| Konieczność pozostawienia psa na zewnątrz od początku irytowała Tresera. Nie mógł nie myśleć o przywiązanym Rexie, fakt iż upłynęło niewiele czasu odkąd ktoś mógłby skojarzyć Klausa z psem nie oznaczała, iż nikt tego nie zrobił a przywiązanego psa dość łatwo było choćby ustrzelić z bezpiecznej odległości. Pomimo to nie chciał tracić nader świeżego tropu i informacji jakie mógł uzyskać w „Świni”.
Wizyta nie należała do najbardziej udanych, obawa o psa dekoncentrowała Tresera tak, iż z trudem szło mu zadawanie pytań, gospodarz też nie był skory do udzielania odpowiedzi. Wizyta nie okazała się jednak całkiem bezowocna, Klaus czuł że zbliża się do istoty gangsterskich porachunków w mieście. Keller nie był byle kim, to on wymuszał haracze, miał więc swoich ludzi, a tu nagle ktoś zechciał wymusić haracz od niego. To musiał być ktoś silniejszy lub po prostu sprytniejszy, sądząc po sposobie w jaki pozbył się konkurenta. Nawet karczmarz obawiał się tej osoby, najwyraźniej nie bez przyczyny.
Kapłan skierował się ku kobiecie znanej jako Beatrice Knox a Klaus tymczasem rozgościł się przy barze. Czekał aż okolica nieco opustoszeje by móc trochę swobodniej porozmawiać z karczmarzem. W oczekiwaniu przyglądał się bywalcom karczmy, nie natarczywie, raczej po to by zakodować kto z kim i co robi.
Gdy skończył swoje piwo, które sączył przez dłuższy czas i jednym haustem nagle opróżnił - dokładnie gdy przy barze zrobiło się na chwilę pustawo, zamówił kolejne kładąc srebrnika - od karczmarza zależało, czy będzie musiał wydać resztę. - Słyszałem o tym kimś nowym, niektórzy nazywają go zakapturzonym, nie wiesz przypadkiem o nim coś więcej? Gdzie przebywa, kim on jest? - musiał zmienić temat widząc, że więcej faktów związanych z Kellerem nie usłyszy. - Czy ja wyglądam na głupca? - karczmarz odpowiedział z szeroko otwartymi oczami. - Gdybym to wiedział to przy tych wszystkich trupach musiałbyś mi worek złota dać, bym coś gadał. A czy słyszałem, to słyszałem. I nic poza tym.
„ A więc to pewnie ten zakapturzony zamordował Kellera, karczmarz sra na samo wspomnienie o nim, nic dziwnego, że złapany dzieciak obstawił wszystko na jedna kartę i postanowił postraszyć "nowych" osobą której boją się nawet "starzy".
Treser wzruszył ramionami uśmiechając się nieznacznie , odpowiedź karczmarza była obfitsza niż ten zapewne przypuszczał. Kiwnął głowa na znak zrozumienia i powrócił do picia zakupionego właśnie piwa i obserwacji. Od niechcenia dopytał jednak - A miejsce gdzie mieszkał Keller to też jakaś tajemnica?
- To nie tajemnica, ale nie wiem po co ci to, skoro Keller jest ponoć martwy, co? - barman wyraźnie nie był zbytnio przychylnie nastawiony do Klausa.
Klaus wyczuł , że narusza granice, sam wiedział że nikt nie lubi ludzi zadających zbyt dużo pytań i że często kończy się to śmiercią pytającego oraz rozmówcy. Zbyt długo w tym siedział by się nie orientować. Należało na dziś skończyć z tymi pytaniami, aby nie wzbudzać jednak nadmiernych podejrzeń postanowił nie pozostawiać pytania karczmarza bez jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Pomyślałem, że dam znać jego żonie, kochance czy kogo tam kurcze miał, że Keller nie żyje. Najbliżsi mają prawo wiedzieć – Klaus oczywiście nie wiedział czy Keller miał kogokolwiek, przypuszczał wręcz że nie. Takie typki raczej nie zakładają rodzin, choć różnie z tym bywało. Pamiętał jednak smutek w głosie barmana gdy usłyszał o śmierci Kellera, musiał go przynajmniej lubić. Czasami liczyły się po prostu dobre chęci, zresztą było to lepsze wytłumaczenie niż wyparowanie prosto z mostu, iż zamierza z pomocą glejtu przeszukać mieszkanie Kellera w imieniu straży. Takie wytłumaczenie zupełnie nie wchodziło w rachubę...
W końcu udało mu się uzyskać adres denata, chyba tylko dlatego, iż karczmarz sam nie mógł być zupełnie pewnym czy jakaś siksa nie przebywa u Kellera w domu, a może podał adres dla świętego spokoju? Treser nawet nie próbował tego dochodzić, zależało mu na możliwie szybkim powrocie do Rexa i przeszukaniu mieszkania, wątpił aby znalazł tam jakieś ślady czy tropy, być może nawet dom już był przeczesany, ale nigdy nie wiadomo i nie dowie się dopóki nie sprawdzi.
Rozejrzał się po karczmie szukając kapłana a widząc, że siedzi samotnie przy stoliku podszedł do niego z propozycją
- Chodźmy stąd, wątpię aby Beatrice miała coś naprawdę wartościowego do przekazania, a nawet jeśli to będzie ją można znaleźć każdego wieczoru. Chciałbym możliwie szybko sprawdzić dom Kellera, udało mi się ustalić gdzie mieszkał. Plotka o jego śmierci niebawem się rozniesie i z pewnością szabrownicy wpadną na ten sam pomysł co ja a wówczas nie będzie już czego szukać w jego domu.
Stwierdził gotując się do wyjścia, zamierzał pójść niezależnie od decyzji kapłana, tym bardziej że było blisko i że mógł wreszcie zabrać psa. Niemniej wolał iść z kimś, druga para oczu mogła uchwycić to co sam by przegapił, a jak już wspomniał kolejnego podejścia mogli nie mieć. Na ten wieczór nic więcej nie przychodziło mu do głowy, zamierzał wrócić do siebie, zjeść kolację i porządnie się wyspać a nad rankiem omówić z resztą informacje które zebrali. |