Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2013, 21:06   #1
Mrsanczo
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
[Aut. Savage World - Świat Dysku] W mieście Cataractanium

Prolog

Duchota wam nie odpuszczała. Światło rozpływało się po okolicy rozganiając cienie i półmroki. Skwar rozlewał się pod ubrania, a prawie wszystkich mieszkańców dręczył kac. Ogólnie rzecz biorąc dzień jak co dzień. Patrzenie z boku na umierające miasto było czymś wygodnym. Do tego stopnia wygodnym, że ludzie się już przyzwyczaili do tarzających i wszędobylskich niedobitków imprez. Słowo impreza czy zabawa nie były dostatecznie mocnymi określeniami. To było coś w rodzaju szkodnika, który pełnią wiary i nadziei zjada trutkę na szczury. Chęć dekapitacji* była nieodzowna, ale i tak zjawiali się dzielni i odważni bohaterowie miasta. Zazwyczaj pierwsi do butelki, a ostatni do pomocy.



*dekapitacji – ścięcie głowy gilotyną.

Jednym z najbardziej cenionych bohaterów „Odrodzenia Cataracta*”, który pił aby jego legendy nie osłabły był mag Brytus. Atrybutami rozpoznawalnymi uroczego maga była wiecznie dopita piersiówka oraz podarta czerwona szata, której bliżej było do szmaty niż do szaty. Cenę owej szmaty Brytus chciał kiedyś sprawdzić lecz było to nie możliwe, bo nikt nie chciał jej kupić. Poza nietypowym wyglądem cechował się umiejętnością upijania ludzi, którzy odważyli się podejść do niego bliżej niż rzut beretem. Oddechem podobno nie tylko potrafił powalać ludzi, ale tak samo trolle. Życie mijało mu na przychodzeniu na imprezy i odpowiadaniu historyjek prawie tak wytartych jak jego ubrania.

*”Cataracta” – bóg wymyślony na poczekaniu przez kapłana. Zapytany przez wieśniaków „Dlaczego woda spada w dół” odpowiedział przepełniony powagą, bo tak chciał bóg „Bo Tak” , a imię jego jest „Cataracta”.

Ogólnie:

Wiadome jednak, że wszystko ma swoje dobre strony. Pogoda może i pokazywała swoje straszne oblicze, ale dawała również możliwość usmażenia jajka w przeciągu minuty. Wystarczyło postawić puklerz na podłodze i wbić do niego jajka. Z tego prowizorycznego zestawu „zrób to sam” korzystali głównie żołdacy. Takich umiejętności uczono ich na pierwszych zajęciach z Przysposobienia do życia. Uniknięcie wysiłku było czymś naturalnym jak powietrze czy woda. Uniki te były wykonywane tak precyzyjnie, że nikt ich jeszcze nie zauważał. Dni mijały tak beztrosko jak tylko dało się to wyobrazić. Porcelanowe golemy wyręczały ludzi we wszystkim od zamiatania podwórka, poprzez przestawianie ciężarów aż do poruszania się. Lenistwo roztaczało w okolicy zapach wódki, wina oraz wełnianych prezerwatyw. Tutaj powinna czytelnika spotkać drobna refleksja nad tym co czyta. Zdania powinny być rozwlekłe i napisane tak, aby nikomu nie chciało się ich czytać. Na szczęście jeśli to przeczytałeś to widocznie tak nie jest.

Shao Wei (Mnich historii), Helscythe (Wampirzyca), Roland Rockwood (Wampir)

Chęć życia była minimalna, a zapędy do poruszania się był ograniczony, bo karą za taką nieroztropność był niszczący ból głowy. Nasi bohaterowie w większości byli dotknięci tą straszną chorobą. Powietrze cięło fale mózgowe na dwie części z przepiękną dokładnością. Była pewna istota wymijająca problemy kaca przy użyciu tajemnej techniki „Ja nie piję” nazywanej czasem „dzisiaj nie mogę”. Był to pewien problematyczny mnich, złapany na terenie bagiennym przez okoliczne wampiry. Pojawienie się kogoś tak odważnego lub tak głupiego było wyjątkowe. Otoczony przez grupę miłośników wypijania zawartości ludzkich żył, był co najmniej sparaliżowany przez strach. Ilość refleksji przeszywających jego umysł była co najmniej ogromna. Z tych sentencji dało się ułożyć wielotomową kwintesencje porad „Dlaczego podróże w czasie niebezpiecznie dokształcają”. Z grupy wampirów dało się wyłuskać dwójkę wampirów widocznie dowodzących tym terenem.



Chryzoberyl (Troll),Khamirs (Krasnolud)

Przygłuszony szum fal, wyniszczające gorące powietrze i raz po raz pozbywający się zawartości żołądków barbarzyńcy dopełniali obraz najemnych zbirów. Pływanie statkiem to nie był wielki wyczyn, przynajmniej nie dla Mocarnych Mocarzy z wyspy Mocarnych. Wrodzona siła oraz bojowy zapęd dawały im wielką przewagę w walce. Swoją przemocą dorównywali co najmniej małym porcelanowym golemom przeznaczonym do wyciskania soku pomarańczowego. Tak dowódca Mocarnych Mocarzy chciał, że dostali na swój pokład Trolla. Kanciasty, silny a co najważniejsze ciężki troll dodawał balansu oraz zwrotności jednostce na której płynął. Jeden nie ostrożny ruch sprawiał sprawiał, że woda zalewała statek. Chryzoberyl czyli imię tego jeszcze nigdzie niesławnego jedynego w swoim rodzaju Trolla barbarzyńcy potrafiło zaniepokoić nawet najodważniejszych wojaków. Co warto zaznaczyć Chryzoberyl był dość dobrze zaprawiony w wspinaczce. Dla ludzi nie obeznanych z nim okazywał się prawdziwą enigmą.

Jednym z barbarzyńców płynących z ostatnio napadniętych stron był Khamirs. Droga powrotna nie była zbyt łaskawa dla Krasnoluda. Stękał on cały czas wychylając się za burtę i ubarwiając słona wodę. Wydawało by się, że nawet jego bezdenny brzuch nie pomieści całego zapasu jedzenia z pobliskiej wioski, a jednak z każdym ruchem fal Khamirs stanowczo przeciwstawiał się tej hipotezie. Jakby tego było mało to uraczył go swoja obecnością znajomy Troll, dając co jakiś czas uszczypliwe komentarze do sytuacji w jakiej znajdował się Przygruby barbarzyńca. Godziny mijały a obydwaj coraz głośniej wrzeszczeli i dogryzali sobie nawzajem. Reszcie kompani to było nie w smak i próbowali co chwila łagodzić kłótnię.

- No ale on na pewno nie mówił o twojej matce, że jest wapniakiem – próbował błagalnie przekonać Trolla, młody Pit. Młody Pit był drobnej postury mężczyzną. Czerwone portki miał zaciągnięte po pachy, a biała luźna koszulka sięgała kolan stanowiąc pewnego rodzaju śliniak. Widać było, że tak naprawdę nie chce przeszkadzać w prawdziwie ważnej kłótni lecz to właśnie na tego biedaka spadła rola rozjemcy. - Właśnie o jego chropowatą plugawą matkę mi chodziło – zapierał się Khamirs.

 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Mrsanczo : 03-06-2013 o 18:24.
Mrsanczo jest offline