A niech ich diabli wezmą! Feralna strzała naruszyła nieco strukturę nienagannego stroju szermierza. Za próby niszczenia jego stroju dostaną po łapach i to bardzo porządnie.
W ciągu chwili z trójki bandytów wokół niego pozostał tylko jeden, choć ten akurat wydawał się być najbardziej wymagającym przeciwnikiem, z czego Lorenzo był niezmiernie rad. Miałby niemałe wyrzuty wobec swoich towarzyszy, gdyby ci nagle pozbawili go zmierzenia się w walce z najsilniejszym.
Wykonał najpierw atak lewakiem, przed którym oponent zdołał balansem ciała się uchylić. Jednakże ta próba miała tak naprawdę otworzyć furtkę do kolejnego ciosu, wymierzonego rapierem. W ostatniej chwili przy wykonywaniu ataku niefortunnie stanął na grząskim podłożu, przez co utracił na ułamek sekundy równowagę, a co za tym idzie próba cięcia spaliła na panewce. W sumie to nie stało się tak źle, ponieważ pojedynek mógł potrwać trochę dłużej. - Pokaż co potrafisz - rzucił wyzywająco w stronę wroga, po czym przyjął gardę, uginając kolana i wystawiając do przodu ostrze trzymane w prawej dłoni. |