglądał się w międzyczasie za warsztatem alchemika, którego mógłby wypytać o truciznę zostawiającą wokół ran sine obwódki. A może Irmina będzie coś o tym wiedziała? Wiedźmy na stepie znały się na truciznach, ciekawe czy miastowe również. Tak czy inaczej nomadę czekała jeszcze dziś wyprawa do doków. Musiał odnaleźć kompanię i podzielić się zdobytymi informacjami. Był już znużony tym żmudnym śledztwem. Krzywda, rodowa zemsta i otwarta walka – tak to wyglądało na stepie. Tam zbrodniarzowi trudno było się ukryć. Tutaj – co innego. Ale Almos miał też charakterystyczną dla swego ludu cierpliwość oraz wytrwałość w dążeniu do celu.
 
Bounty jest offline