Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2013, 14:05   #108
Quelnatham
 
Quelnatham's Avatar
 
Reputacja: 1 Quelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetnyQuelnatham jest po prostu świetny
Gdy w progu sigilskiego domu genasi zobaczył damę, która skłoniła go do podróży przez sfery zaparło mu dech w piersiach (choć właściwie nie oddychał).
-Pani! -wykrzyknął tylko oniemiały.
-Co?- rzekła zdziwiona, przybliżyła twarz ku jego obliczu.-Chyba się przede mną nie ukrywałeś mistrzu zapachów? Przecież w Sigil moja Frakcja ma siedzibę, więc... prędzej czy później byśmy się na siebie natknęli.
Twarz Thaeira przeszła w lekki fiolet. Wizyta tak go zaskoczyła, że zapomniał manier, a jeszcze teraz tajemnicza dama nazwała go mistrzem.
- Ależ wybacz mi o pani!- wykonał głęboki ukłon godny sułtańskiego dworu.
-N.. nie myślałem, że jeszcze.. że to pani mnie znajdzie - tłumaczył się nerwowo. Nie chciał urazić damy, której zawdzięczał tak wiele.
-Podczas pierwszych dni.. tu w Sigil.. byłem w Gmachu Rozrywki, ale nawet nie znałem pani imienia.

-Ach.. rzeczywiście. Imię nie padło. Cervail. Tak mam na imię.- odpowiedziała czarodziejka i spytała.-To jak ci idzie praca nad zapachami? Sigil okazało się godne tych oczekiwań i marzeń ?
Teraz i wystające spod turbanu uszy alchemika pokryły się purpurą.
-Ja.. nie myślałem nawet, że że będę mieszkał w Sigil. Myślałem.. że będę podróżował po Wieloświecie tak jak pani..Cervail.
-Współczuję... Mimo to, chyba nie żyje ci się tak źle? -spytała rozglądając się dookoła.
-O nie! Ja.. my.. ymm. Poznałem tu.. różne osoby.. mm.. podczas.. - wziął głęboki oddech - Moje podróże potoczyły się nieco inaczej.. niż planowałem. To.. ee.. były przygody o jakich nigdy nie myślałem. Wraz z nimi.. poniekąd.. przytrafił mi się ten dom.. czy raczej część.

Ah!-
wykrzyknął. Przecież ciągle stali w progu! Co za głupiec z niego. Czy w tym mieszkaniu był w ogóle jakiś porządny pokój nadający się na przyjęcie takiego gościa ?
- Niech mi pani wybaczy! - skłonił się ponownie, tym razem jak sługa przed panem - Zapraszam do środka - poprowadził ją do najbardziej reprezentacyjnego miejsca w mieszkaniu (jak mu się wydawało). Posadził ją na niegdyś miękim fotelu i przeprosił ją na chwilę udając się do kuchni. Jego sucha destylacja rzadkiego drewna została zatrzymana w połowie i druga partia destylatu będzie się najwyżej nadawała na dodatek do taniego mydła, ale nie zwracał na to uwagi. Na palniku postawił kolbę z wodą i zaczął szukać po szafkach czegokolwiek czym mógłby przyjąć gościa. Zdjął ze ściany ozdobny talerz, przetarł go i wyłożył nań resztkę owsianych ciastek jakie zachowały się w jego sakiewce. Skromniutki poczęstunek postawił na okrągłym stoliku obiecując, że zaraz może podać herbatę z hibiskusa albo majeranku.

Cervail rozglądała się dookoła starając się nie wyglądać, na za bardzo rozczarowaną. W porównaniu bowiem do poprzedniego przybytku Thaeira, obecny domek był żebraczą norą.
-Miło tu. Przytulnie.-rzekła... choć gdyby szczera, stwierdziłaby wprost, że ciasno.
Gospodarz przyniósł filiżanki z aromatycznym naparem (zużywając tym samym składniki do oczyszczającego powietrze kadzidła) i usiadł po drugiej stronie stolika. Nadal był zaaferowany, ale rumieniec zszedł już z jego twarzy.

- Niech pani wybaczy raz jeszcze. Jak mówiłem nie sądziłem.. że osiądę tu.. choć na chwilę.. Czy.. czy mogłaby mi pani powiedzieć.. co.. cze.. mmm jaki jest powód.. tej niespodziewanej wizyty?
-Byłam ciekawa czy Thaeir o którym ostatnio jest głośno, tu i tam... To ten sam Thaeir, którego znam. Odwiedziłam Serce Wiary, kilka dni po przejściu Modronów. Zgadnij co usłyszałam ? - spytała z zagadkowym uśmieszkiem.
Genasi znowu poczuł się zakłopotany. - Nie myślałem, że ktoś zapamiętał... nasze imiona.. w końcu... mieszkańcy Serca Wiary mieli... ważniejsze... mm sprawy.
- A jednak usłyszeli. Wyrosłeś na herosa... Takiego malutkiego herosika, na razie.- rzekła figlarnym tonem czarodziejka.
- Ech yy nnoo.. tak.. ale to przypadek.. - Thaeir uświadomił, że spłonił się po raz kolejny. Już sama rozmowa z Cervail była przeżyciem, a ta jeszcze go chwaliła!

-To jesteś już w Sigil, co teraz planujesz zrobić ? Założyć sklep jak na rodzinnym planie, a może dołączyć do jakiejś Frakcji, albo... uratować sobie jakąś księżniczkę, co? - spytała żartobliwym tonem Cervail.-A może już sobie uratowałeś? Ponoć towarzyszyła ci półelfka.
Genasiemu zaczęło robić się gorąco, aż poluźnił swój turban. - Ach nie.. Faerith.. ee ona.. ja.. nie.. mmm - słowa opuściły alchemika, pokręcił tylko przepraszająco głową. Zaczął odpowiadać na drugie pytanie: - Ja.. chciaałeem.. myślałem.. czy.. czy nie dołączyć.. do Stronnictwa Doznań, ale.. wydawało mi się, że nie mam.. odpowiednich.. wystarczająco ciekawych przeżyć, aby mnie przyjęli. Później.. zacząłem się zastanawiać, bo.. właściwie inne.. zmysły niż węch.. nie dzia.. nie.. fascynują mnie.. tak.. - przerwał na chwilę. - Ale.. tak. Na pewno chciałbym.. mieć pracownię. Chociaż.. nie wiem.. w Sigil na pewno jest wielu bardzo.. wybitnych perfumiarzy. Póki co.. tylko bawię się.. niestety.. w bardzo chałupniczych.. warunkach
-W sumie jest, nawet paru... Niektórzy są wybitni.-wstała i nachyliła się ku genasiemu, eksponując dekolt swej sukni.-Zresztą sam powąchaj.

Thaeir nie myśląc wiele przybliżył się ku damie i odetchnął głęboko przez nos. Zapach był mocny, łączył się z naturalnym zapachem Cervail w jedną harmonijną symfonię. Thaeir wyczuł delikatną bryzę i górskie kwiaty, wzbogacone eterycznymi olejkami z cytrusów. Oraz niewyraźną nutę celestiańskich fiołków.-Musisz przyznać, że się postarał, prawda?
- O tak - stwierdził bez wątpienia alchemik. - Bardzo dobra kompozycja. Świeża, lekka. Pasuje do pani. Nie jest może.. bardzo oryginalna, ale nie ma jej czego zarzucić.
-Doprawdy? A co ty byś zaproponował.- odparła czarodziejka nie przejmując się tym, że genasi obwąchuje jej biust.
- To znaczy.. to nic złego.. że nie jest.. bardzo.. oryginalny. Bardzo trudno jest stworzyć.. wyjątkowe perfumy. Dobrać odpowiednie proporcje, nie mówiąc już o składnikach. Ale.. po prostu.. w Sferze Powietrza dobrze sprzedają się mało oczywiste połączenia. Do takich się.. przyzwyczaiłem. Pamięta pani zapach, który kupiła u nas.. u mistrza ? Piołun i goździki. Nieoczywista kompozycja, a do tego doprawiona zapachem sukkuba. Kto by tu pomyślał, że można zrobić ziołowo-kwiatowy, gorzko-łagodny atraktant ?

-To prawda... to było intrygujące zestawienie.- odchyliła się i usiadła z wyraźnym rozbawieniem na twarzy. Przyglądała się przez chwilę w zaciekawieniu, po czym spytała.- To kim jest ta Faerith dla ciebie... jeśli nie uratowaną księżniczką?
- Eee...- Thaeir nie bardzo rozumiał zainteresowanie Cervail półelfką. - Jest.. tak jak inni.. członkiem..ymm.. powiedzmy.. drużyny. Spotkaliśmy się przypadkiem. Tak jak z innymi.
Zastanowił się chwilę i dodał: - Noo.. na pewno jest.. najbardziej.. podobna. Rozumie pani.. inni.. współlokatorzy.. to konstrukt i.. taki.. owadzi..mmm..- musiał przypomnieć sobie trudną nazwę. - Thri-kreen.
-To urocze, ta twoja niewinność...- zachichotała Cervail siadając wygodnie.- Tylko podobna? Cóż.. my kobiety mamy pewne ważne różnice. Ale nie będę ci mówić jakie. Pewne sprawy najlepiej odkryć samemu.
Genasi nie skomentował kpin damy. Oczywiście, że wiedział jakie są różnice.. teoretycznie.

-To jak ci idzie praca nad twoimi perfumami? Siedząc tutaj odkleiłeś się przecież od swego mistrza.
- Tak.. niestety niezbyt dobrze -odpowiedział ze smutkiem. - Jak mówiłem.. nie mam zbyt wiele miejsca, ani odpowiedniego sprzętu.. Ale.. zobaczy się.. może po kilku podróżach.. zdobędę środki. Przede wszystkim.. nadal chcę jeszcze poznawać sfery. Osiądę na dobre.. gdy się zdecyduję.
-To zrozumiałe... Masz z kim.- uśmiechnęła się Cervail i spytała.-A dużo już odwiedziłeś. Miałeś jakieś ciekawe przygody, poza Sercem Wiary... herosie?
- Hmm.. wyjątkowo często.. spotykam modrony. Ich marsz. Właściwie.. gdzie się nie ruszę.. tam są - uświadomił sobie, że nie jest to odpowiedź na pytanie, ale akurat ta myśl wpadła mu teraz do głowy. - Przed Sercem Wiary.. byliśmy w Automacie. Mmm szukaliśmy pewnego maga. Też gdy przechodził przez nie Marsz. I teraz.. niedawno, w Zewnętrzu, koło Bramy Kupieckiej. Szukaliśmy.. drogi do pierwszej materialnej Faerith i widzieliśmy.. trafiliśmy do kryjówki bandytów, który porywali modrony. Ale.. chyba nic.. nie było większej przygody niż w Sercu. Nie pomogliśmy wiele.. przynajmniej ja.. ale uczestniczyliśmy w czymś wielkim.
-To bardzo... ciekawe. Co to za bandyci byli?- zapytała zaintrygowanym tonem głosu.
- Ymm.. Rycerze Tacharim.. tak się nazywali. Uratowaliśmy też kobietę, która chciała ich powstrzymać, ale została porwana - odpowiedział.
-Tacharim... gdzieś to już słyszałam.-zamyśliła się czarodziejka i dodała żartobliwie.-A więc... już masz swoją księżniczkę, którą dzielnie uratowałeś?
- Hrg.. Nie.. nie szukam żadnych księżniczek do ratowania - powiedział nieco rozdrażniony. ”O co jej właściwie chodziło? Czemu tu przyszła?” -zastanawiał się genasi. Nie był na nią zły. Oczywiście cieszył się, że w ogóle o nim pamięta. Znalazła go! Jednak sama rozmowa zaczęła go nużyć. Nie był przyzwyczajony mówić dużo, nie lubił mówić dużo.

-Hmmm...Może kiedyś...-rzekła z enigmatycznym uśmieszkiem czarodziejka. Po czym spytała.-Aaa jak będziesz miał nowy zapach, to dasz mi znać? Jestem ciekawa co ci wyjdzie.
- Oh. Oczywiście.. tylko.. gdzie panią spotkam? W Gmachu Rozrywki ? -spytał zdziwiony.
-Po co “pani”... Cervail wystarczy.- rzekła z promiennym uśmiechem czarodziejka.-I tak... będą wiedzieli gdzie mnie szukać. Po tych słowach zaczęła zbierać się do wyjścia. Pożegnali się uprzejmie i Thaeir z jeszcze raz zapewnił, że przyniesie jej próbki swoich kompozycji. Dama z tajemniczym uśmieszkiem opuściła skromne mieszkanie, a alchemik jeszcze pod jej wrażeniem wrócił tworzyć.
 
Quelnatham jest offline