Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2013, 20:26   #18
Boreiro
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Jaromir

Drżące, spocone dłonie Jaromira długo obijały się o odzienie zanim natrafiły na zimny metal. Kusznik złapał sztylet w obie dłonie i instynktownie skierował ku zwierzęcej szyi. Mimo dużej siły włożonej w cios ostrze ledwo wdarło się w ,jakby drewniane, ciało wilka. Mimo braku doświadczenia coś podpowiedziało Jaromirowi, aby zamknął oczy, gdyż krew, która buchnie z rany może go chwilowo oślepić. Nic takiego nie nastąpiło. Włochański opętany bitewnym ferworem zdołał wcisnąć broń jeszcze parę centymetrów w głąb gardła. Przeciwnik zdawał się nie przejmować atakiem ofiary, dokończył wycie i ponownie zainteresował się człowiekiem pod nim. Wyszczerzył żółte kły, przypatrując się zdobyczy. Kusznik leżał sparaliżowany strachem, wpatrując się w zieleń ślepi. Łeb zwierzęcia ruszył gwałtownie ku twarzy Jaromira. Młody Ślązak przygotował się na najgorsze, zamykając na zawsze swoje powieki. Zamiast swojego wrzasku, wilczego warczenia i dźwięku rozszarpywanego brutalnie gardła usłyszał coś bardzo znajomego. Bełt wystrzelony z kuszy wbił się w coś twardego. Dźwięk powtórzył się trzy razy, a Jaromir nadal żył. Otworzył nieśmiało oczy i ujrzał mocarne krasnoludzkie kopnięcie wymierzone w naszpikowany wystającymi drzewcami wilczy czerep. Wybawca mało delikatnym szarpnięciem postawił uratowanego towarzysza na nogi. Wymamrotał coś, co mogło znaczyć „Trzymaj się młody”, wskazał swoją broń, a następnie kuszę Jaromira leżącą niedaleko, po czym kopnął w głowę nieżywe ciało wilka i dodał parę słów w swoim języku. Wokół nich stał przewrócony wóz, częściowo widoczny był także drugi krasnolud wywijający toporami. Jednak tym co najbardziej rzucało się w oczy były zielone ślepia wilków, z którymi Jaromir zaznajomił się już aż nadto.

Zbigniew

Choć zmysły nadal dawały bolesne znaki o swoich niedawnych przejściach najemnik zdecydował się od razu wkroczyć do akcji. Po wejściu w dym Zbigniew uświadomił sobie trzy rzeczy. Po pierwsze widoczność byłą znacznie lepsza niż oczekiwał. Spokojnie można było machać orężem na lewo i prawo bez najmniejszego ryzyka uszczerbku na zdrowiu towarzyszy. Po drugie gaz, który go otaczał był znacznie gorszym otoczeniem niż powietrze, lecz po paru oddechach stwierdził, że kilka minut jego wdychania nie stanowi zagrożenia. Trzecią i najważniejszą sprawą był wilk który, który skoczył w jego kierunku. Nie myśląc wiele posłał w jego kierunku sztylet. Trafił w bok, zrobił unik, i zamachnął się toporem. Potężne uderzenie o mało nie wyrwało mu ramienia ze stawu. Zamiast płynnego przejścia przez ciało metal napotkał zdecydowany opór. Przypominało to próbę ścięcia wiekowego dębu tępą siekierą. Manteufel z trudem zdołał wyrwać swój oręż z cielska potwora. Nie miał czasu na namysły, gdyż ponownie usłyszał wrzask Merkurego. Tym razem głośniejszy i bardziej rozpaczliwy. Dochodził zza pleców najemnika.

Dante

Mimo siły kopnięcia dopasowanej odpowiednio do rozmiaru przeciwnika spotkanie stopy Dantego z czaszką zwierzęcia było bardzo bolesne. Równie dobrze mógłby kopnąć w ceglaną ścianę przekonany, że jest zrobiona z papieru. Mimo tego, nastąpiło ciche chrupnięcie,a wilk wydał z siebie dźwięk przypominający parodię skomlenia. Zamarł nagle i po chwili zaczął się chybotać na boki, z coraz większym wychyleniem. Dante nie miał czasu podziwiać tego fizycznego zjawiska, gdyż miał dwóch innych przeciwników na karku. Skoczyły na niego jednocześnie. Przedtem jednak, w momencie wyprowadzania kopnięcia, zdążył zauważyć humanoidalną postać w lesie. Świadomość pochłonięta walką nie pozwoliła przyjrzeć jej się dokładniej. A może mu się tylko zdawało?

Franz

Wyrostek nie zdradził żadnych talentów wojownika. Trafiony liściem spojrzał się kompletnie zaskoczony na Franza, po czym zemdlał. Andrzej chwycił go za pasiaste łachmany i odsunął na bok, albowiem blokował drogę do drzwi.

Po wkroczeniu do środka na gości na niezapowiedzianych czekała niespodzianka. Ciężka, żeliwna patelnia, zawieszona na linie trafiła Częstochowianina prosto w twarz. Przez następnych parę dni nosił niezwykle bolesnego siniaka pokrywającego pół facjaty.

Dalej zastali obszerną, typową dla magazynów, pustą salę i czterech dzieciaków siedzących w kącie, grających w karty. Wszyscy z charakterystycznymi paskami. Zanim przybysze zrobili jakikolwiek ruch wyrósł przed nimi kolejny członek gangu.
- Witajcie kandydaci – powiedział poważnym głosem, mimo siedmiu lat na karku – Przeszliście pomyślnie próby Siły i Zręczności. Czeka na was jeszcze jedna próba. Próba Sprytu. Po niej będziecie godni na tyle, aby wstąpić do kręgu Adi –Dasa. Jesteście gotowi?

 
__________________
Nosce te ipsum.
Boreiro jest offline