Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2013, 23:32   #37
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Konieczność pozostawienia psa na zewnątrz od początku irytowała Tresera. Nie mógł nie myśleć o przywiązanym Rexie, fakt iż upłynęło niewiele czasu odkąd ktoś mógłby skojarzyć Klausa z psem nie oznaczała, iż nikt tego nie zrobił a przywiązanego psa dość łatwo było choćby ustrzelić z bezpiecznej odległości. Pomimo to nie chciał tracić nader świeżego tropu i informacji jakie mógł uzyskać w „Świni”.

Wizyta nie należała do najbardziej udanych, obawa o psa dekoncentrowała Tresera tak, iż z trudem szło mu zadawanie pytań, gospodarz też nie był skory do udzielania odpowiedzi. Wizyta nie okazała się jednak całkiem bezowocna, Klaus czuł że zbliża się do istoty gangsterskich porachunków w mieście. Keller nie był byle kim, to on wymuszał haracze, miał więc swoich ludzi, a tu nagle ktoś zechciał wymusić haracz od niego. To musiał być ktoś silniejszy lub po prostu sprytniejszy, sądząc po sposobie w jaki pozbył się konkurenta. Nawet karczmarz obawiał się tej osoby, najwyraźniej nie bez przyczyny.

Kapłan skierował się ku kobiecie znanej jako Beatrice Knox a Klaus tymczasem rozgościł się przy barze. Czekał aż okolica nieco opustoszeje by móc trochę swobodniej porozmawiać z karczmarzem. W oczekiwaniu przyglądał się bywalcom karczmy, nie natarczywie, raczej po to by zakodować kto z kim i co robi.

Gdy skończył swoje piwo, które sączył przez dłuższy czas i jednym haustem nagle opróżnił - dokładnie gdy przy barze zrobiło się na chwilę pustawo, zamówił kolejne kładąc srebrnika - od karczmarza zależało, czy będzie musiał wydać resztę.

- Słyszałem o tym kimś nowym, niektórzy nazywają go zakapturzonym, nie wiesz przypadkiem o nim coś więcej? Gdzie przebywa, kim on jest? - musiał zmienić temat widząc, że więcej faktów związanych z Kellerem nie usłyszy.

- Czy ja wyglądam na głupca? - karczmarz odpowiedział z szeroko otwartymi oczami. - Gdybym to wiedział to przy tych wszystkich trupach musiałbyś mi worek złota dać, bym coś gadał. A czy słyszałem, to słyszałem. I nic poza tym.

„ A więc to pewnie ten zakapturzony zamordował Kellera, karczmarz sra na samo wspomnienie o nim, nic dziwnego, że złapany dzieciak obstawił wszystko na jedna kartę i postanowił postraszyć "nowych" osobą której boją się nawet "starzy".

Treser wzruszył ramionami uśmiechając się nieznacznie , odpowiedź karczmarza była obfitsza niż ten zapewne przypuszczał. Kiwnął głowa na znak zrozumienia i powrócił do picia zakupionego właśnie piwa i obserwacji. Od niechcenia dopytał jednak

- A miejsce gdzie mieszkał Keller to też jakaś tajemnica?

- To nie tajemnica, ale nie wiem po co ci to, skoro Keller jest ponoć martwy, co? - barman wyraźnie nie był zbytnio przychylnie nastawiony do Klausa.

Klaus wyczuł , że narusza granice, sam wiedział że nikt nie lubi ludzi zadających zbyt dużo pytań i że często kończy się to śmiercią pytającego oraz rozmówcy. Zbyt długo w tym siedział by się nie orientować. Należało na dziś skończyć z tymi pytaniami, aby nie wzbudzać jednak nadmiernych podejrzeń postanowił nie pozostawiać pytania karczmarza bez jakiejkolwiek odpowiedzi.

- Pomyślałem, że dam znać jego żonie, kochance czy kogo tam kurcze miał, że Keller nie żyje. Najbliżsi mają prawo wiedzieć – Klaus oczywiście nie wiedział czy Keller miał kogokolwiek, przypuszczał wręcz że nie. Takie typki raczej nie zakładają rodzin, choć różnie z tym bywało. Pamiętał jednak smutek w głosie barmana gdy usłyszał o śmierci Kellera, musiał go przynajmniej lubić. Czasami liczyły się po prostu dobre chęci, zresztą było to lepsze wytłumaczenie niż wyparowanie prosto z mostu, iż zamierza z pomocą glejtu przeszukać mieszkanie Kellera w imieniu straży. Takie wytłumaczenie zupełnie nie wchodziło w rachubę...

W końcu udało mu się uzyskać adres denata, chyba tylko dlatego, iż karczmarz sam nie mógł być zupełnie pewnym czy jakaś siksa nie przebywa u Kellera w domu, a może podał adres dla świętego spokoju? Treser nawet nie próbował tego dochodzić, zależało mu na możliwie szybkim powrocie do Rexa i przeszukaniu mieszkania, wątpił aby znalazł tam jakieś ślady czy tropy, być może nawet dom już był przeczesany, ale nigdy nie wiadomo i nie dowie się dopóki nie sprawdzi.

Rozejrzał się po karczmie szukając kapłana a widząc, że siedzi samotnie przy stoliku podszedł do niego z propozycją

- Chodźmy stąd, wątpię aby Beatrice miała coś naprawdę wartościowego do przekazania, a nawet jeśli to będzie ją można znaleźć każdego wieczoru. Chciałbym możliwie szybko sprawdzić dom Kellera, udało mi się ustalić gdzie mieszkał. Plotka o jego śmierci niebawem się rozniesie i z pewnością szabrownicy wpadną na ten sam pomysł co ja a wówczas nie będzie już czego szukać w jego domu.

Stwierdził gotując się do wyjścia, zamierzał pójść niezależnie od decyzji kapłana, tym bardziej że było blisko i że mógł wreszcie zabrać psa. Niemniej wolał iść z kimś, druga para oczu mogła uchwycić to co sam by przegapił, a jak już wspomniał kolejnego podejścia mogli nie mieć. Na ten wieczór nic więcej nie przychodziło mu do głowy, zamierzał wrócić do siebie, zjeść kolację i porządnie się wyspać a nad rankiem omówić z resztą informacje które zebrali.
 
Eliasz jest offline